Ile zapłacić za cięcie sadu? Ciąć samodzielnie czy wynająć „profesjonalną” ekipę?

  

Nieliczna grupa sadowników jest już, co prawda, po cięciu zimowym, jednak dla zdecydowanej większości trwają dopiero przygotowania. Jak i przed zbiorami, tak i teraz, głównym tematem są stawki proponowane za pracę. Na razie są podobne do tych z ubiegłego roku i w większości przypadków oferowana dniówka to 130 zł, jednak płaci się również 100 i 150 zł, a słyszeliśmy też i o wyższych kwotach. Oczywiście, kwestia ta jest szeroko komentowana, bo jak wielu sadowników słusznie zauważa, wszystkie ceny idą w górę, oprócz tych za jabłka. Niemniej naszym zdaniem, należałoby się również przyjrzeć umiejętnościom, jakie oferują lokalne „ekipy”.

Profesjonalnej ekipie, która tnie nasz sad, należy zapłacić zazwyczaj 130 złotych dniówki od osoby, co daje mniej więcej 15-17 zł/h.  Najbardziej ekonomicznym rozwiązaniem byłoby, gdyby sad udało się obciąć własnymi siłami, z pomocą zatrudnionych przez nas pracowników z Ukrainy. Wówczas unikniemy zapłaty wygórowanych stawek, które życzą sobie lokalne ekipy.  A jak każdy sadownik z pewnością zauważył, o tej porze roku obcokrajowców do pracy nie brakuje.

Potrzebny będzie jednak dodatkowy czas na przyuczenie pracownika. Jak długi? Zależy od pojętności uczucia. Panuje opinia, że najłatwiej jest nauczyć ciąć osobę, która nigdy wcześniej nie miała z tym styczności, ponieważ nie posiada żadnych „naleciałości”. Dobrze podsumowują to żartobliwe słowa doradcy sadowniczego, Petera van Arkela, który podczas pokazu cięcia u Uleńcu ubiegłej zimy powiedział: „Kobiety tną sad dużo lepiej niż mężczyźni, ponieważ robią to w taki sposób, jak zostały poinstruowane. Mężczyźni natomiast tną wedle własnego uznania i mówią: „Tnę tak od 20 lat i jest dobrze”.

Cięcia powinniśmy unikać w dżdżyste, mgliste dni, kiedy temperatura waha się wokół poziomu zera stopni, ponieważ są to idealne warunki do infekcji grzybami wywołującymi choroby kory i drewna. Jeśli sad tniemy z własnymi pracownikami, w takie dni cięcie możemy przerwać. Natomiast w przypadku, kiedy zatrudniamy ekipę zewnętrzną, nie zawsze będzie ona zważała na warunki pogodowe i z pewnością nie przerwie cięcia, bo często uzgodniona jest już praca u innego sadownika.

Poza tym, co najcenniejsze – samodzielne cięcie drzew pozwala dokładnie poznać własny sad: gospodarz ma wówczas pełny obraz zdrowotności drzew, ewentualnych problemów związanych z chorobami czy szkodnikami.

Niestety, największą wadą  przyuczania własnych pracowników jest wzmożona ich rotacja. Nie zawsze przyuczony pracownik wróci do naszego gospodarstwa za rok.

Owszem, ktoś może zarzucić, że przypadkowy Ukrainiec nie będzie miał dużego pojęcia o cięciu. Ale czy możemy zagwarantować, że członek „profesjonalnej” ekipy zna się na rzeczy? Na pewno niejeden sadownik odczuł na własnej skórze efekty cięcia przez osoby, które nie wiedziały, co robią. Jak najbardziej, na rynku są ekipy, które cięciem zajmują się od lat, a z ich usług korzystają najlepsi producenci owoców...

Każdy jednak wie, że większa część tych grup to przypadkowe osoby. Co gorsza, nie są to pracownicy, którzy wiedzieliby, jak należy ciąć drzewa, nie mówiąc już o dostosowaniu sposobu cięcia do konkretnej odmiany jabłoni. Każdy z nich tnie „po swojemu”, a z następstw takiego cięcia sadownicy muszą później wyprowadzać drzewa przez kilka lat. W skrajnych przypadkach (a zaryzykujemy stwierdzenie, że wielu sadowników się z tym spotkało) członkowie ekip to niestety nałogowcy, których wydajność pracy jest na bardzo niskim poziomie.

Źle, jeśli gospodarz nie może nadzorować pracy takiej ekipy. Łatwo wtedy nie dostrzec poważnych błędów w cięciu, trudno wówczas jest też o efektywność pracy. Zdarza się, że ekipa bez nadzoru ma tendencję do nadmiernego „oszczędzania pracy”. U wielu grup spotykana jest też nierzadko niechęć do usuwania starych gałęzi, bo jest to związane ze wzmożonym wysiłkiem fizycznym. Bywa, że ekipy nie zgadzają się również na cięcie czubków z platformy, w szczególności jeśli operatorem ciągnika jest gospodarz.

Emocje wokół stawek proponowanych za cięcie w nikim nie budzą zdziwienia. Czas obcięcia jednej jabłoni silnie rosnącej to 15 – 20 minut, a całego hekatara to 100 - 130 godzin, co przy dniówce 130 zł wyniesie ponad 2 tys. za hektar! W przypadku jabłoni karłowych koszt może być jeszcze wyższy, bo mimo że pracy przy jednym drzewie jest mniej (3-5min), ale całkowity czas obcięcia hektara waha się od 100 do 150 h, bo na jednostce powierzchni jest więcej drzew (źródło danych: A. Mika, Ciecie drzew w sadach intensywnych, Warszawa 2012). 

To generuje olbrzymią kwotę, szczególnie, że ceny za jabłka i rosnąca produkcja nie napawają optymizmem na przyszłość. Sadownicy z bardziej ekonomicznym nastawieniem już od dawna tną sady samodzielnie (z pomocą pracowników ze Wschodu). Profesjonalne ekipy, która nie narobią szkód również są potrzebne, szczególnie przy większych areałach. Pytanie, jak długo na rynku utrzymają się tnące „po swojemu” przypadkowe grupy…

 

Komentarze  

0 #11 Andrzej 2018-01-06 20:28
Ciąć samemu czy wynająć ekipę... To zależy głównie od tego ile tego cięcia... A w przypadku ekipy - doglądać... Bo pańskie oko konia tuczy... Był czas że pracowałem w takiej ekipie...Zawsze pytaliśmy właściciela na początku jak chce mieć cięte... Na " owoc " czy na " opał "...
Cytować
+1 #10 Guest 2017-12-31 07:45
tu nie chodzi o zaoszczedzone 100 tylko o jakosc owocow ...i cene,ktora za nie uzyskam,,,,duzo wiecej niz twoje 100 zl

mam maly kilkuhektarowy sad,ktory sam przecinam a jablka oddaje na sortownie...nie musze gonic dziadostwa na broniszach
Cytować
+4 #9 Marcin 2017-12-30 15:30
Polscy sadownicy mają bardzo małą wiedzę o formowaniu drzew, więc ani sami nie tną, ani ekipy nie przypilnują. Rękoma i nogami bronią się przed wiedzą. Ci, którzy mają pojęcie o cięciu, to tną sami albo tracą czas i nerwy na szukanie kolejnych ekip. Prawda jest taka, że 99% składu ekip nie ma pojęcia o cięciu. Bywałem na wielu pokazach cięcia, szkoleniach w Instytucie ale nigdy tam nie było członków tych ekip. Lepiej jest zainwestować w porządny sprzęt (sekator elektryczny czy pneumatyczny) i samemu ciąć nawet duże areały niż dawać tym pseudofachowcom zarobić.
Cytować
0 #8 Robert 2017-12-30 15:12
Oczywście że może stać dzień, miesiąc i nawet pracować z nimi i ich pilnować całą zimę. Tylko większość ma takich ludzi których nie trzeba pilnować, i zamiast stać przy nich cały czas i zaoszczędzić zarobić w twoim przypadku 100 zł. to lepiej np. jechać na Bronisze i zarobić tysiąc bez względu jaka jest pogoda. Każdy wie ile powinno być zrobione. A nie pozwolisz ludziom na te 5 minut przerwy to co roku będziesz miał innych i ich uczył po swojemu od nowa.Na IGRiT po kilka razy ci sami ludzie dają ogłoszenia i jedno to już 2 lata i ciągle nie mogą znaleźć, pewnie coś przegieli i nikt u nich nie chce pracować. A wtedy będą musieli sami się umordować i własnymi rękoma wszystko obciąć.Mam tu na myśli że powinna ciąć ci sami ludzie co cieli kilka lat. Co roku inni to tylko jest kupa przemysłu, albo nie ma jabłek.
Cytować
+2 #7 Guest 2017-12-29 16:22
ale po co komu brygadzista???

sam sadownik nie moze byc w czasie ciecia w sadzie????

wszak panskie oko konia tuczy...jak mu glupio stac i ipilnowac to niech grabi co obciete
Cytować
-2 #6 Robert 2017-12-29 12:05
Guest- masz racje. Taką ekipe tylko olać i wygonić z sadu. Jaki szeryf taka ekipa. Dobra ekipa odrabia czas objadu. Ale są inne lepsze.Ten szeryf zapewne zarabia tyle samo co inni jego ludzie.Ma gdzieś dyscypline i sprawiedliwość, znam takich. Ale są i tacy co mają po cichu, o wiele większą a nawet podwójną dniówkę, i dba i pilnuje o to żeby było jak w wojsku. Temu najgorszemu daje połowe kasy jak się opier*** la, aż sam odejdzie, albo się poprawi. Wtedy wszyscy się boją. Jest porzadek ? Jest. Tylko że ta podwójna dniówka szeryfa, przeraża sadownika, i tak mamy patologje. Oczywiście to zawsze trzeba WYMAGAĆ i rozmawiać z tym brygadzistą czym się jego ekipa rózni i ile zrobi.Ale dokładność i umiejętności też trzeba wypośrodkować z wydajnością. Żeby nie zrobili tak jak maszyną, byle do przodu.
Cytować
-1 #5 Guest 2017-12-27 16:08
jeszcze zeby 7,5 h pracowali...a tu po kazdej godzinie 5 minut przerwy,obiad oczywiscie wliczony w 8 h pracy...i do tego od czasu do czasu przerwa na papieroska bo robota nei zajac...

od paru lat obserwuje taka profesjonalna ekipe przez plot....

malo ktory wlasciciel sadu umie ciac i pryskac...wszystko ukraina robi...

CZY WIDZIAL KTOS SZCZUPLEGO SADOWNIKA? mowie o tych powyzej 15 ha....

boja nie znam takiego
Cytować
0 #4 Robert 2017-12-26 21:02
Wiadomo że za 14 zł to są ludzie którzy nie umieją ciąć, ale jak porobią i się nauczą wiedzą gdzie można zarobić więcej.A znam też takich co nie wytrzymują tempa w ekipach i są skazani na tanią ekipę alkoholików, tam wiedza i tempo jest denerwujące dla sadownika, a jeszcze mogą zniszczyć sad. A czasem robią w dwóch całą zimę jeden sad. Dużo ludzi tnie samemu ale jak sad jest nie za duży, i jest pogody pod dostatkiem, a z tym bywa róznie, i trzeba pryskać i jeździć po gałęziach.
Cytować
+4 #3 Guest 2017-12-25 16:16
Ja proponuję dać od razu 200zł dniówki no bo cóż za 7,5 godziny to się należy......ludzie pracują za 14zł/h bardzo sumiennie a cięciarze są tak bardzo niedoceniani..........sadownic y czy aż tak bardzo jesteście bogaci czy wam się nie chce *** ruszyć i samemu sekator wziąć do rąk ......?
Cytować
+2 #2 Guest 2017-12-23 19:03
ktory fachowiec z tzw dobrej ekipy ma sad???

zaden...

dziekuje
Cytować
-2 #1 Robert 2017-12-23 18:18
Sadownicy sami są sobie winni.Nie trzymają sie dobrych ekip tylko rezygnują na rzecz tanich Ukraińców. A jak nie ma Ukrainców to proszą tych Polaków niech im stworzą ludzi, a wtedy wiadomo że tną gdzie indziej, więc brygadzista bierze kogo kolwiek, nawet nieudacznika by sprostać zamówieniu.
Cytować

Powiązane artykuły

Parch zaatakuje zaraz po świętach

Czy Twoja gleba ma już paszport?

A jednak się opłaca

X