Cięcie na klik w starym sadzie – wskazówki

Cięcie zimowe to podstawowy zabieg agrotechniczny regulujący przede wszystkim wielkość i jakość plonu. Wielu ekspertów poleca formowanie drzew jabłoni „na klik”. Schemat tego rodzaju cięcia polega na wymodelowaniu trzech punktów: pierwszego piętra (tzw. stół), wolnej przestrzeni (okno) oraz wysmukłego przewodnika. Cięcie na "klik", to metoda powstrzymywania wzrostu drzew, poprzez skracanie gałęzi pierwszego piętra oraz przewodnika. Przy czym owe skracanie wykonujemy, kiedy gałęzie przekroczą ustaloną przez nas długość (np. 75 cm). Robimy to tylko na jednorocznym drewnie, zostawiając 4 – 10 cm tegorocznego przyrostu. Pozostałe gałęzie po prostu usuwamy. W celu wdrożenia tej metody organizowanych jest wiele szkoleń, jednak najczęściej specjaliści na modele pokazowe wybierają jabłonie z drzew młodych, umiejętnie prowadzonych. Wówczas wyprowadzenie "klików" jest dość łatwe i czytelne (fot.2). Problem pojawia się, gdy musimy książkowe cięcia zastosować w kilkunastoletnim sadzie Ligola, Jonagolda czy Idareda, posadzonym na podkładce półkarłowej, którym daleko do holenderskich "superspendile" (fot.1). Poniżej przedstawimy kilka porad, jak przenieść książkowe wzorce do starszych sadów, rosnących zbyt silnie i z nawarstwionymi przez lata błędami cięcia.

Po pierwsze, musimy usunąć z naszych drzew po kilka (-naście) konarów, czyli starych, grubych gałęzi, które swoimi rozmiarami (średnicą) przekraczają 30% grubości przewodnika, były już wielokrotnie skracane i generują dużą liczbę wilków(fot.3). Niestety nie możemy tego zrobić w ciągu jednego roku, gdyż usunięcie takiej liczby grubych gałęzi spowoduje natychmiastową reakcję pobudzenia wzrostu. Musimy to rozłożyć na kilka lat, usuwając nie więcej niż 3 – 4 konary rocznie. Dlaczego to robimy? Ponieważ stare konary gałęzie generują liczne wilki, pochłaniające niepotrzebnie energię drzewa, zacieniają koronę, uniemożliwiając dotarcie światła słonecznego do jej wnętrza. Brak światła to słabe pąki lub ich brak, nikłe przyrosty i przeniesienie sfery owocowania na zewnątrz drzewa. Wielkie konary usuwamy w całości, nie skracamy. Poza kwestią architektury drzewa, umożliwi nam to lepszą penetrację cieczy roboczej z opryskiwacza, szybsze wysychanie liści po opadach i rosie (parch) oraz mniejszą presję przędziorków i bawełnicy. Plusem jest też zdrowotność drzewa – ponieważ im dłużej gałązka znajduje się na drzewie, tym większe jest ryzyko, że zostanie porażona przez raka.

Z drzew usuwamy pędy zakończone pąkiem liściowym. To nie jest problem dla tnącego, ponieważ łatwo je rozpoznać: rosną najczęściej silnie ku górze, są bardzo długie i najczęściej mają jeszcze stary, zaschnięty liść na końcu bądź wysmukły pąk kwiatowy. Te pędy usuwamy z korony na czysto – z nich pożytku nie będzie.

Wyrzucamy również gałęzie starsze niż 4 lata. Nawet wtedy gdy nie są one konarami jak z punktu pierwszego. Pod warunkiem jednak, że są koło nich pędy owoconośne młodsze, które przejmą owocowanie, nie możemy pozbawić się w zbyt dużym stopniu plonu. Jeśli w promieniu 40 – 50 cm nie ma młodszego pędu – to zostawmy tą starszą gałązkę, a do jej usunięcia wrócimy za rok. Pamiętajmy, że sady sadzone na P14 z odmian silnie rosnących (Ligol, Jonagold) nie tak obficie tworzą pędy owoconośne jak te na M9. Wycinając zostawiamy czopy, od 4 do 10 cm. Tym dłuższe, im nasza odmiana trudniej tworzy nowe przyrosty (Jonagold, silne podkładki).

Należy pamiętać, że nie skracamy niczego, poza przewodnikiem oraz gałęziami pierwszego piętra. W przypadku starych drzew, najczęściej nie możemy liczyć na prosty przewodnik z pędami owoconośnymi, lecz silnie skrócone, grube drewno, często obcięte, jeśli nie byliśmy w stanie opanować wierzchołka. W tej sytuacji powinniśmy wybrać jeden, raczej słabszy pęd i ciąć go na "klik". Sukcesywnie, corocznie usuwając wszystkie inne pionowe pędy. Z czasem siła ich wzrostu osłabnie. Nigdy nie możemy dopuścić do wytworzenia "pióropusza". Jeden klikany, rosnący do góry i kilka poziomych, słabszych, owoconośnych – tak powinien wyglądać wierzchołek naszego drzewa.

W starych sadach często dochodzi do zachodzenia na siebie pędów (fot.4). Nie jest to zjawisko pożądane, lecz jeśli mamy mało pędów owoconośnych, to ich nie usuwajmy. Ryzykujemy gorszym kolorem owoców, lecz lepsze jabłko z 30% kolorem niż jego całkowity brak. Poza tym ciężkie owoce Idareda, Ligola czy Jonagolda mogą znacząco poodginać nasze pędy i we wrześniu już nie będą na siebie nachodzić.

Jeśli mamy już stół, to nad nim zostawmy 50 cm przewodnika bez pędów (nie licząc drobnych sęczków). Trzeba zapewnić bowiem jak najlepszą penetrację słońca. Takie okno pozwoli nam na doświetlenie stołu i rosnących tam owoców oraz pędów, a to z kolei zaskutkuje zwiększeniem ilości i jakości plonu. W starych sadach brak światła słonecznego to bardzo ważny czynnik limitujący plon.

Powinniśmy sobie uświadomić i zaakceptować fakt, że kilkunastoletnie drzewa na półkarłowych podkładach prawdopodobnie nigdy nie będą wyglądały jak te książkowe sady, a jeśli już, może zająć nam to kilka lat. Musimy też zaakceptować niewielki spadek plonowania po pierwszym roku. Jednak tak prowadzone drzewa, odwdzięczą nam się dobrym jakościowo plonem, który odbuduje się już w drugim roku.

FOT.1
FOT.2
FOT.3
FOT.4

Komentarze  

0 #2 Guest 2017-01-09 21:13
Prezentowane w powyższym artykule wskazówki dotyczą tych sadów, w których zastosowano zbyt silną podkładkę, złe cięcie w latach ubiegłych, a także nie stosowano zabiegów ograniczenia wzrostu drzew. Polecony w artykule sposób cięcia dotyczy sytuacji ratowania owocowania w starych sadach, a nie konstruowania superwrzeciona. Model zaproponowany przez Profesora Mikę jest optymalnym i szeroko polecanym sposobem dla wielu sadów. My jednak przedstawiamy porady dotyczące cięcia sadu starego i zaniedbanego, gdzie uzyskanie superwrzeciona jest już niemożliwe.
Redakcja
Cytować
0 #1 Guest 2017-01-09 14:23
A jak się do tego modelu ma model drzewa w postaci wrzeciona lub superwrzeciona który był opisywany i prezentowany min. w publikacjach i książkach Prof. Miki w latach 90-ch który chyba dominował i miejscami dominuje w sadach. Ja przyznam się szczerze że nadal podtrzymuję model typowego wrzeciona Prof. Miki. Czy to gorszy model od tego wyżej prezentowanego. Co prawda inny był rozstaw ale 4x2 chyba jeszcze długo i dużo jest.
Cytować

Powiązane artykuły

Sadownicy polują

X