„To grupa zginie bez sadownika, a nie sadownik bez grupy”? Warto przeczytać

 

Kilkukrotnie przedstawialiśmy Państwu spojrzenie na problemy sadownictwa z punktu widzenia sektora naukowego oraz dystrybutorów owoców. Aby nie być jednak stronniczym i przedstawiać sprawę całościowo, poprosiliśmy również o rozmowę sadownika niezrzeszonego w grupie. Skąd biorą się problemy? Zapraszamy do przeczytania bardzo interesującej rozmowy, z której wynika, że bankructwo wielu gospodarstw jest nieuniknione, podobnie jak grup producenckich. Na życzenie rozmówcy nie podajemy jego nazwiska.

 

Wielokrotnie słyszymy ostatnio, że dołączanie sadowników do grup to jedyny sposób na wyjście z trudnej sytuacji. Jak Pan się do tego odniesie?

SADOWNIK: A niby dlaczego? Jabłka produkowane były, gdy grup nie było, są produkowane, gdy te grupy istnieją i będą produkowane, gdy grup już nie będzie. Ludzie jedli jabłka, jedzą i jeszcze pewnie długo będą jedli, więc sadownictwo przetrwa. Grupy to tylko forma organizacyjna pośrednictwa handlowego, a jak wiadomo, towar można kupić też bez pośrednika. Może rynek będzie mniejszy, może większy, może część sadowników (którzy nie potrafią sprzedawać) zbankrutuje, ale samo sadownictwo przetrwa. Dla sadownika nie ma znaczenia czy jabłka wyprodukowane w jego sadzie wylądują w Pekinie, Bombaju czy Pcimiu Dolnym, dla niego liczy się czy on na tym zarobi.

 

Pana spojrzenie wydaje się mało perspektywiczne. Klienci zagraniczni oczekują ciągłości dostaw. Czy pojedynczy sadownik jest w stanie to zapewnić? Czy takiego partnera handlowego szukają odbiorcy, chociażby ze wspomnianych Indii? Co zrobimy z rosnącą nadprodukcją?

SADOWNIK: A czy w Polsce jest nadprodukcja? A poza tym, co jest przyczyną skokowego wzrostu produkcji? Grupy. Kiedyś czynnikiem limitującym wielkość produkcji w gospodarstwach były zdolności sprzedażowe ich właścicieli. Po prostu więcej nie dawało się sprzedawać, więc nie produkowaliśmy. Powstanie grup dało możliwość sprzedaży ogromnych partii przez sadowników. Dało to impuls do zwiększania nasadzeń, więc produkcja zaczęła rosnąć w sposób geometryczny. Poza tym 2 mln jabłek deserowych to nie jest nadprodukcja. Taką ilość spokojnie można sprzedać bez większych problemów. Pod warunkiem, że produkujemy to, co świat chce kupować. A świat chce kupować i kupuje od końca XIX wieku (gdy zaczęły się badania rynku jabłek na świecie) Red Delicious, Golden Delicious, Granny Smith, Fuji oraz Galę. Tą ostatnią od końca lat 30-tych (w Europie od lat 70-tych). To wielka piątka światowego handlu jabłkami. My natomiast, po "zimie stulecia" nasadziliśmy Loba, Cortlanda, Idareda, potem trochę Jonagoldów albo Ligola czy Glostera. Świat tego nie zna i nie chce. 2 mln to jabłek z tej "wielkiej piątki" sprzedalibyśmy bez problemu.

 

Sądzi Pan, że przeciętny sadownik jest w stanie samodzielnie sprzedać jabłka? Wszędzie spotykam się z opiniami (przede wszystkim wśród obcokrajowców), że polski sadownik produkuje jabłka, ale nie chce wiedzieć, co dzieje się z nimi za granicą jego bramy. Tak jest wygodniej. Grupa jest ich jedyną szansą na sprzedaż.

SADOWNIK: Może i wygodniej, lecz jakim kosztem? Sedno działalności sadownika to sprzedaż, nie produkcja. Za wyprodukowanie nawet najładniejszych jabłek nikt nam nie płaci, dopiero podanie ich na rynek (czyli sprzedaż) generuje nam pieniądze. Outsorcing to fajna sprawa, ale nie można na zewnątrz oddawać najważniejszej kwestii swojego biznesu. Jeśli sadownik traci kontrolę nad procesem sprzedaży swojego towaru, to znaczy, że ktoś inny będzie się dorabiał na jego jabłkach, a jak przyjdzie kiepski rok (embargo), to po prostu widmo bankructwa stanie mu przed oczami. Tyle, że za nimi zaczną bankrutować grupy, bo sadownicy bez grup przetrwają, ale grupy bez nas – nie. Grupy dołują ceny, bo muszą sprzedawać, aby funkcjonować, są przecież pośrednikami, zarabiają na marży. Nie ważne czy jabłka są po 0,4 czy po 1,4 zł, grupa i tak musi swoją marżę zarobić. Inaczej nie podejmie się transakcji. Natomiast dla sadownika to ma znaczenie, bo 0,4 nie pokrywa kosztów produkcji, które on już poniósł. No i zaczną wypadać z rynku ci, którzy sprzedają najtaniej, czyli członkowie grup. Do tego dochodzi nierzetelność grup (przykłady ostatnich, spektakularnych upadków). Dla sprzedającego samodzielnie sadownika, kontrahent, który nie zapłacił za jedną dostawę jest skreślony. Natomiast kontrahent jakim jest grupa bierze i bierze, obiecując zapłatę na koniec sezonu, po czym z hukiem upada, a wraz z nią sadownik.

 

Mówi Pan bankructwie wielu gospodarstw. Nie lepiej, aby grupy jednak upłynniały ich produkcję, nawet jeśli ceny są niezadowalające?

SADOWNIK: Dla grup na pewno lepiej. Dla sadowników niekoniecznie. Dla branży również niekoniecznie. Niskie ceny determinowane m.in. przez grupy, które muszą podawać towar, aby w ogóle egzystować i tak powodują ubożenie gospodarstw, a poza tym dają impuls do zwiększania tonażu uzyskiwanego z hektara, bo to pozwala obniżać koszty jednostkowe. W efekcie mamy błędne koło, sadownicy reagują na niskie ceny wzrostem produkcji, to powoduje dalszy spadek cen. Jedynym wygranym są pośrednicy (de facto grupy), bo mają dostęp do olbrzymiej masy towaru i producentów przypartych do muru sytuacją ekonomiczną, którzy muszą sprzedawać bo banki, kredyty, opryski, pracownicy, etc. Ten mechanizm obserwowaliśmy w Belgii, Holandii, Niemczech.

 

We Włoszech jest inaczej. Kilka ogromnych konsorcjów zapewnia eksport na cały świat.

SADOWNIK: W latach 90-tych Włosi też chcieli wysyłać jabłka do Rosji i byłego ZSRR, to największy światowy importer tych owoców. Jednak szybko zorientowali się, że przegrają konkurencję z Polską, przez nasze niższe ceny. Zaczęli więc szukać innych rynków, tam gdzie cena ma mniejsze znaczenie a bardziej liczy się jakość. Zaczęli też kreować marki dla swoich jabłek, żeby konsument wybierał nazwę a nie cenę. To jest klucz ich sukcesu.

 

Sadzi Pan, że eliminacja grup, wyeliminowałaby wzrost produkcji?

SADOWNIK: Tak. W efekcie byliby ci, którzy mają małe zdolności sprzedażowe i uzyskują niskie ceny i ci sadownicy, którzy potrafią wysłać kontener jabłek do Egiptu czy Indii. Zresztą są bliższe rynki (Skandynawia, Niemcy), gdzie da się uzyskać dobre pieniądze za jabłka. Internet spowodował "zmniejszenie świata", możemy dotrzeć do klienta bez drogich podróży w odległe miejsca. Poza tym rozwój logistyki sprawia, że fizyczne wysłanie jabłek do Algierii niewiele się różni od wysłania jabłek do Niemiec. Wszystko za nas robią firmy spedycyjne, przecież większość grup właśnie z nich korzysta. Pakujemy jabłka na naszym podwórku, a klient je dostanie w swoim algierskim magazynie.

 

Złem są więc grupy czy niedostosowanie Polaków i zła jakość?

SADOWNIK: I jedno i drugie. Chociaż hamulcowym w postępie jakości są właśnie grupy, więc to one są większym złem. Hamulcem jest polityka zakupowa grup "+7 cm, +30% koloru", która powoduje, że ludziom nie opłaca się inwestować w jakość, bo nic z tego nie mają. Natomiast kupiony tak towar grupa sobie rozsortuje na ten super jakościowy i wyśle go z 50% przebitką do Egiptu oraz ten o niższej jakości i sprzeda go do marketów. Grupie taki układ pasuje. W prywatnym gospodarstwie to nie przejdzie, bo z tymi gorszymi jabłkami ciężko będzie coś zrobić. Trzeba więc produkować dla naszego arabskiego, norweskiego, niemieckiego klienta tylko super jabłka. Trzeba się przykładać, dołożyć więcej pracy, bo kilkanaście procent odsortu będzie, co najwyżej, na soczki się nadawało. Dlatego też jakość jest poza grupami. W produkcji na rzecz grupy maksyma "jest masa, jest kasa" ma rację bytu. W samodzielnym eksporcie to nie istnieje.

 

Zła jakość nie jest więc wynikiem zapomnienia się podczas kilkuletniego, łatwego eksportu do Rosji? Trudno jest się przebranżowić na inne odmiany w ciągu kilku lat.

SADOWNIK: Ten łatwy eksport był możliwy dzięki grupom. Gdyby ich nie było, przed problemem poprawy jakości (bo na innych rynkach musi być jakość) zderzylibyśmy się wcześniej, za czasów lepszych cen, bez embarga, z zapasami dotacji pierwszego PROW-u 2008-14. Może wówczas polscy sadownicy zainwestowaliby w drzewka lepszych odmian niż Ligol, Gloster czy Idared?

 

Komentarze  

0 #19 grupowicz 2017-03-06 18:11
Cytuję sadownik prześmiewca:
cytuję sadownikCytat:
Monsieur Anonimowy Grupowiczu, skąd pomysł, że sadownicy nie znają języków obcych?! czyżby mowa obcych narodów była wiedzą tajemną nauczaną tylko w grupach?
Z twojej wypowiedzi wnioskuję że obcymi językami włada przynajmniej większość. Nie bądź Ty anonimowy (tajemniczy) i chociaż powiedz w jakiej gminie mieszkasz to się tam przeprowadzę . W mojej dość odległej przestrzeni znajdzie się aż dwóch ( nie licząc tych z ograniczonym zasobem słów czyli dolar i sex- mało przydatnych w handlu)
dziękuję.
Cytować
+3 #18 grupowicz 2017-03-06 18:10
Cytuję Guest:
grupowiczu kochamy dlaczego na razie to wam wychodzi organizacji rynku zbytu przez zmowę przy nabywaniu towaru. Kochany Panie doicie sadowników gdyż z grupami macie niewiele wspólnego. Firma handlowa to nie grupa. Zanim wyruszycie na dalekie rynki to zadbajcie o krajowy bo to jest wizytówka naszego jabłka. To przez was nasz owoc tak jest postrzegany bo sprzedajecie syf do marketów i nie mów proszę że market rządzi. Bo to od ciebie zależy co im zaoferujesz i gdybyś wiedział co to jest marka i jak zadbać o konsumenta to nie było by tyle problemów. Czy ma ci podać nazwy "grup" którzy to np. dostarczają "super" jabłka w skrzyniopaletach do marketów? czy ma ci podać nazwy i zdjęcia jabłek z wtórniakiem pakowanych w torebki?



Zmowa Grup ? - Grup jest ponad 200 w Polsce a skupiają zaledwie 20% procent jabłka produkowanego w Polsce. Więc jaką zmowę mogą zrobić tak liczne podmioty z tak nie licznym udziałem ?
Poza tym same grupy (członkowie) mają sady i nie mają interesu produkować poniżej kosztów.

Jak zadbać o krajowy rynek ? Słucham uważnie bo te hasła już słyszałem ale chyba mamy zbyt małą zmowę i za mało doimy sadowników aby narzucić wolę ludu siecią marketów. Korzystając z okazji ogłaszam wszystkim Grupom że jabłka od jutra sprzedajemy do sieci po 3,00 zł/kg albo po 4,00 zł/kg z czego sadownikom oddamy 2,00 żł/kg. A co ? Jak zmowa to zmowa.

Nazw nikt nie potrzebuje bo nie są ukrywane a i jeszcze kogoś Pan pominiesz. Tylko zapomniałeś powiedzieć marketom aby nie przyjmowały takiego towaru oraz dbały o niego na półce. A teraz mamy grę - market oferuje niską cenę, a dostawca niską jakość, konsument kupił towar to market proponuje niższą cenę, dostawca jeszcze słabszy towar, klient znowu kupił no to market oferuje jeszcze niższą cenę tym razem niższa jakość nie przeszła jest reklamacja do dostawcy + kara a jak nie to towar sobie kupi market u następnego i następnego i następnego dostawcy. taki mamy wolny rynek. I świadomość konsumenta. To dotyczy wszystkich grup towarowych. Niestety.

Ale ja mam marzenie, aby był towar wysokiej jakości na półkach w naszych sklepach.
Szukam wspólników i realizatorów tego marzenia.
Cytować
-1 #17 Guest 2017-03-03 23:07
człowieku nie market jest ważny tylko preferencje klienta a tak grzebiesz w tym bagnie dalej bo sprzedajesz odpad jako produkt półkowy.
Cytować
-1 #16 Guest 2017-03-03 23:04
grupowiczu kochamy dlaczego na razie to wam wychodzi organizacji rynku zbytu przez zmowę przy nabywaniu towaru. Kochany Panie doicie sadowników gdyż z grupami macie niewiele wspólnego. Firma handlowa to nie grupa. Zanim wyruszycie na dalekie rynki to zadbajcie o krajowy bo to jest wizytówka naszego jabłka. To przez was nasz owoc tak jest postrzegany bo sprzedajecie syf do marketów i nie mów proszę że market rządzi. Bo to od ciebie zależy co im zaoferujesz i gdybyś wiedział co to jest marka i jak zadbać o konsumenta to nie było by tyle problemów. Czy ma ci podać nazwy "grup" którzy to np. dostarczają "super" jabłka w skrzyniopaletach do marketów? czy ma ci podać nazwy i zdjęcia jabłek z wtórniakiem pakowanych w torebki?
Cytować
+2 #15 sadownik prześmiewca 2017-03-03 20:00
cytuję sadownikCytat:
Monsieur Anonimowy Grupowiczu, skąd pomysł, że sadownicy nie znają języków obcych?! czyżby mowa obcych narodów była wiedzą tajemną nauczaną tylko w grupach?
Z twojej wypowiedzi wnioskuję że obcymi językami włada przynajmniej większość. Nie bądź Ty anonimowy (tajemniczy) i chociaż powiedz w jakiej gminie mieszkasz to się tam przeprowadzę . W mojej dość odległej przestrzeni znajdzie się aż dwóch ( nie licząc tych z ograniczonym zasobem słów czyli dolar i sex- mło przydatnych w handlu)
Cytować
0 #14 grupowicz 2017-03-03 07:53
Cytuję Tomasz:
Kupowałem rozdrabniacz na dotacje w złotówkach, na zamówieniu jest jak wół: cena przy kursie 4,3, w przypadku zmiany kursu oferent zastrzega sobie prawo do zmiany ceny. Jest ryzyko czy go nie ma?


I ile drogi panie takich transakcji prowadzisz ?
A teraz wymieniam te które realizujesz w PLN:
- paliwo,
- wynagrodzenia,
- energia elektryczna,
- podatki,
- KRUS, ZUS,
- opłaty FITO i celne,
- opakowania,
- palety,
- klej, taśmy, zapinki,
- etykiety,
- serwis maszyn,
- koszty bankowe,
- gaz,
- woda,
- środki higieny,
- środki do utrzymania czystości,
- i inne,

więc o jakim ryzyku mówimy,
Cytować
-1 #13 Tomasz 2017-03-02 19:32
Kupowałem rozdrabniacz na dotacje w złotówkach, na zamówieniu jest jak wół: cena przy kursie 4,3, w przypadku zmiany kursu oferent zastrzega sobie prawo do zmiany ceny. Jest ryzyko czy go nie ma?
Cytować
0 #12 grupowicz 2017-03-02 18:46
Cytuję Rozbawiony:
To jest właśnie typowe zdanie "grupowicza" o sadownikach. Ale wiecie co? niech tak myślą, zobaczymy jak długo z tym mysleniem pociągną :lol:Konto w euro... no to rzeczywiście może nas przerosnąc...


Grupy już zauważyły, że sadownicy (część) nie mogą czy też nie chcą zaakceptować teraźniejszości (zmian) oraz dopasować się do przyszłości (następne zmiany), i zaczęły same zmiany we własnych gospodarstwach poprzez zmianę nasadzeń oraz zwiększanie własnych areałów.
Jestem daleki od pana myślenia aby siebie wzajemnie obserwować i czekać na potknięcia, aby czerpać z tego radość.
Wychodzę z założenia, że każdy robi swoje tak jak potrafi najlepiej, a jeśli innym się udaje to ja też tak chcę.
Cytować
0 #11 grupowicz 2017-03-02 18:37
Cytuję sadze Gale nie Lobo:
Ale buta i pogarda dla sadownika u tego grupowicza. Język, konto nas przerosnie. Poza grupa to tylko Lobo czy Cortland. Widać jakie zdanie ta grupa ma o producentach. Do tego ten mentorski ton i poczucie wyższości nad chlopkami, z którymi on prowadzi wiele takich rozmów.


Wolałbym prowadzić rozmowę merytoryczną, ale szanowny Pan przyjął inną formę z którą ciężko polemizować, zapraszam do dyskusji na argumenty.
Cytować
0 #10 grupowicz 2017-03-02 18:30
Cytuję Prosty sadownik:
Właśnie sprzedając do grup to ponosimy ryzyko kursowe, ponieważ sprzedajemy im w złotówkach a ceny naszych środków produkcji (maszyny, opryski, nawozy - które w większości są importowane) zależą od kursu euro. Także ci sadownicy, którzy w euro sprzedają to minimalizują ryzyko kursowe a ci, którzy sprzedają w złotówkach, narażają się na to ryzyko. Znamienne, że dostrzegają to prości sadownicy, których to - według Grupowicza - przerośnie założenie konta walutowego :lol:


drogi Panie, nie masz ryzyka kursowego ponieważ kupujesz w złotówkach a nie w walucie, więc proszę nie uprawiaj demagogii.
Oraz proszę nie wmawiać czegoś czego nie powiedziałem (napisałem) czyli o prostocie sadowników do których mam szacunek za pracę oraz o nie możności założenia konta walutowego, ponieważ wcześniej wymieniałem tylko niezbędne elementy aby prowadzić biznes z kontrahentem zagranicznym.
Cytować
0 #9 grupowicz 2017-03-02 18:24
Cytuję ????????:
Nie widzę powodu żeby sadowniczy niezrzeszeni w grupach mieli produkować tylko Lobo czy Cortlanda. Niby dlaczego?


Nie tylko, ale należy odpowiedzieć sobie na pytanie komu sprzedam owoce, a potem je produkować.
Dziś tylko Grupy i to nie wszystkie mogą (potrafią) przygotować na export np. Galę w bushlu, na długi transport, wg wymogów klientów z rynków wymagających.

Jabłka tradycyjnie produkowane w Polsce są znane głównie w Polsce (ale o tym pisali inni) i nie jesteśmy wstanie zawojować nimi innych rynków.
Cytować
0 #8 grupowicz 2017-03-02 18:17
Cytuję sadownik:
Monsieur Anonimowy Grupowiczu,
skąd pomysł, że sadownicy nie znają języków obcych?! czyżby mowa obcych narodów była wiedzą tajemną nauczaną tylko w grupach?
Dlaczego sądzi Pan, że u sadownika zagraniczny kontrahent może kupić tylko drugą klasę jabłek? przecież jabłka nie nabierają lepszych cech jakościowych po przewiezieniu ich do grupy. To sadownik nadaje im cechy jakościowe, grupa nie może tego zmienić, bo niby jak?!
Konto w euro? a to konta w walutach obcych dostępne są tylko dla grup?


odp. polecam zapoznać się z wymogami handlowymi dotyczącymi 1 klasy w obrocie owocami i warzywami. procent wybarwienia + rozmiar + opakowanie + oznakowanie.
Cytować
-2 #7 Rozbawiony 2017-03-02 08:13
To jest właśnie typowe zdanie "grupowicza" o sadownikach. Ale wiecie co? niech tak myślą, zobaczymy jak długo z tym mysleniem pociągną :lol:Konto w euro... no to rzeczywiście może nas przerosnąc...
Cytować
0 #6 sadze Gale nie Lobo 2017-03-02 06:31
Ale buta i pogarda dla sadownika u tego grupowicza. Język, konto nas przerosnie. Poza grupa to tylko Lobo czy Cortland. Widać jakie zdanie ta grupa ma o producentach. Do tego ten mentorski ton i poczucie wyższości nad chlopkami, z którymi on prowadzi wiele takich rozmów.
Cytować
0 #5 Prosty sadownik 2017-03-02 06:08
Właśnie sprzedając do grup to ponosimy ryzyko kursowe, ponieważ sprzedajemy im w złotówkach a ceny naszych środków produkcji (maszyny, opryski, nawozy - które w większości są importowane) zależą od kursu euro. Także ci sadownicy, którzy w euro sprzedają to minimalizują ryzyko kursowe a ci, którzy sprzedają w złotówkach, narażają się na to ryzyko. Znamienne, że dostrzegają to prości sadownicy, których to - według Grupowicza - przerośnie założenie konta walutowego :lol:
Cytować
0 #4 ???????? 2017-03-02 01:00
Nie widzę powodu żeby sadowniczy niezrzeszeni w grupach mieli produkować tylko Lobo czy Cortlanda. Niby dlaczego?
Cytować
-2 #3 sadownik 2017-03-01 17:55
Monsieur Anonimowy Grupowiczu,
skąd pomysł, że sadownicy nie znają języków obcych?! czyżby mowa obcych narodów była wiedzą tajemną nauczaną tylko w grupach?
Dlaczego sądzi Pan, że u sadownika zagraniczny kontrahent może kupić tylko drugą klasę jabłek? przecież jabłka nie nabierają lepszych cech jakościowych po przewiezieniu ich do grupy. To sadownik nadaje im cechy jakościowe, grupa nie może tego zmienić, bo niby jak?!
Konto w euro? a to konta w walutach obcych dostępne są tylko dla grup?
Cytować
-1 #2 grupowicz 2017-03-01 14:28
Panie Anonimowy Sadowniku,

cytat: "Poza tym rozwój logistyki sprawia, że fizyczne wysłanie jabłek do Algierii niewiele się różni od wysłania jabłek do Niemiec. Wszystko za nas robią firmy spedycyjne, przecież większość grup właśnie z nich korzysta. Pakujemy jabłka na naszym podwórku, a klient je dostanie w swoim algierskim magazynie."

,w ten sposób może pan spakować co najwyżej jabłka II klasy (niska cena), nieposortowane, brak odpowiedniego opakowania. A co z językiem trzeba znać min. angielski, a co z płatnością, trzeba mieć konto w euro i zarządzać ryzykiem walutowym, a co reklamacją, a co ciągłością dostawy, a co z ubezpieczeniem transakcji, a co organizacją zlecenia?

cytat: "Natomiast kupiony tak towar grupa sobie rozsortuje na ten super jakościowy i wyśle go z 50% przebitką do Egiptu oraz ten o niższej jakości i sprzeda go do marketów."

Nie słyszałem o przebitkach 50% no chyba że z 1gr na 2 gr to nawet jest 100%.
Co do marketów i sprzedawanych im odsortów to winne są markety dołujące ceny i przyjmujące taki towar.
A co do formy zakupu 70+ i 30% kolor to proszę zaproponować inny, zacząć kupować jabłka i je sprzedawać to pogadamy.

Odnoszę się tylko do dwóch cytatów ale popełnia pan logiczne błędy i zaprzeczenia w swojej wypowiedzi. Np. grupy to zło a włosi zrobili to dobrze (mają markę).
Zrobili to dobrze bo się zjednoczyli i sterują ceną tak aby sadownik miał godne wynagrodzenie ale pan chce tego co było i nie wróci. Takich rozmów prowadzę wiele i rozmówca który jest otwarty na "nowe" wygrywa, sadzi to co się sprzedaje, dba o jakość, oddaje towar do grupy i jest zadowolony że nie musi tyrać cały rok aby sprzedawać towar.

Są oczywiście "złe" grupy a raczej źle zarządzane i ich ubywa tak samo jak ubywa gospodarstw. Ale jeśli chce pan być poza Grupą to powinien pan skupić na produkcji Lobo, Glostera, Cortlanda czy też Szarej Renety i handlować z okoliczną ludnością lub na rynku bo oni chętnie zapłacą za smaki dzieciństwa.

z poważaniem
Cytować
0 #1 Guest 2017-02-27 17:01
"że polski sadownik produkuje jabłka, ale nie chce wiedzieć, co dzieje się z nimi za granicą jego bramy"
odpowiedź: proszę spojrzeć na rynek polski a dokładniej mówiąc na jabłka sprzedawane w marketach. Jabłka te odsort z premium więc się pytam czy grupy interesuje jakość towaru za bramą i opinia nabywcy? grupy to największe zło, obecnie duzi sadownicy sami sortują jabłka i sprzedają na gotowo
Cytować

Powiązane artykuły

X