Ocena uszkodzeń mrozowych – Robert Sas, IPSAD

 

Czy zimowe mrozy uszkodziły jabłonie? Jakie odmiany są poszkodowane? Czy należy się martwić? Jak postępować w obliczu uszkodzeń? Uczestnicy Sadowniczej Konferencji Agrotechnicznej, która odbyła się 5 marca 2017 w Ossie, niedaleko Białej Rawskiej, z niecierpliwością czekali na wystąpienie Pana Roberta Sasa z Instytutu Praktycznego Sadownictwa IPSAD, które traktowało o problemach agrotechnicznych występujących obecnie w uprawach sadowniczych. Pan Sas odniósł się w pierwszej kolejności do oceny uszkodzeń mrozowych. – Oceniliśmy ponad 1000 pąków różnych odmian. Można zaobserwować, że najbardziej ucierpiała odmiana Jonagold oraz Red Chief. Najmniej strat obserwowaliśmy na uznawanych za najbardziej wytrzymałe na mróz odmianach: Cortland, Elise czy Empire. Patrząc na skalę uszkodzenia, gdzie w większości jest to stopień średni, absolutnie nie należy wpadać w panikę i podejść do tego ze spokojem – uspokoił zebranych.

Pan Sas zauważył, że chociaż nie mieliśmy zbyt intensywnej i srogiej zimy, obserwujemy obecnie problemy i z całym przekonaniem można mówić, że w niektórych miejscach widać uszkodzenia mrozowe. Ekspert podkreślał, że z podobną sytuacją mieliśmy już do czynienia w zeszłym roku, było to zjawisko niemalże identyczne. – Również obserwowaliśmy uszkodzenia nie samych pąków, ale ich nasady. Przyjmowały one różny kształt oraz różną wielkość – od dosyć wyraźnych zbrązowień wewnętrznych, poprzez różnego rodzaju zniekształcenia lub innego rodzaju zmiany, które w mniejszym lub większym stopniu, ale jednak, utrudniały rozwój pąków, a później wzrost młodych zawiązków i owoców – opowiadał zebranym Prelegent.

W efekcie wiele zawiązków spadło. Pan Sad zauważył, iż duża liczba sadowników skarżyła się na takie zjawisko mimo że zabiegi przerzedzania przez nich stosowane były poprawne. Następstwem były straty zawiązków, które czasami przynoszą pozytywny skutek, bo plon, który zostaje jest tym odpowiednim, ale niekiedy może być inaczej. – Mając świadomość, jaka jest sytuacja, na pewno musimy próbować podejmować dodatkowe działania, które powodują, że problem ten nie wymknie się spoza naszej kontroli – radził.

– Robiąc oznaczenia w tym roku, ustaliliśmy skalę od 1 (brak uszkodzeń) do 5 (podstawy pąków z wyjątkowo silnymi uszkodzeniami). Oceniliśmy ponad 1000 pąków różnych odmian. Można zaobserwować, że najbardziej ucierpiała odmiana Jonagored (3,52) oraz Red Chief (3). Najmniej strat obserwowaliśmy na klasycznych uznawanych za najbardziej wytrzymałe na mróz: odmianach Cortland (1,75), Elise (1) czy Empire (1,7) – objaśniał Pan Sas.

– Patrząc na skalę uszkodzenia, gdzie w większości jest to średni stopień, absolutnie nie należy wpadać w panikę i podejść do tego z dużym spokojem. Będąc w sadzie warto sprawdzić, jaka jest sytuacja w kwaterach – radził. Sposób jest bardzo prosty – nie musimy ciąć pędów, aby w ciepłym pomieszczeniu pobudzać je do wegetacji. Wystarczy, że rozetniemy je ostrym nożem. – Zwracam się do Państwa, abyśmy nie ograniczali się do samych pąków, ale przede wszystkim, abyśmy zwracali uwagę na ich nasadę. Praktycznie nie obserwujemy uszkodzonych pąków. Problem leży tylko i wyłącznie w uszkodzeniu ich nasad – nadmieniał.

Co robimy, jeśli zaobserwujemy uszkodzenia mrozowe? Jeżeli mamy do czynienia z uszkodzoną tkanką, która odpowiada za transport wody, to bardzo ważne, aby podczas kwitnienia, jak i po, tej wody drzewu nie brakowało. Pan Sad radzi, że jeżeli znowu będziemy mieli suchą wiosnę, należy włączać nawadnianie dużo wcześniej niż robimy to zazwyczaj.

Musimy również przeprowadzać lustracje kwater, ze szczególnym natężeniem na dostępność wody. Jeśli chodzi o cięcie korzeni, decyzja musi być przemyślana, powinno też nastąpić szybkie nawożenie azotowe, w takich przypadkach wykonane już w tym tygodniu. – Jeśli problem będzie się pogłębiał, będziemy musieli starać się wykonywać dodatkowe zabiegi wspomagające zawiązanie w okresie kwitnienia.

 

Co z pęknięciami kory na Gali?

– Wedle naszych przypuszczeń, odpowiada za to sytuacja, jaka była latem 2016 roku. Upalne lato i brak wody na początku, a później intensywne nawadnianie albo jesienią deszcz. To spowodowało, że drzewa pod wpływem suszy stanęły we wzroście i wyhamowały wegetację, bardzo często wpadły w hibernację podobną do zimowej. Później woda spowodowała, że wegetacja zaczęła się ponownie. Drzewa nie zdążyły już dobrze przygotować się do zimy, jak mogły to zrobić, gdyby woda dostępna była cały czas. Obserwujemy uszkodzenia na glebach lżejszych, gdzie szybciej dochodziło do przesuszenia albo tam, gdzie bardzo intensywnie prowadzono nawadnianie. Jeżeli widzimy, że wiosna jest sucha i istnieje ryzyko, że drzewa staną we wzroście, nawadniajmy je, ale nie przelewajmy. Latem natomiast hamujmy nawadnianie, tylko w taki sposób, aby regulować długość wegetacji. Wręcz na przełomie maj/czerwiec nawadnianie powinno być wyłączane. Co robić, jeśli mamy uszkodzoną korę? Należy przybić ją do drzewa tapenrem. Malujemy farbą emulsyjną z fungicydem. Nic więcej nie da się zrobić – mówił Pan Sas.

 

Powiązane artykuły

X