Dalsza ochrona z minimalną liczbą pozostałości – wyjaśnia dr Kamil Jeziorek/Mszyce, owocówka, przędziorki

 

Temat ograniczania pozostałości substancji aktywnych w jabłkach jest ostatnimi dniami szczególnie często wywoływany. Supermarkety śrubujące normy zmotywowały sadowników, aby dążyć do redukcji ilości pozostałości substancji aktywnych w jabłkach. Jak mówią producenci, do tej pory ochrona nie przysparzała większych trudności, ale presja szkodników przybiera na sile.

– Jakie środki ochrony roślin stosować w dalszej części sezonu, aby nie martwić się o pozostałości? – to pytanie zadaliśmy dr Kamilowi Jeziorkowi z Syngenty, który od 5 lat prowadzi bezpłatny program skierowany do sadowników poprzez grupy producenckie – Fruit Quality Contract (FQC). Stosowanie się do zaleceń programu pod nadzorem dr Jeziorka pomaga uzyskać najwyższą jakość jabłek oraz ich bezpieczeństwo pod względem pozostałości.

– Sadownicy postępując zgodnie z wytycznymi FQC, są w stanie wyprodukować jabłka, które w czasie zbioru nie będą miały więcej niż cztery substancje aktywne po środkach ochrony roślin, co będzie odpowiadało najbardziej wyśrubowanym normom. Program w Polsce realizowany już 5 rok – pracujemy na wieloletnich danych dotyczących rozkładu substancji, przez ten czas zebraliśmy wiele doświadczeń i mamy sprawdzone rozwiązania. Jesteśmy również w stanie wyprodukować jabłka z jedną czy dwoma substancjami (kaptan oraz fludioksonil po preparacie Geoxe) – wyjaśnia dr Jeziorek i dodaje, że jeśli producent nie decyduje się na długie przechowalnictwo, bo chce sprzedać owoce prosto z sadu lub w krótkim czasie po zbiorach, a przez to nie ma konieczności stosowania środka zabezpieczającego przed chorobami przechowalniczymi, może to być tylko jedna substancja (kaptan).

Nasz rozmówca podkreśla, że ten sezon jest bardzo specyficzny. Średnia temperatur z kwietnia czy maja jest porównywalna do tych, które zazwyczaj występują w czerwcu, przez co wegetacja jest bardzo przyspieszona. W zasadzie jesteśmy już po opadzie czerwcowym, a niektórzy sadownicy rozpoczęli nawet ręczne przerzedzanie jabłek. Poza tym, wielu uprawom doskwiera susza. Te problemy, które zazwyczaj pojawiały się lipcu, już teraz dają nam się we znaki – z tego względu możemy zaobserwować nasilone problemy z mszycami czy z mączniakiem. W przypadku tego ostatniego, dobrym rozwiązaniem jest użycie preparatu Topas, który skutecznie zwalczy mączniaka i będzie bezpieczny pod względem pozostałości w owocach.

Sporym wyzwaniem w tym roku jest/będzie ograniczenie populacji mszyc. W wielu sadach pomimo stosowania preparatów ograniczających wzrost drzew czy podcinania korzeni, ciągle mamy do czynienia ze wzrostem pędów, które tak chętnie zasiedlane są przez mszycę. Przy takiej pogodzie możemy również przypuszczać, że mogą wystąpić przedłużające się loty owocówki jabłkóweczki. Być może wystąpi nawet trzecie pokolenie tego szkodnika w bieżącym sezonie. To jest kolejne zagrożenie – wymienia dr Jeziorek.

– Jeżeli w tej chwili przeczuwamy, że może wystąpić dalsze zagrożenie mszycą, zwójkami czy owocówką to rozsądek podpowiada nam, że musimy zostawić sobie pewien margines pod względem substancji aktywnych, bo być może ze względu na niespodziewaną presję,  wystąpi konieczność zastosowania środka, którego początkowo nie mieliśmy w planach. Niestety, jak się okazuje, wielu sadowników wykorzystało już limit zastosowania środków opartych na substancjach takich jak chlorantraniliprol i flonikamid – dodaje. 

Mszyca        
dr Jeziorek podkreśla, że decyzja o wykonaniu zabiegu powinna opierać się na dokładnej lustracji sadu. Z rozmów z sadownikami wynika, że  sytuacja bywa bardzo różna w zależności nawet od danej kwatery. Wykonujemy oprysk tylko na tej kwaterze, gdzie zauważyliśmy kolonie i uznaliśmy, że jest on niezbędny. – Przy czym, na starszych kwaterach byłbym bardziej ostrożny, jeśli chodzi o szybkie decyzje. Natomiast w młodych nasadzeniach musimy mieć na uwadze, że sytuacja może szybko pogorszyć się i jeśli nie zareagujemy w porę, rozwój młodych drzew może być zahamowany – radzi doradca.

Dla tych sadowników, u których podjęli decyzję o konieczności wykonania zabiegu mszycobójczego, a nie wykorzystali jeszcze limitu na zastosowanie opartego na flonikamidzie, jak najbardziej polecam jego zastosowanie ze świadomością, że tę substancję wliczamy,  jako trzecią na naszą listę pozostałości, szczególnie na odmianach wcześniejszych, takich jak Gala.

Jeśli nie mamy już możliwości zastosowania tego środka, sytuacja jest trudniejsza. – Odradzałbym preparaty nieselektywne ze względu na troskę o organizmy pożyteczne. Poza tym, jeśli na tym etapie zastosujemy środki, takie jak na przykład Actara 25 WG, substancja czynna zostanie wykryta w pozostałościach.

– Zwalczając w tym momencie mszyce na Gali można jeszcze zastosować spirotetramat. Ale podkreślam, że jesteśmy już na granicy wykrywalności substancji. Miejmy na uwadze, jak szybko postępuje wegetacja – jest wysoce prawdopodobne, że zbiory tej odmiany nastąpią pod koniec sierpnia lub w pierwszych dniach września – wyjaśnia dr Jeziorek.  

Całkowicie bezpieczne, jeśli chodzi o pozostałości, będzie natomiast zastosowanie tiachloprydu. Pod tym względem jest to najlepsze rozwiązanie w walce z mszycami, ale należy pamiętać o ograniczonej selektywności tego preparatu.

Zwójki i owocówka jabłkóweczka
Jeśli chodzi o zwójki i owocówkę, sprawa jest jak na razie mniej skomplikowana.  Środki oparte na chlorantraniliproliuzastosowane w tym momencie nie powininny pojawić się na liście pozostałości.

Musimy mieć jednak świadomość, że w późniejszym terminie możemy zastosować już tylko Affirm 095 SG. Obawiam się, że mogą być potrzebne jeszcze nawet 2 zabiegi i należy go zostawić jako niezbędne koło ratunkowe. Sadownicy powinni wiedzieć, że po 5 – 10 dniach jest już niewykrywalny – tłumaczy przedstawiciel Syngenty.

Przędziorki
– Tutaj mogę teraz polecić preparaty oparte na takich substancjach aktywnych jak: tebufenpirad, milbemektyna czy abamektyna – wymienia. Żadna z wymienionych substancji nie znajdzie się na liście pozostałości.  – Pamiętajmy jednak, że środki zawierające te substancje aktywne nie są w pełni selektywne. Dlatego decyzja o zabiegu musi być dokonana dopiero po lustracji i stwierdzenia konieczności zwalczania szkodnika. Jeśli nie ma dużej presji, niech działają naturalni wrogowie – radzi dr Jeziorek.

Jeżeli przystępujemy do programów ograniczania pozostałości, zabiegi muszą być bardziej przemyślane i oparte na dokładnej lustracji. Preferowane są preparaty selektywne (dbałość o  organizmy pożyteczne), o szybkim tempie zanikania i zawierające jedną substancję aktywną. Te cechy są szczególnie ważne w drugiej połowie sezonu oraz w okresie ochrony przedzbiorczej – podsumowuje dr Jeziorek.

Powiązane artykuły

Walczymy z przymrozkami

PRZYMROZKI – co przed?

Kwitnienie zaskoczyło sadowników

X