Dyskusje wokół jakości jabłek

Rekordowe prognozy zbioru oraz wciąż malejące ceny owoców przeznaczonych do przetwórstwa podsycają dyskusje na temat jakości produkowanych jabłek. Znaki zapytania nasuwa dodatkowo także perspektywa eksportu do Chin, a co za tym idzie, kilkutygodniowy transport. A jakość jest przecież jaka jest. Pojawiają się przede wszystkim głosy mówiące o konieczności podniesienia jakości produkowanych jabłek.

czerwone noname jablkoGorzkie fakty
– Nasza produkcja to duży wolumen, ale w przerażającej ilości przeznaczony do przetwórstwa – mówi Witold Boguta, prezes zarządu Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw. Dziś tylko elita produkuje z przeznaczeniem na świeży rynek – dodaje. Takie samo zdanie podtrzymuje prof. Makosz, który na ostatnim spotkaniu TRSK zaznaczył, że jedynie niewielka grupa profesjonalistów stara się poprawić jakość jabłek i dostosować do potrzeb rynku. Adam Jeznach, przedstawiciel Unii Owocowej, przyczyn złej sytuacji upatruje w dążeniu do zmaksymalizowania wydajności – Jakość jabłka jest bardzo zła. Z hektara produkujemy więcej, niż daje genotyp danej odmiany. Dla przykładu, genotyp Idareda zapewnia 50 ton, a zbieramy ich 80, 90. Owoce są przekarmione, napompowane. Twardość powinna wynosić 6 kg/cm2. A teraz często owoce mają 4,5 kg/cm2 – zauważa. Kiedy napełniamy przechowalnie, wszystko jest w porządku, ale potem pojawia się oparzelizna. Natomiast Waldemar Żółcik, prezes Unii Owocowej winą obarcza przesadzoną kontrolę podaży, którą uskuteczniają sadownicy – Nie powinniśmy przesadzać z kontrolą podaży. Klient zadzwoni do nas raz, drugi, za trzecim znajdzie innego producenta – mówi. – Jabłka sprzedawać należy wtedy, kiedy jest kupiec.

Głos specjalisty
Niepokojące tendencje zauważa także dr Krzysztof Rutkowski, kierownik Zakładu Przechowalnictwa i Przetwórstwa Owoców i Warzyw IO. Apeluje o większą rozwagę w produkcji oraz przechowalnictwie jabłek, a także dokładniejsze planowanie ich sprzedaży.
– Rzucamy sztandarowe hasła „podnieśmy jakość”, ale musimy mieć świadomość, że jak podniesiemy jakość 4 mln ton jabłek, to będziemy musieli znaleźć milionowy rynek dla owoców deserowych, albo... oddać je na przemysł – zauważa dr Rutkowski.
– Z przerażeniem stwierdzam po ostatnim sezonie, że wiele osób „wzięło się” za handel, nie mając świadomości, czym są owoce i warzywa, jakim zmianom podlegają – zauważa dr Rutkowski i upomina, że owoce możemy przechowywać, ale tylko ze sprecyzowanym zamysłem ich sprzedaży. Może się bowiem okazać, że całe komory wygarniemy na przemysł, bo dana odmiana była zbyt długo przechowywana.

Jak wygląda sytuacja?

– Zakłady wciąż mają zapasy, a towaru jest dużo – mówi dr Bożena Nosecka z IERiGŻ. Cena za jabłka przemysłowe spadła już poniżej 20 groszy. Niektórzy widzą szansę w nowelizacji ustawy z dnia 10 lipca 2015 r. o konieczności zawierania każdorazowych umów podczas dostarczania produktów do skupu lub przetwórni. W przypadku nieprzestrzegania umów, a co za tym idzie określonych cen, zakłady będą musiały płacić kary. Większość sadowników jest jednak sceptycznie nastawiona, biorąc choćby pod uwagę 25 000 hektarów nowo założonych sadów i prognozy zbiorów w przyszłych latach (ponad 5 mln ton). Bardzo interesującym w kontekście problemów sprzedażowych wydaje się być natomiast zdanie wypowiedziane ostatnio przez Marka Marca z PP Ewa-Bis o różnego rodzaju dotacjach i dofinansowywaniu: „Jakie nakłady poczynione zostały na budowanie możliwości sprzedażowych? Znikome”…

Powiązane artykuły

X