Uważajmy na kleszcze!

KRUS podaje, że ponad 1500 osób ubezpieczonych doznało uszczerbku na zdrowiu na skutek chorób roznoszonych przez kleszcze, niewielkie pajęczaki. Najważniejsze to wiedzieć, jak uniknąć ukąszenia, a jeśli się to nie uda – jak zminimalizować skutki kontaktu.

Miniona zima należała do łagodnych, więc nie ograniczyła populacji kleszczy. Wiele wskazuje, że intensywna ochrona upraw sadowniczych nie sprzyja im, ale mimo wszystko warto zmniejszać ryzyko bezpośredniego ukąszenia. Przylegające do skóry ubranie, szczelne zakryte buty, spodnie wpuszczone w skarpetki – metody te mogą być pomocne, ale nie zawsze dają się wprowadzić w życie. Warto więc stosować środki odstraszające, unikać miejsc porośniętych wysoką niekoszoną trawą i krzakami. Nieprawdą jest, że kleszcze mogą spadać z drzew. Każdorazowo po powrocie należy obejrzeć swoje ciało, zwłaszcza zgięcia stawów, gdzie ze szczególnym upodobaniem wkłuwają się w skórę.
Nie należy natłuszczać kleszcza, gdyż to powoduje wymioty i dostanie się jego śliny do naszego krwioobiegu. W aptekach można kupić specjalne kleszczołapki i małe pompki ssące.

Wykręcanie kleszcza wymaga wprawy i lepiej zgłosić się do punktu medycznego, jeśli mamy wątpliwości, co do własnych umiejętności. Im szybciej kleszcz zostanie usunięty, tym mniejsze szanse zarażenia.
Pajęczaki te są nosicielami wielu chorób takich jak: borelioza, kleszczowe zapalenie mózgu, tularemia, ludzka anaplazomza grnulocytarna i babeszjoza (piroplazmoza).

W badaniu kleszczy swoje zasługi mają polscy naukowcy z Poznania, którzy odkryli powiązanie liczebności zachorowań na boreliozę od ilości żołędzi w lasach. Myszy będące nosicielami krętka boreliozy lepiej i liczniej się rozwijają, gdy mają dużo pokarmu w postaci nasion dębu, a następnie przekazują bakterię kleszczom, których liczebność po takim roku może zwiększyć się 10-krotnie.

Powiązane artykuły

X