Protest sadowników

protest2Sadownicy pod przewodnictwem Prezesa Związku Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej Mirosława Maliszewskiego 12 września przybyli do Warszawy, by w ramach protestu wyrazić swoje niezadowolenie w związku z trudną sytuacją na rynku jabłek. Głównymi postulatami były: konieczność zniesienia embarga, zwiększenie limitu na wycofanie owoców z rynku, brak utrudnień w zatrudnianiu cudzoziemców oraz pomoc finansowa poszkodowanym przez grad. – Ministrze Jurgiel, czy chce Pan, aby sadownicy byli grupą zawodową, która wyprowadzi Polskę z Unii Europejskiej? – skandowali pod gmachem Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Sadownicy, jak sami mówią, stoją pod ścianą, ponieważ nie ma mowy, aby obecne, niskie ceny zapewniły im środki na prowadzenie sadów w przyszłym sezonie. – Zbliżają się terminy spłat kredytów, a to doprowadzi ich gospodarstwa do bankructwa – mówią sadownicy.

Blisko 2 tysiące strajkujących swój przemarsz rozpoczęło na ulicy Belwederskiej przy pomniku Józefa Piłsudskiego. Uczestnicy przemaszerowali kolejno pod: Kancelarią Prezesa Rady Ministrów, Ministerstwem Spraw Zagranicznych, Ministerstwem Rozwoju Regionalnego oraz Ministerstwem Finansów. Po drodze delegacja, w skład której wchodzili: Wiceprezes ZSRP Andrzej Kaźmierczak, Prezes Oddziału Magnuszew Sławomir Zieliński oraz Skarbnik Związku Witold Piekarniak, odwiedzała poszczególne Ministerstwa, gdzie składali swoje postulaty. – Wszędzie przyjęto nas bardzo dobrze, z uwagą wysłuchano naszych próśb. Wyjątkiem było Ministerstwo Rozwoju, gdzie nie chciano z nami rozmawiać – komentuje w rozmowie z e-sadownictwo delegat sadowników Andrzej Kaźmierczak. Głównym celem było Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Z rozżalonymi sadownikami rozmawiał zastępca Ministra Jurgiela – Rafał Romanowski. Wzbudziło to niesmak wśród zgromadzonych, ponieważ jak zaznaczali członkowie ZSPR, od kilkunastu lat to pierwsza taka sytuacja, kiedy sam Minister nie wyszedł porozmawiać z protestującymi.

protest MaliszewskiSadownicy jako główny i najbardziej istotny postulat przyjęli konieczność podjęcia rozmów o zniesienie embarga. To ono jest bowiem przyczyną załamania rynku. Sankcje dla nikogo nie przyniosły efektów, a zauważają to nie tylko Polacy. – Zakaż sprzedaży na rynek rosyjski przynosi bardzo duże straty. Uruchomione mechanizmy, zarówno krajowe, jak i europejskie, są nieadekwatne do sytuacji. Chcemy, żeby Polska rozpoczęła te rozmowy – mówił Prezes Maliszewski.

Poruszano także kwestię przyjętych procedur wsparcia, które zdaniem sadowników nie są wystarczające, tym bardziej, że limit wycofania owoców z rynku został zmniejszony do 90 tys. ton. Protestujący podkreślają, że jest to jasny sygnał dla przetwórców, którzy wiedzą, że jabłek przemysłowych będzie dużo, chociażby ze względu na grad. Sadownicy domagają się, aby wycofać było można 400 tys. ton i co najważniejsze, mają zostać przeznaczone na przetworzenie w biogazowni. – Jeśli Bruksela nie odpowie na nasze żądania, postulujemy o wsparcie z budżetu krajowego. Wierzymy, że uda się wygospodarować na to 250 – 300 mln zł – podkreśla Prezes ZSRP i dodaje, że obecnie zaoferowane środki, to jedynie jałmużna.

– Jesteśmy otwarci na rozmowy. Jednak, jeśli ceny nie pójdą w górę, pójdziemy pod przetwórnie – mówi zapytany o dalsze kroki przez e-sadownictwo Prezes Maliszewski. – Zdajemy sobie sprawę, że być może to nie ostatnie nasze spotkanie.

Powiązane artykuły

Sadownicy polują

X