Uprawiam jabłonie bo sadownictwo to moja pasja - inne spojrzenie na sadownictwo

Henryk Piotrowski przybył do gospodarstwa pod Dalikowem w Łódzkiem z Gorzowa Wielkopolskiego, gdzie pracował w firmie Stilon znanej między innymi z produkcji kaset magnetofonowych i taśm magnetowidowych. Życie w mieście nie pociągało go, a we wsi Gajówka Parcela teściowa przepisała mu w 1980 roku 9 hektarów ziemi. Na 2 ha gruntów posadził swój pierwszy sad.

- Niezbyt dobrze czułem się w mieście, mówi, ciągnęło mnie na wieś bo chciałem mieć sad. Początkowo żona nie chciała się tutaj przenieść, jednak gdy wybudowałem drewniany domek zaczęła przyjeżdżać regularnie na odpoczynek. Teraz gospodarujemy w Gajówce razem od 30 lat.
Początki gospodarowania Henryka Piotrowskiego nie były łatwe.
- W latach 80-tych najpierw trzeba było dostać pozwolenie na założenie sadu, a później zdobyć drzewka. Nie było wtedy wolnego rynku, więc musiałem je „wychodzić” u kierownika Spółdzielni Ogrodniczej w Poddębicach, który wtedy miał możliwość „załatwić” deficytowy towar.
Oprócz sadu na 7 hektarach posiał rzepak i jęczmień. W latach 90-tych Piotrowski dokupił ze spółdzielni 3,5 a potem 8 ha ziemi tak, że w roku 1995 jego gospodarstwo osiągnęło 22 ha, czyli wielkość jaką ma obecnie.
jablka jesien- Teraz za domem – pokazuje - mam 5,5 ha sadu owocowego. Reszta to uprawy roślinne. Ziemniaki przemysłowe – 1,5 ha, jadalne – 1,5 ha, rzepak – 4 ha i pszenica na pozostałym areale.
- Z zamiłowania jestem sadownikiem – mówi. 85% sadu to jabłka takich odmian jak Jonagold, Jonagored, Eliza, Rubin, Rubinola, Golden Delicious i inne. W zeszłym roku miałem wydajność 35 ton z ha, z czego jabłek konsumpcyjnych jakieś 40-50%, pozostałe to „przemysłówka”, którą sprzedawałem nawet po 8 gr za kg.
W okolicy Dalikowa nie ma takich punktów skupu w których mógłby otrzymać za jabłka cenę choć w większej części pokrywającą koszty produkcji i zbiorów.
- Ponad połowę zbiorów moich jabłek wywiozłem w Grójeckie, gdzie znam firmy skupujące i eksportujące owoce. Tam przynajmniej zapłacili mi 40 gr/kg, co i tak nie pokryło kosztów zerwania, opłacenia agregatów chłodniczych czy wysortowania jabłek. Pracownikom płaciłem za godzinę, a nie akordowo, bo na pewno byłoby dużo strat spowodowanych poobijaniem owoców.
Piotrowski wyjmuje z teczki przelew bankowy.
- Proszę, dopiero w maju 2016 zapłacili mi ostatnią transzę pieniędzy za jabłka, które sprzedałem rok wcześniej. Umowa którą podpisywałem miała miesięczny termin płatności.
Po chwili lekko uśmiecha się.
- Ja i tak nie wyszedłem na tym najgorzej. Sąsiedzi zostawiali jabłka na drzewach lub rozdawali za darmo. Ja nie musiałem tak robić bo mam swój sklepik w Aleksandrowie Łódzkim, gdzie sprzedaję zarówno jabłka, które nie nadają się na eksport jak i swoje gruszki, nektarynki i brzoskwinie.
Sprzedaż we własnym sklepie owoców jest dobrym rozwiązaniem pod warunkiem, jednakże w pobliżu nie rozwinie się spora konkurencja.
- Dla mnie aż cztery markety w takim mieście jak Aleksandrów to za dużo. Obok mojego sklepu powstał taki duży supermarket. Sprzedają jabłka po 2 zł za kg, a u mnie klienci kupują owoce od paru lat po 1,20 do 2 zł za kg. Poza tym moje jabłka są ładne i nie poobijane, co bardzo często zdarza się, gdy klient wybiera z kosza w markecie towar. Tak czy inaczej market zabrał mi od 15 do 20% dotychczasowych klientów.
Sprzedaż owoców w sklepie idzie dobrze, jednak Piotrowski chce zabezpieczyć się przed stratą sporej partii swoich jabłek których nie będzie mógł sprzedać.
- Obecnie jedyną dla mnie możliwością sprzedaży wyprodukowanych jabłek byłaby budowa przynajmniej jeszcze 2-3 sklepików z owocami, ale to również spore koszty na poniesienie których na razie mnie nie stać.
Piotrowski nie ukrywa, że jest mocno rozczarowany obecną sytuacją w sadownictwie oraz w całym rolnictwie.
- Produkcja sadownicza czy rolna schodzi na plan dalszy. Rolnicy liczą coraz bardziej na dopłaty, które stanowią już nawet czasami ponad połowę wszystkich dochodów na wsi. Czy to jest właściwa droga rozwoju naszego rolnictwa? Powinniśmy znaleźć sposoby by pomóc rolnikom by ich główne zajęcie – produkcja przynosiła im odpowiednie zyski.
Trudno się z nim nie zgodzić.

Powiązane artykuły

X