Sady śliwkowe i czereśniowe nad Dolną Wisłą

sliwki dojrzewajaceNiewiele osób wie, że region Chełmna nad Wisłą znany z zamków krzyżackich i zabytków gotyckich jest także terenem, na którym rozwija się sadownictwo i przetwórstwo owoców, głównie pestkowych. Sadownicy z terenu wsi Starogród i Kałdus nie tylko zbierają owoce na sprzedaż hurtową, ale także przerabiają we własnym zakresie zebrane w sadach śliwki czy jabłka.

Rano wyjeżdżam z Henrykiem Krzywdzińskim jego samochodem dostawczym ze Starogrodu do położonych w pobliżu sadów śliwowych pełnych klasycznych węgierek.
- To ostanie rzędy drzew do oberwania- mówi sadownik pokazując skrzynki pełne owoców. W tym roku śliwki nie tylko były bardzo dobrej jakości tak jak te węgierki, ale również doskonale plonowały. Średnio owoców Amers, Dąbrowickiej, Diana, Emper czy Cacanska Rana zebrałem 35 40 ton z hektara.

Krzywdzińscy mają także sad czereśniowy.
- Jeżeli chodzi o czereśnie, to mam sporo odmian w tym najbardziej popularne odmiany Kordia i Regina. Tegoroczny plon dochodził do 13,5 ton z hektara i owoce były wspaniale wybarwione i doskonałej jakości. Sprzedawaliśmy je na giełdzie w Grudziądzu, na rynku w Toruniu i Bydgoszczy, w marketach oraz na lokalnych ryneczkach i w warzywniakach. Cena wahała się od 1 do 1,25 zł/kg. Śliwki węgierki, które jeszcze zrywam sprzedajemy w granicach 1,20 - 1,35 za kg.
Sadownictwo jest częścią, choć bardzo ważną, działalności rolniczej Krzywdzińskich.
- Razem z żoną Barbarą prowadzimy również gospodarstwo agroturystyczne "Czereśniowy Sad", w którym rokrocznie mamy sporo gości przez całe wakacje oraz produkujemy na potrzeby lokalne powidła ze śliwek węgierek, które znane są jako " Powidła starogrodzkie". To wiekowa tradycja przetwarzania owoców w okolicy Chełmna - opowiada sadownik.
sliwki powidlaNa przełomie XIX i XX w nad Dolną Wisłą w regionie Kwidzynia i Chełmna było ponad 2 tysiące sadów przydomowych. Owoce wykorzystywano na własne potrzeby, a ich nadwyżkę zawożono do miast i sprzedawano. Szczególne znaczenie miał lokalny ekotyp śliwy węgierki, który charakteryzował się odpornością na niekorzystne czynniki klimatyczne i szkodniki, oraz tym, że pestki bardzo łatwo oddzielały się od miąższu.
- Gospodynie przygotowywały wielkie kuprowe (miedziane) kotły, takie jak ten w moim gospodarstwie (sadownik pokazuje miedziany kociołek). Drewnianymi mieszadłami, rozpalały ognisko i wsypywały do naczyń dojrzałe, wcześniej wypestkowane owoce. Smażone najczęściej bez cukru, na wolnym ogniu nawet 3 dni, odznaczały się wyśmienitym smakiem. Inne węgierki lokalnej odmiany musiały być wrzucane do kotłów wraz z pestkami, gdyż ich wyjmowanie pochłaniało zbyt dużo czasu. Brano owoce, które wisiały na drzewie do pierwszych przymrozków i charakteryzowały się lekko pomarszczoną skórką. Po usmażeniu, powidła przepuszczano przez specjalne cedzidła, skutecznie zatrzymujące pestki, nadające produktowi goryczkę i oryginalny smak - opowiada Krzywdziński.
Zarówno śliwki, czereśnie jak i "Powidła Starogrodzkie " dystrybuowane są na lokalnych bazarach, rynkach oraz sprzedawane sklepach spożywczych. W czasie naszej rozmowy przyjeżdża samochodem klient, który kupuje kilka skrzynek śliwek węgierek.
- Najtrudniej jest z opłacalnością produkcji sadowniczej - przekonuje sadownik. Powoli myślimy nad rezygnacją z prowadzenia sadów. Powstrzymuje nas stałe zainteresowanie przyjeżdżających do nas miejscowych klientów najczęściej takich, których przyciągamy zarówno przetworami ze śliwek jak i samymi owocami. Jednak sił nam ubywa i niedługo chyba zajmiemy się tylko udostępnianiem miejsc noclegowych w naszym gospodarstwie.
Wciąż jeszcze Krzywdzińscy uprawiają śliwy i czereśnie, a przetwory z ich owoców smakują nie tylko miejscowym, ale również przyjezdnym.

Powiązane artykuły

X