Dotacje tylko na odmiany „stare”

Do rolników trafiły pierwsze pisma z ARiMR w sprawie poprawek do składanych wniosków na dotacje z działania „Modernizacja gospodarstw rolnych”. Okazuje się, że przy wyborze odmian na zakładanie lub wymianę sadu bazować należy na listach COBORU, a materiał musi być „kwalifikowany”. Przed sadownikami staje niemały problem. Chcą dostosowywać się do rynku sadząc popularne odmiany, ale nie mogą tego zrobić za dotacje. Na listach nie ma bowiem odmian przyszłościowych. Opierając się na nich mogą posadzić m.in. Glostera, Ligola i Lobo…

alwa– Dużo się dzisiaj mówi o konieczności dopasowania się do potrzeb klientów. Na konferencjach i szkoleniach słyszymy ciągle o nadprodukcji jabłek niepopularnych handlowo. Polecane są odmiany „wielkiej piątki” – Red Delicious, Golden Delicious, Gala, Granny Smith, Fuji. Dotacje są wielką szansą na wymianę starych sadów. Tylko dlaczego do wyboru pozostawiono nam odmiany, których nie chcą zagraniczni klienci? – zastanawia się w rozmowie z naszą redakcją Pan Paweł Krzemiński z Białej Rawskiej.

Polscy sadownicy uświadamiają sobie coraz bardziej, że należy wymienić sady, z których jabłka trudno już dzisiaj sprzedać. O tym, że jest to słuszna droga można się przekonać analizując ogłoszenia na internetowych giełdach rolnych. Masowo pojawiają się tam sygnały o chęci zakupu owoców odmian takich jak: paskowane sporty Gali, Golden Delicious, Red Delicious i sporty, Empire czy Beni Shogun. Natomiast w sprzedaży jest cała reszta (Ligol, Idared, Gloster, Lobo). Wyraźnie zaznacza się tam trend mówiący o popularności handlowej odmian. – Co prawda na liście jest Gala (podstawowa) oraz Gala Must, lecz przegrywają one z Galą Royal i innymi paskowanymi, więc nie bardzo jest sens obsadzać nimi kolejne hektary. Również RedJonaprince, tak ostatnio popularny w Polsce, nie jest optymalnym wyborem. Odmiana ta ma silną tendencję do regresji, a ustabilizowanych sportów (RedJonaprince Select, Wiltons) na liście już nie ma – zauważa nasz rozmówca.

Warto zwrócić także uwagę, że przecież polskie sadownictwo stoi eksportem. – Kiedy granice Rosji były otwarte, mieliśmy rynek zbytu dla odmian takich jak Mustu, Ligol, Alwa. Teraz chcąc znaleźć skuteczne alternatywy, musimy dostosować się do potrzeb światowego rynku – konkluduje Pan Krzemiński. Rząd, a przede wszystkim sadownicy poczynili ogromne wysiłki, aby nawiązać handel z Indiami, Chinami, Wietnamem, Kanadą czy Egiptem. A tam dominuje Red Delicious, Golden Delicious, Gala, Granny Smith, Fuji. Przy czym należy zwrócić uwagę, że pod Galą kryją się raczej jej mutacje prążkowane (Royal, Shniga, Shnico, etc.) a nie te o rozmytym rumieńcu (Must). – Nie rozumiem dlaczego Agencja nie wychodzi na przeciw polskim sadownikom. Tym bardziej, że kierunek zmian jest powszechnie potwierdzany przez środowisko naukowe…

Doradcy wskazują na rozwiązanie w postaci oświadczenia szkółkarza, że dana odmiana jest na liście w innym (unijnym) kraju. W tym przypadku Agencja zmuszona jest zaakceptować taki wybór. Niestety, w większości krajów takie listy po prostu nie istnieją.

– Producenci jabłek stoją przed poważnym dylematem, chcą się dostosować do zmian, chcą wyrwać się z uzależnienia od rosyjskiego rynku, gdzie można było sprzedaż wszystkie Ligole, Alwy i Mutsu. Wsparciem są unijne pieniądze, lecz ARiMR tego nie ułatwia – dodaje nasz rozmówca.

Komentarze  

0 #1 Guest 2016-10-17 19:39
To powini tez kazać kupować tylko polskie ciągniki czy oprydmiwacze
Cytować

Powiązane artykuły

X