Dlaczego nie wprowadzimy „umowy o pracę sezonową”?

 

– Proponujemy wprowadzenie specjalnego rodzaju umowy – umowy o pracę sezonową, która pozwoliłaby w krótkich odstępach czasu, tak jak trwają zbiory, czyli kilka tygodni, zatrudniać na prostych zasadach Polaków i obywateli zza wschodniej granicy – mówi w rozmowie z naszą redakcją Mirosław Maliszewski, Przewodniczący Związku Sadowników RP w kontekście namnażających się utrudnień związanych z zatrudnianiem do prac w rolnictwie, w szczególności przy zbiorach (projekt wycofania umowy o dzieło). Taka umowa miała by być prosta, jednostronicowa, szybka do nawiązania i rozwiązania, a przede wszystkim, istniałaby możliwość odprowadzania opłat z nią związanych w formie ryczałtowej.

Jak na razie Polskie sadownictwo jest konkurencyjne i wygrywa rywalizację międzynarodową z innymi partnerami, chociażby z tego powodu, że może zaoferować te owoce po niższych cenach, co z kolei spowodowane jest niższymi, niż u większości konkurentów kosztami siły roboczej.Musimy zadbać o to, aby obywatele Ukrainy, którzy stanowią podstawę zatrudnionych w ogrodnictwie, mogli przyjeżdżać i podejmować pracę, na jak najmniej skomplikowanych warunkach oraz w prostych, czytelnych zasadach – zauważa Pan Maliszewski.

– Z ubolewaniem obserwujemy projekt ustawy, która ma spowodować zawężenie możliwości przyjazdu obywateli Ukrainy do naszego kraju, a nie jest to korzystne, ponieważ spowodowuje, że koszty siły roboczej wzrosną – mówi. Dziś Ukraińcy, a nawet Polacy, którzy będą chcieli tą pracę podjąć mają do oferty trzy rodzaje umów. Klasyczną umowę o pracę, która przez swoją zawiłość, ale także małą elastyczność, nie jest stosowana w pracach polowych ze względu na jej sezonowy, nieprzewidywalny w czasie charakter. Druga to umowa zlecenie, trzecia – umowa o dzieło, która ma zostać wyeliminowana z tego typu zajęć.

Proponujemy wprowadzenie specjalnego rodzaju umowy – umowy o pracę sezonową, która pozwoliłaby w krótkich odstępach czasu, tak jak trwają zbiory, czyli kilka tygodni, zatrudniać na prostych zasadach, Polaków i obywateli zza wschodniej granicy. Taka umowa byłaby jednostronicowa, szybka do nawiązania oraz rozwiązania, możliwa do zawarcia i przekazania do właściwych urzędów w formule elektronicznej. Ale przede wszystkim, chcielibyśmy, aby daniny publiczne z racji takiej umowy, czyli podatek, ZUS, można było odprowadzać w formie zryczałtowanej. Trudno żeby zatrudniając pracowników do kilkudniowego zbioru wiśni, truskawek czy malin, odkładać składkę emerytalną na takiego pracownika! – proponuje Pan Maliszewski.

Niestety, dotychczasowe batalie nie przyniosły skutku – takiej umowy nie mamy.

Państwo boi się że ta umowa stanowiłaby swojego rodzaju szarą strefę, czyli byłaby zawierana, a nikt nie chciałby z jej tytułu płacić podatków do budżetu państwa. – To nie prawda, sadownicy płaciliby zryczałtowaną składkę i mogliby spać spokojnie. Jednocześnie mało czasu poświęcaliby na obowiązki administracyjne, które w odniesieniu do kilkudziesięciu pracowników wymagać będą zatrudnienia dodatkowej osoby do fachowej obsługi tego aspektu – podsumowuje.

 

Powiązane artykuły

X