Kilka słów o niskiej jakości na Broniszach

 

Grudzień jak zwykle nie sprzyja cenom uzyskiwanym za jabłka na rynkach hurtowych. Stawki są obecnie niewiele wyższe od tych oferowanych przez pośredników. Duża część sprzedających podaje bowiem towar „kiepski” w niskiej cenie. I chociaż wysoka jakość zawsze się obroni i znajdzie kupca, to duża podaż gorszego towaru wpływa na ogólne stawki uzyskiwane za jabłka.

Ceny na rynkach hurtowych nie przekraczają w znaczący sposób poziomu stawek oferowanych u pośredników. Od dłuższego czasu ceny jabłek deserowych u pośredników są stabilne i utrzymują się na poziomie 1,20 – 1,40 zł/kg dla standardowych odmian. Mniejsze zainteresowanie towarem oraz spadek cen to zjawisko charakterystyczne dla grudniowego handlu na rynkach hurtowych. Sadownicy tłumaczą to nadmierną podażą jabłek niskiej jakości.

W tym roku zastój jest szczególnie widoczny – gorszej jakości towar, który przetrzymywany był z nadzieją na wzrost cen, jest obecnie upłynniany. Głównie z racji na pogarszające się parametry. W obliczu niskiego popytu i dużej podaży,  jabłka te sprzedawane są na rynkach po najniższej cenie – 15 złotych za skrzynkę.

Wprawdzie uzyskiwane jest wówczas 1 zł za kilogram, lecz od tej sumy należy odjąć nakłady na sortowanie, transport, opłatę targową oraz dzień pracy nad sprzedażą. Łącznie koszty te to około 0,20-0,30 zł/kg, co oznacza, że faktyczna cena za kilogram jabłek to 0,80-0,70 zł/kg. A jest to już cena suchego przemysłu.

Jaki jest sens takich transakcji? – pytają producenci, którzy za swój towar żądają 25 – 30 zł. Według nich, podawanie towaru o tak niskiej jakości jest psuciem rynku. Ciągnie to za sobą spadek cen oraz przyzwyczajanie klientów do niskiej jakości jabłek, co skutkuje spadającym spożyciem.

Wielu sadowników sprzedających jabłka na rynkach widzi ten problem i często "trzyma cenę" do momentu, kiedy kiepskie owoce zostaną wyprzedane. W rozmowach producenci nie przebierają w słowach krytykując podawanie towaru za grosze. Sprzedaż owoców o niskiej jakości przyczynia się do wyrabiania opinii, że polskie jabłka są kiepskie i tanie. Jak producenci sami zauważają, podniesienie jakości owoców oferowanych na Broniszach, Zjazdowej, Elizówce czy Rybitwach jest przede wszystkim w ich własnym interesie.

Zbyt wielu sadowników posługuje się emocjami ("żal wysypać na przemysł"), a nie zwykłą kalkulacją i perspektywicznym myśleniem.

 

Komentarze  

-1 #1 Spartan300 2017-12-16 22:03
Sytuację uzdrowiłoby li i tylko zmniejszenie produkcji, o ile spytacie? a o połowę na głowę.
Cytować

Powiązane artykuły

X