Kilka szczerych słów o problemach w eksporcie polskich jabłek – Zbigniew Chołyk

 

O zagrożeniach w polskim sadownictwie oraz sposobach ich łagodzenia dyskutowano na zorganizowanej przez Towarzystwo Rozwoju Sadów Karłowych konferencji, która odbyła się 22 marca 2018 roku w Lublinie. Wśród prelegentów wystąpił między innymi prezes LubApple – Pan Zbigniew Chołyk, którego spojrzenie na problemy dotyczące eksportu polskich jabłek spotkało się z ogromnym uznaniem zgromadzonych. W swoim wstąpieniu Pan Chołyk zwrócił uwagę nie tylko na kiepską jakość owoców i tendencję do nieuzasadnionego przetrzymywania towaru, ale także otwarcie wskazał na wyniszczającą branżę konkurencję „polsko-polską”.  

Poniżej przedstawiamy kilka spostrzeżeń Pana Chołyka, jednak zachęcamy do obejrzenia całego materiału filmowego.

Jak zauważa Pan Chołyk, eksport polskich jabłek ograniczany jest między innymi przez problemy produkcyjne, wśród których wskazać należy niezadowalającą jakość jabłek. Gdyby nie zdecydowanie zbyt niska jędrność owoców, wartość eksportu byłaby dużo wyższa. Kłopoty w tym aspekcie widoczne są szczególnie w handlu z dalekimi rynkami. Sadownicy czekają na wybarwienie jabłek nie biorąc pod uwagę, że powinny mieć one również odpowiednią twardość. Często zbiory się opóźniają także ze względu na deszczową pogodę i brak rąk do pracy.

Wynika z tego podstawowy problem. – Wysyłamy małą ilość jabłek w dobrych cenach. Eksportujemy tam, gdzie odbiorcy są mniej wymagający pod względem jędrności – czyli blisko, ale za dużo niższe ceny – mówi szef LubApple.  

– Tylko 5 – 10 proc. spośród wszystkich jabłek deserowych produkowanych w naszym regionie spełnia wysokie wymagania eksportowe – zauważa i wyjaśnia, że zdarzają się sytuacje, kiedy odsort osiąga nawet 30-50% partii.

Pan Chołyk zwraca także uwagę na nawyk sadowników do nieuzasadnionego przetrzymywania jabłek, które często może prowadzić do utraty potencjalnych kontrahentów. Jabłka powinny być dostępne wtedy, kiedy jest odbiorca. Jak jednak wyjaśnia Prelegent, jest na to sposób – w jego firmie problemu nie ma ze względu na uśrednione ceny, dzięki którym moment sprzedaży jabłek nie jest dla producenta tak istotny.

Wspomniana zostaje również konkurencja polsko-polska. Zdaniem Pana Chołyka, gdyby nie ona, sadownicy dostawaliby za jabłka nawet kilkadziesiąt groszy więcej. Tymczasem my przebijamy się coraz niższymi cenami, z czego śmieją się zagraniczni odbiorcy. Czy jest inna nacja, która ze sobą tak konkuruje? Co roku tracimy bardzo duże pieniądze. Nie możemy tak dłużej działać, musimy mówić o cenach – podkreślał.  Cena nie powinna być tajemnicą!

Pojawił się również temat pozostałości. Sygnały o „incydentach” dotarły z kilku krajów. W tym sezonie wielu eksporterów wykonywało badania na własny koszt. Niestety, temat pozostałości staje się orężem do walki z konkurencją...

 

Komentarze  

-1 #2 Andrzej 2018-03-26 20:11
Myślę że admin jest w stanie / po numerze IP i E-Mailu / ustalić kto pierwszy zarejestrował się tu pod nickiem "Andrzej " i zrobi z tym porządek... Post pod nickiem "Andrzej" z 2018-03-25 08:32 nie jest mój...
Cytować
+1 #1 Andrzej 2018-03-25 08:32
haha .... co on gada mama jabłka najładniejsze najlepsze najsmaczniejsze ...tylko u nas jak mamy jabłko po 60 groszy to każdy umie nim handlować jak jest 1.50 jest problem ....panie spółka pana sobie odbije straty kto za zapłaci ?pewnie expertorzy :))
Cytować

Powiązane artykuły

X