Pierwszym poszkodowanym jest sadownik, później konsument, a pośrednik co ma zarobić, to zarobi

Rosną nasadzenia i koszty produkcji jabłek. Uprawa jabłek z roku na rok jest coraz mniej opłacalna. Jak tak dalej pójdzie na rynku zostaną nieliczni czy najlepsi? Sadownicy mają co do tego wątpliwości. Niestety z braku funduszy, zostajemy w tyle we wprowadzaniu nowych technologii, a bez tego ani rusz… - podaje Agrobiznes.

Dla Cezarego Rokickiego uprawa jabłek to coś więcej niż praca, to pasja, którą sadownik dzieli ze swoją rodziną. Pierwszy sad w tym gospodarstwie został posadzony ponad sto lat temu.

Ja jestem czwartym pokoleniem, mój pradziadek posadził pierwszy sad w 1920 roku. Później dziadek, tata a teraz ja. Zobaczymy czy moja córka będzie chciała prowadzić sad, bo trzeba powiedzieć prawdę, że z roku jest coraz ciężej w branży sadowniczej. – mówi Cezary Rokicki.

Koszty produkcji w tym roku wzrosły co najmniej dwukrotnie, a za jabłka deserowe nawet w klasie Extra na punktach można teraz otrzymać grosze. Choć w sklepach tanio nie jest a z jakością też bywa różnie. – dodaje Agrobiznes.

Pierwszym poszkodowanym jest sadownik, później konsument, a pośrednik co ma zarobić to zarobi. I to jest właśnie błąd, z którym próbujemy walczyć i zobaczymy może zmienią się przepisy w Polsce – podsumowuje Cezary Rokicki.

Jeśli nic się nie zmieni nasi sadownicy zostaną w tyle we wprowadzeniu nowych technologii i zmarnują pracę ostatnich lat. Innowacje są konieczne, żeby nie tylko utrzymać pozycję największego, ale zdobyć uznanie najnowocześniejszego sadu Europy.

Powiązane artykuły

X