Gryzonie pustoszą uprawy na Opolszczyźnie

 

Populacja gryzoni na Opolszczyźnie osięgnęła nie spotykaną od bardzo dawna liczebność. Gryzonie niszczą uprawy polowe oraz plantacje owoców. Rolnicy mówią już o prawdziwej pladze – gdzie nie spojrzeć, mysz polna albo nornica. Niektórzy żartują, że czeka ich los króla Popiela. Innym, którym myszy zniszczyły uprawy, wcale nie jest do śmiechu… Problem jest na tyle poważny, że władze samorządowe z nim sobie nie radzą i zaapelowały o pomoc na szczeblu krajowym. Gdzie dopatrywać się przyczyn masowego pojawu myszy?

Rolnicy mówią, że z nadmiernym występowaniem gryzoni zmagają się już od półtora roku, od kiedy ich populacja zaczęła wzrastać lawinowo. Póki co robiono wszystko, co było możliwe, aby ograniczyć występowanie szkodników, jednak przy ich obecnym nasileniu dostępne rozwiązania nie są wystarczające.  Koty i psy to za mało, bociany nie przejedzą takiej ilości gryzoni, a rozkładane wszędzie zatrute ziarno przestało zdawać egzamin, gdyż myszy upodobały sobie świeże rośliny.

Niektórym gospodarzom gryzonie zostawiły po oziminach tylko ściernisko. W związku z tym wysiali zboża jare albo kukurydzę,  które spotkał ten sam los – jakby ktoś przejechał mulczerem. Myszy po spustoszeniu upraw polowych przechodzą do sadów, w których uszkadzają korę i systemy korzeniowe drzew. Kryją się w rozsypanej w rzędach drzew ściółce. Szczególne zniszczenia powodują w młodych nasadzeniach, w których nagryzione drzewka się przewracają. Pełno ich również w przechowalniach.

Najgorzej jest w południowej części regionu. Co ciekawe, myszy okupują głównie gleby żyzne. Na piaskach nie pojawiają się w tak dużym nasileniu.

Co przyczyniło się do tak licznego występowania myszy? Eksperci komentują, że to łagodna zima, która nie stanowiła żadnej przeszkody dla przezimowania gryzoni. Z kolei rolnicy obwiniają dopłaty do zazieleniania. Ich zdaniem poplony stworzyły bazę pokarmową dla myszy, dzięki której mogły się rozmnażać w sposób nieograniczony. Inną przyczyną może być upowszechnienie się w rejonie uprawy bezpłużnej, po której na polu zostają resztki pożniwne, a w nie odwracanej warstwie roli powstają zamieszkiwane przez gryzonie norki.

Opolska Izba Rolnicza zwróciła się o interwencję w tej sprawie i podjęcie wszystkich możliwych działań wspomagających rolników w walce z gryzoniami przy pomocy dostępnych służb oraz uznanie tych rejonów za dotknięte klęską, a także o ujęciu takiego ryzyka w ustawie z dnia 7 lipca 2005 r. o ubezpieczeniach upraw rolnych i zwierząt gospodarskich (Dz. U. z 2019 r. poz. 477).

Stosowanie przeciwko gryzoniom oprysków chemicznych jest obecnie zabronione. Na razie tam, gdzie to możliwe, zaleca się orkę. Ciekawe, czy rządzący podejmą w tej sprawie działania, czy tylko zaoferują rolnikom oprócz mrozowego i suszowego, świadczenie gryzoniowe? Wygląda na to, że w trosce o uprawy należałoby dopuścić lokalnie bardziej radykalne metody zwalczania szkodników.

Powiązane artykuły

Jak inni radzą sobie z przymrozkami?

Jabłka już nigdzie nie pojadą?

Nieoczywiste korzyści z przymrozków

X