Apokalipsa ujawni się za kolejna 2-3 dekady

Zmiany klimatu nie tylko potęgują zjawisko letnich susz, ale również zwiększają częstotliwość występowania niebezpiecznych zjawisk atmosferycznych, których skutki są katastrofalne dla sadownictwa. Zapraszamy do zapoznania się z bardzo ciekawym wywiadem udzielonym dla magazynu „Executive Magazine” przez Profesora Mirosława Miętusa, Eksperta ds. Klimatu:

Jak dużym zagrożeniem dla naszego bytu, produkcji żywności są susze rolnicze i czy możemy im jakoś zapobiec?

Susze rolnicze są bez wątpienia zagrożeniem dla produkcji żywności, zarówno roślinnej, jak i zwierzęcej, co przełoży się na wielkość produkcji rolniczej, przeznaczonej do konsumpcji. Oczywiście, susza rolnicza jest konsekwencją przede wszystkim suszy meteorologicznej, ale nie tylko. Po pierwsze, z naszej perspektywy w ostatnich kilku dekadach zmienił się charakter zim. Ta pora roku stała się dużo cieplejsza i mniej śnieżna. W efekcie, suplementacja wodą roztopową, która następuje na przedwiośniu - gwałtownie się zmniejszyła. Stanowiła ona w znacznej mierze zasób wody, który w początkowej fazie rozwoju uprawy rolnicze mogły wykorzystywać. Tymczasem dzisiejsze zimy nie są śnieżne i nie ma tej fazy roztopów tak powszechnej i zasobnej w wodę jak kiedyś. Oczywiście, dzisiejsze zimy cechują się częściej opadami deszczu niż śniegu. Zmiana klimatu w zakresie warunków pluwialnych w sezonie zimowym na obszarze Polski jest już pierwszym czynnikiem, który powoduje susze rolnicze. Drugim oczywistym powodem suszy rolniczej czy też suszy glebowej jest zmniejszenie opadów, występowanie okresów bezopadowych długotrwałych, trwających kilka tygodni. Wówczas susza rolnicza również zacznie się rozwijać i zagrażać uprawom, łąkom, a tym samym wpłynie również na ilość paszy, którą możemy wyprodukować na potrzeby prowadzenia produkcji zwierzęcej. W efekcie przekłada się to na spadek wielkości produkcji lub pogorszenie jakości żywności również dla nas. Natomiast, w jaki sposób możemy temu zapobiec: przede wszystkim w Polsce rolnictwo korzysta z zasobów wód powierzchniowych, nie zasięga do zasobu wód głębinowych i nie mamy deszczowni opartych na zasobach wód głębinowych. To wymaga oczywiście pewnych zmian w gospodarstwach i wymaga pewnych inwestycji. Można usunąć te niedomagania, które są spowodowane deficytem opadów i ich brakiem. Oczywiście, to może stanowić inne zagrożenie, bowiem może to być rabunkowa gospodarka zasobami wody zgromadzonej w gruncie położonym dość głęboko. W rezultacie możemy doprowadzić do ich wyczerpania. Problemem może być także budowa zbiorników retencyjnych, w których byśmy przechowywali wodę, która pojawia się w okresie nadmiaru występowania. Moglibyśmy ją gromadzić i wykorzystywać. Oczywiście, mała recenzja w przypadku gospodarstwa rolnego nie rozwiąże tego problemu. Powierzchnia dachów, które zbierają wodę nie jest znów taka duża, żeby wystarczyła na suplementowanie upraw. Naturalnie występujące zbiorniki wodne czy naturalne bagna zostały dość mocno ograniczone, w niektórych miejscach wręcz zdewastowane. Obszary te naturalnie przetrzymywały wodę, z której okoliczne łąki mogły korzystać. Dodatkowo w tych obszarach występowała naturalna wilgoć. Istotne w rolnictwie jest również to, w jaki sposób uprawia się glebę. Sposób uprawy ma szczególne znaczenie dla zawartości wilgoci w glebie.

Na świecie i w Europie coraz częściej występują ekstremalne zjawiska pogodowe o katastrofalnych skutkach, jak chociażby w 2021 roku w czerwcu trąba powietrzna, która zrównała z ziemią wieś w Czechach, wielkie powodzie w Niemczech, Belgii, Austrii, w Polsce burze, huraganowe wiatry, trąby powietrzne, szkwały, powodzie. Czy powinniśmy spodziewać się natężenia takich zjawisk?

Teoria współczesnego globalnego ocieplenia, która wskazuje jedną konkretną przyczynę, odpowiedzialną za ocieplenie się klimatu, właściwie daje jasną odpowiedź. Wraz z ociepleniem się klimatu prawdopodobieństwo wystąpienia niektórych zjawisk o gwałtownym przebiegu wzrasta, co będzie szczególnie widoczne w fazie tzw. migracji klimatu od jednego stanu równowagi do drugiego stanu równowagi. Czyli do tego przyszłego stanu, w którym temperatura się ustabilizuje. Z podstawowych praw fizyki wiemy, że więcej wilgoci występuje w cieplejszej atmosferze. Są obszary, w których występuje nadmiar opadów jak np. w lasach równikowych lub inne obszary, w których powstają np. monsuny. Są też regiony ciepłe, w których występują obszary bezopadowe jak np. pustynia, Sahara czy Półwysep Arabski. Na tych dwóch obszarach panują wysokie temperatury, a opady nie występują. Badania pokazały, że istnieje ścisły związek między występowaniem powodzi, a zmianami temperatury. Im bardziej wzrasta temperatura, tym prawdopodobieństwo występowania większych powodzi wzrasta. Oprócz tego wzrasta również dynamika procesów atmosferycznych związanych z obiegiem wilgoci w atmosferze, co może powodować częstsze lub intensywniejsze opady nawalne. Oczywiście, nie oznacza to, że całą Polskę pokryją strefy występowania takich opadów. W sezonie letnim nie jest to niczym nadzwyczajnym. Jest raczej naturalną cechą klimatu Polski i procesów atmosferycznych zachodzących w Europie Środkowej. Inaczej sprawa ma się np. ze zmianami w użytkowaniu terenu, które są efektem działalności antropogenicznej a również mają wpływ na występowanie opadów, czy ich intensywność. Mamy mozaikę pól uprawnych, terenów przemysłowych, czy terenów komunalnych. To wszystko sprawia, że parowanie z tych obszarów jest zupełnie inne i kumulacja energii promieniowania słonecznego jest zupełnie inna. Wszystkie te podłoża charakteryzują się inną charakterystyką i niektóre z nich tracą wilgotność, przez co parowanie jest bardziej intensywne w takich regionach. W niektórych miejscach mogą występować gwałtowne, intensywne, krótkotrwałe opady i lokalne podtopienia. W ostatnich latach w przypadku rozległych powodzi udaje nam się nie być nimi dotkniętymi. Ostatnia rozległa powódź w Polsce była w 2010 roku. Ewentualnie występowały lokalne podtopienia, np. wystąpienia cieków wodnych o różnej dynamice i różnej skali zagrożenia. Na szczęście huragany jeszcze w Polsce nie występują, chociaż zdarzają się takie układy niskiego ciśnienia, w których prędkość wiatru jest bardzo wysoka. Również w Europie jeszcze nie mamy do czynienia z takimi siłami, jakie występują w cyklonach tropikalnych, które w rejonie Atlantyku stwarzają zagrożenie głównie w rejonie Zatoki Meksykańskiej, Morza Karaibskiego oraz obszarom lądowym doń przylegającym tj. wybrzeżom północnej części Ameryki Południowej, Ameryce Środkowej i wybrzeżom Stanów Zjednoczonych. Cyklony tropikalnie w wielu przypadkach przekształcają się w cyklony umiarkowanych szerokości ekstratropikalnych, które jednak, jeszcze przez wiele lat nie osiągną siły huraganów, jak np. Kathrina, Irma czy Harvey, które zdewastowały Karaiby czy część Stanów Zjednoczonych. Cyklony ekstratropikalne cechują się innym, słabszym, gradientem ciśnienia, ale te bardzo głębokie zaczynają częściej się pojawiać. Przesuwają się one przez Atlantyk ku Europie i zaczęły głębiej wchodzić w obszar Europy, docierając nawet do naszego kraju. Możemy się spodziewać, że będą one powodować zniszczenia i straty, czasem porównywalne z dotychczasowymi, czasem większe, co niestety wydaje się nieuniknione. Tornada, póki co, nie są jeszcze powszechne w Europie, w tym w Polsce. W przypadku naszego kraju mówimy raczej o trąbach powietrznych, które są zdecydowanie mniejsze i zdecydowanie słabsze. Jeśli występują w Polsce, to trasa pojedynczej trąby powietrznej ma długość do ok. 100km a szerokość pasa na którym zjawisko to wystąpiło jest rzędu 100-200m. Jak spojrzymy do europejskiej bazy katastrof naturalnych to zauważymy zapis o jednej trąbie powietrznej w Polsce z roku 1990, później sukcesywnie ta liczba zaczęła się zwiększać, osiągając wartość rzędu kilkudziesięciu w skali roku. Niemniej w zdecydowanej większości przypadków informacje te nie pochodzą od narodowej służby meteorologicznej. I nie dlatego, że my nie potrafimy zarejestrować, czy też zaobserwować przejścia trąby powietrznej w okolicy stacji meteorologicznej. Najnormalniej, zjawisko to występuje bardzo losowo i zazwyczaj omija stacje. Zatem informacje o wystąpieniu trąby zazwyczaj pochodzą z mediów, od badaczy lub od osób poszkodowanych. W Polsce trąby występowały najprawdopodobniej od zawsze. Dane instrumentalne jednak nie są dobrym źródłem informacji o tym zjawisku, gdyż np. wiatromierze są zbyt rzadko rozłożone na obszarze kraju, aby to było możliwe. Są jeszcze inne urządzenia, które pozwalają takie obiekty „dostrzec”, ale ich stosowanie jest dopiero powszechne od dwóch dekad. Trąby powietrzne powodują w Polsce różnorakie straty, często kontakt trąby powietrznej z ziemią jest krótkotrwały i następuje na odcinku kilku lub kilkunastu kilometrów. Straty są najczęściej materialne ale niestety zdarzają się także ofiary śmiertelne. Jest to zjawisko, które wymaga monitoringu. W tym roku było już kilka trąb powietrznych. Trąby zazwyczaj występują w ciepłej porze roku. Można było powiedzieć, że do roku 2019 mówiliśmy o ich występowaniu od maja do początku października. Jednak w pierwszej połowie marca 2019 pierwsza trąba powietrzna pojawiła się na północ od Warszawy. To oznacza, że warunki sprzyjające pojawianiu się trąb występują wcześniej.

Chodzą pogłoski, że za klika lat możemy się spodziewać w Polsce klimatu jak w krajach śródziemnomorskich. Co Pan o tym sądzi?

Obserwujemy postępujące ocieplenie klimatu, widzimy jak obszary położone bardziej na północ stają się coraz cieplejsze. Jeśli realizować się będzie scenariusz wyznaczony przez ścieżkę RCP8.5 to zapewne do końca wieku średnia temperatura powietrza nad południowym Bałtykiem będzie zbliżona do tej, która obecnie charakteryzuje północne wybrzeża Morza Śródziemnego. Morze Śródziemne jest jednak całkiem innym zbiornikiem niż Morze Bałtyckie. O zupełnie innych warunkach naturalnych i środowiskowych. Morze Bałtyckie jest stosunkowo płytkim zbiornikiem, bardzo zanieczyszczonym, pełnym odpadów przemysłowych i militarnych. Nawet gdyby nad Morzem Bałtyckim było tak ciepło jak nad Morzem Śródziemnym to zmiany środowiska morskiego spowodują, że Morze Bałtyckie nie będzie atrakcyjne turystycznie.

Z każdym rokiem zimy w Polsce są coraz cieplejsze czy kolejne pokolenia będą jeszcze miały okazję ulepić bałwana w święta?

W perspektywie końca obecnego wieku z całą pewnością klasyczna zima może całkowicie odejść w zapomnienie (poza obszarami wysoko położonymi). Jednak przez najbliższe 2-3 dekady zimy będą występować regularnie na obszarze całego kraju a prawdopodobieństwo wystąpienia zimy surowej nie zmieni się w istotny sposób. Oczywiście epizody chłodu w czasie zimy nie będą długie i trwałe, jednak wystąpienie opadów śniegu wciąż będzie możliwe. Ale występowanie trwałej pokrywy śnieżnej będzie dużo rzadsze (poza obszarami górskimi).

Cała treść rozmowy tutaj: https://executivemagazine.pl/wywiad-tygodnia/miroslaw-mietus-dyrektor-centrum-badan-i-rozwoju-wicedyrektor-imgw-pib-apokalipsa-ujawni-sie-za-kolejne-2-3-dekady/

Powiązane artykuły

X