Grad niszczy zbiory gruszek i jabłek w Holandii

Opady gradu zniszczyły dużą część zbiorów jabłek i gruszek w Zelandii – prowincji leżącej na południowym zachodzie Holandii. Szacuje się, że zniszczenia dotknęły pięćdziesiąt gospodarstw sadowniczych.

Uszkodzenia dotyczą głównie gospodarstw na wschodzie Zeeuws-Vlaanderen, w pasie na wschód od miejscowości Kloosterzande oraz w East-South Beveland, między Waarde i Rilland. „Prawie każdy sadownik na tym obszarze został dotknięty”, mówi Tom van der Meer, przewodniczący koła NFO Południe. „Wciąż nie jest jasne, jaki procent zbiorów został utracony. Ale nie ma wątpliwości, że szkody są ogromne. Żywioł pędził tak szybko, że armaty gradowe nie mogły tego wytrzymać. 

Według Van der Meera jest to „całkowita katastrofa” dla dotkniętych gospodarstw. „Głównie z powodu czasu, gradobicie miało miejsce w samym środku zbiorów. Wszystkie koszty są już poniesione, a potem wszystko znika w mgnieniu oka. Z finansowego punktu widzenia jest to dramat – zwłaszcza jeśli nie masz ubezpieczenia od gradobicia, ale także emocjonalnie jest to trudne. To jest straszne. Jedyne, co mogę zrobić, to życzyć poszkodowanym dużo siły”.

Jednym z poszkodowanych jest Etiënne van der Wielen z Kloosterzande. Sadownik szacuje, że gradobicie uszkodziło połowę jabłek i gruszek w jego sadzie. „Szczególnie po stronie nawietrznej wiele owoców jest uszkodzonych”- mówi producent. „Mamy nadzieję, że uda nam się zebrać Konferencję po drugiej stronie drzew, jeśli chodzi o jabłka musimy zadać sobie pytanie, czy opłaca się zrywać resztę. 

„Pracowaliśmy przez cały rok, aby dostarczyć świetny produkt i w ciągu pięciu minut wszystko stracone. To jest trudne finansowo, ale emocjonalnie może nawet trudniejsze”. – mówi producent.

Johan Kruythoff jest członkiem zarządu departamentu NFO Oost-Zuid-Beveland i Tholen, a jego firma znajduje się w Rilland, gdzie przeszła burza. Grad był tu nieco mniej intensywny niż w Krabbendijke i Waarde, ale nadal powodował wiele szkód. Nawet w przypadku owoców, w których grad nie przebił skórki, dotknięte obszary pod skórą stają się brązowe. Kruythoff szacuje, że 90 procent producentów zostało dotkniętych: „Sami właśnie rozpoczęliśmy drugi rzut  Elstara. Konferencja dla nas już się skończyła. Staramy się to jak najlepiej wykorzystać, ale na młodych drzewach wszystko jest przemysłem. Jeśli chodzi o Lukasówkę od 80 do 90 procent owoców nadaje się do przemysłu”, mówi Kruythoff.

Sadownicy mają różne strategie. Niektórzy producenci, którzy zostali bardzo dotknięci, odesłali pracowników do domu i pozostawili wiszące owoce. Spryskując drzewa etefonem mają nadzieję, że same owoce spadną z drzew. Jest też grupa plantatorów, którzy są mniej dotknięci, którzy czekają do przyszłego tygodnia, a potem chcą zebrać dobre owoce. Są też sadownicy, którzy chcą odciążyć drzewa na nadchodzący sezon i zebrać wszystkie owoce z przeznaczeniem na przemysł. Szacuje, że w okolicy uprawia się owoce na około 350 hektarach.

Prezes NFO Ron Mulders mówi, że był poruszony sytuacją sadowników z Zelandii. „Po roku wysiłków, pracy z miłością i troską nad dobrym produktem, wszystko niszczy jedno gradobicie. To straszne i boli. Szczerze współczuję producentom”.

Mulders podkreśla, że ​​taka katastrofa ponownie pokazuje, jak wielkie ryzyko ponosi sadownik. „I powinno być za to trochę więcej szacunku i uznania. Również cenowo: w obliczu tak wielu zmartwień i zagrożeń powinna być przyzwoita cena!”

źródło: nfofruit.com

Komentarze  

+3 #1 ***** *** 2022-09-11 23:22
U nas wiosna plony zniszczył mróz

Ale i tak będzie ponad 4,5 mln ton


Co by było gdyby nie mróz???

Klekajcue narody
Cytować

Powiązane artykuły

X