Brakuje ludzi do zbioru jabłek. Konieczna jest zmiana przepisów

Nepalczyk lub Hindus pracujący w polskim sadzie – zdaniem sadowników z Powiśla Lubelskiego to możliwe. O zmiany w prawie umożliwiające łatwiejszy dostęp do rynku pracy dla obcokrajowców apelują organizacje sadownicze i samorządowcy z gminy Łaziska. 

– Rada Gminy wystosowała apel w tej sprawie do Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej – mówi wójt gminy Łaziska, Karol Grzęda. – Główna kwestia polega na tym, by ten test rynku pracy pominąć, czyli zanim dana osoba trafi do nas, musimy złożyć zapytanie w urzędach pracy czy na to stanowisko nie ma osoby na terenie naszego kraju. My wiemy doskonale, że nie ma takich osób, które chcę podjąć prace, szczególnie sezonowe, w sadownictwie. Więc tutaj te elementy, jak jeszcze i inne, dodatkowe, bo musimy czymś zachęcić te osoby, by trafiły do naszego kraju. Potrzeba więcej tych zmian. Nad tym pracują organizacje, które współpracują z polskimi rolnikami, sadownikami, jak na przykład Związek Sadowników RP.

– Sytuacja jest tragiczna – mówi Krzysztof Cebulak, sadownik z gminy Łaziska, wiceprezes Związku Sadowników RP. – Do tej pory bazowaliśmy głównie na Ukraińcach. Polacy nie są chętni za takie stawki pracować w sadownictwie. Już przez ostatnie 2 lata były kłopoty ze ściągnięciem pełnej obsady w naszych sadach, a w tym roku wojna zrobiła swoje. Możemy bazować tylko na kobietach, a ich niestety brakuje. Jest połowa września i większość sadowników nie ma jeszcze nikogo w sadzie. Dzisiaj zaczęliśmy zbiory. Przyjechała jedna Ukrainka, a chciałem żeby przyjechało przynajmniej osiem. Być może dojadą w tym tygodniu, ale wielu sadowników mówi, że jadą, jadą i nie dojeżdżają, telefonów nie odbierają, wszystko się urywa. Może jadą gdzieś, gdzie są lepsze stawki – w gastronomii, hotelach, gdzie stawki są na pewno wyższe. W tej chwili bierzemy stawki, jeśli chodzi o owoce, sprzed 20 lat. Dlatego skierowałem pismo do Ministerstwa Pracy, żeby natychmiast zajęto się sprawą.

– Składamy taki apel – podjęła go Rada Gminy Łaziska – do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, by pomóc nam w tym problemie i ewentualnie poszukiwać w innych rejonach świata pracowników – mówimy tu o Indiach, Nepalu, Kazachstanie, Uzbekistanie – mówi Karol Grzęda. – Jeżeli byłyby takie możliwości, byłyby stosowne przepisy i zmiany w prawie pracy, moglibyśmy doszukiwać się tam pracowników sezonowych, którzy pomagaliby nam w zbiorach na terenie naszego kraju.

Zbieracz jabłek z Nepalu brzmi dość egzotycznie: – Zdaję sobie sprawę, że wiele osób krytykuje to stanowisko i wręcz mówi, że to jest nierealne, ale proszę mi wierzyć, że taka migracja zarobkowa na świecie odbywa się i jeżeli nie będziemy szukali innych miejsc pracownika, to w pewnym momencie znajdziemy się w takiej sytuacji, że naprawdę tych owoców u nas nie będzie miał kto zebrać. One zostaną na drzewie – mówi Karol Grzęda.

– Znam takich, co znajdują sobie pracowników z innych nacji – mówi Krzysztof Cebulak. – Nasz prezes był w Uzbekistanie wiosną tego roku. Są chętni do pracy, tylko żeby minimum pół roku byli zatrudnieni. Jeżeli znajduje sadownik pracowników z innych krajów, które nie są objęte ułatwioną procedurą jak Ukraińcy, to żeby mogli z tej procedury skorzystać. Są też firmy, które ściągają pracowników, na przykład z Filipin. Firmy sobie poradzą, mają prawników, złożą papiery i nawet te procedury finansowo ogarną, a my z czego mamy to wszystko robić?

– W poprzednich latach zatrudnialiśmy Ukraińców, 12 osób – mówi Radek Góralski, sadownik z Kaliszan. – W tej chwili tych 12 osób brakuje. Sami domownicy zrywają, mamy dwie osoby ze wsi, które przychodzą. Więcej ciężko jest pozyskać, ponieważ albo mają swoje sady i zrywają u siebie albo wyjeżdżają za granicę, tam mają 10 euro za godzinę. Mowa o Polakach, sąsiadach, którzy kiedyś pracowali u nas, a teraz wyjeżdżają do Niemiec. Wykonują tę samą pracę, ale płace są tam dużo większe. Mamy aktualnie trzy osoby poniżej 18 roku życia.

– Pracownicy młodociani przy stworzeniu odpowiednich warunków pracy, bo nie mogą to być warunki obowiązujące osoby dorosłe, też mogliby być zatrudniani – mówi Karol Grzęda. Mówimy tu też o osobach, które uciekają przed wojną z Ukrainy, bo trafia do nas dosyć dużo młodzieży, która u nas realizuje kształcenie w trybie zdalnym lub stacjonarnym. Dla nich też moglibyśmy stworzyć warunki.

– Ja pewnie nie będę najmował ludzi z Nepalu, ale są sadownicy, którzy mają do zbioru 2-3 tysiące ton, i dla nich nawet jak przyjedzie grupa, on się dogada – mówi Krzysztof Cebulak. – Chcą ludzie przyjeżdżać do pracy, za takie stawki, jakie dajemy, tylko że minimum te 6 do 9 miesięcy. Ja jestem za malutki, żeby kogoś ściągać z Indii czy Uzbekistanu, ale więksi sadownicy, grupy producenckie na pewno by z tego skorzystały.

Źródło:  Radio Lublin

Komentarze  

-1 #5 Sadownik 2022-09-19 06:24
W jednej z sortowni 2 lata temu robił z Afganistanu. Nijak nie mogli się z nim porozumieć. Kazali mu zamiatać posadzkę i to nie chciało mu się robić. Po 2 tygodniach pozbyli się go na Ukrainca.
Jak trafi się opierdzielacz z Azji to może być problem co dalej z nim zrobić
Cytować
-2 #4 ***** psl 2022-09-16 19:25
Czy ktoś uświadomił tych naiwnych sadowników, że nepalczyk chce przyjechać do pracy na minimum dwa lata.
Kto z was zatrudni na tyle czasu. Większość potrzebuje na dwa miesiące a nie lata.
Cytować
+4 #3 Green25 2022-09-16 14:05
Może moje argumenty nie trafiają... to podaje kolejny argument ... ziemniaki są droższe od jabłek. Czy daje to coś do myślenia???? Pyry ,kartofle zbierane kombajnem i Red Jonaprince niżej niż kartofle...Absurd? Zwykły fakt...
Cytować
+4 #2 Green25 2022-09-16 13:35
Absolutnie nie jest potrzebny pracownik...Płacić ludziom za wszelką cenę ?? Nawet kosztem własnych strat? Zrywać co najcenniejsze a resztę w cholerę zimie zostawić na pastwę losu. Zacznijcie liczyć to może zaczniecie zarabiać. Wiem że jest takie przekonanie że jak zostanie coś nie zebrane to kara boska gwarantowana.Łojce nie nie zostawili na drzewie to i syny tego nie zrobią bo się dziadki w grobie będą przewracali. W ten właśnie sposób koncertowo dymane jest całe towarzystwo a jabłka zyskały taką renomę że to najtańszy śmieć za który zapłacić 1,5 pln to zwykła rozrzutność.
Cytować
+3 #1 ***** *** 2022-09-16 09:33
Po ******** te lamenty

Zebrać połowę będzie 2 x drożej i mniej roboty

A na wiosnę dosadzac oczywiście

Ameby kurła
Cytować

Powiązane artykuły

X