Każdą cenę można negocjować

Będę się powtarzał, pisałem o tym wielokrotnie, ale temat wraca jak bumerang, mimo, że bardzo, bardzo wielu uczestników rynku mnie wprost popiera, nawet ci, którzy nie zgadzają się ze mną w innych kwestiach, w tej podzielają moją opinię: wyceny jabłek powinien dokonać sadownik. Pod kolejnym ogłoszeniem o chęci zakupu owoców pada setki pytań o oferowaną, przez kupującego, cenę. Po ile? Ile dajesz? Ile płacisz? Takie pytania to standard, na kilkadziesiąt komentarzy pod ogłoszeniem większość to zapytania o cenę. A jak to powinno wyglądać?

Pod ogłoszeniem powinna być setka komentarzy, w których ludzie przedstawialiby swoje propozycje cenowe. Każdy inną, wyliczoną z ołówkiem w ręku, po przeliczeniu kosztów i pożądanych zysków, skonfrontowaną z ofertami innych sadowników. To jest właśnie rynkowe ustalanie ceny, która ma się utrzeć między kupującymi a sprzedającymi, we wzajemnych negocjacjach, ma być ceną równowagi między popytem a podażą.

Natomiast sadownicy próbują żyć mentalnie jeszcze w komunie, gdzie ceny były ustalane przez Komitet Centralny Partii i dla wszystkich, wszędzie były takie same. Gospodarka centralnie planowana się skończyła i nastała gospodarka rynkowa. Mimo swoich wypaczeń (bo całkiem wolnego rynku nie mamy), to nikt nam urzędowo cen jabłek nie ustala, mamy je ustalić między sobą, my – producenci z nabywcami. Natomiast jeśli producenci abdykują ze swojej roli i całkowicie oddają kształtowanie cen nabywcom, to chyba oczywiste jest, że te ceny będą niesatysfakcjonujące dla nich, prawda? Klient zawsze chce kupić jak najtaniej, to jego święte i niezbywalne prawo, dlatego zawsze będzie proponował najniższą możliwą cenę, zawsze, bo sam chce uzyskać jak największą marżę. No więc proponują takie ceny. Oczywiście producenci proponują zawsze najwyższe możliwe ceny, bo chcą zarobić jak najwięcej, to też ich niezbywalne i święte prawo. Ale to w innych branżach, gdzie ludzie wiedzą, iż komuna już upadła. W sadownictwie producenci tego nie wiedzą i dalej tylko dopytują "po ile bierum? po ile dajum?" itd.

Wysokie ceny jabłek są tylko i wyłącznie w interesie sadowników i naprawdę nikogo więcej na tym rynku, nikogo. Żadnego pośrednikowi, grupie, marketowi ani ostatecznemu konsumentowi nie zależy, aby owoce były drogie albo chociaż trochę droższe niż obecnie. Tylko sadownikom. Jeśli już na starcie sprzedaży jabłek, na początku tej drogi od sadu do konsumenta, sadownicy nie są zainteresowani wpływem na kształtowanie tej ceny, to niby jak ona ma urosnąć? Dalej zostaje nam tylko czekanie na jakieś kataklizmy w postaci przymrozków, żeby cena wreszcie skoczyła?

Nabywca zawsze będzie oferował jak najniższą cenę, my oferujmy mu swoje propozycje. Postawcie się w roli tego pośrednika, który dziś oferuje za Jonagoldy na obieranie 60 groszy a Wy w komentarza pod jego postem piszecie mu, że możecie sprzedać ale po 70 lub 80 groszy. Co on zrobi? Zadzwoni do swojego odbiorcy w Holandii i przekaże mu, że po 60 to nie da rady kupić, ale znalazł oferty po 70 czy 80. Pośrednik chce zarobić, chce ładować te tiry, bo na każdym ma po 3000 złotych zysku, więc jemu też będzie zależało, aby to płynęło.

Drodzy Sadownicy, przestańcie ciągle dopytywać o ceny i zacznijcie sami je oferować. Nie ma w Polsce innych jabłek niż te, który my mamy w swoich chłodniach, ten rynek jest zależny od nas. To my dajemy zarobić pośrednikom i marketom czy przetwórniom, jeśli my im tych owoców nie damy, to oni też nie zarobią a zarabiać chcą. Skończyła się komuna i nie ma z góry ustalonych cen na jabłka. Cena jest pochodną negocjacji między sadownikami a nabywcami. Dlatego jest tak niska, że Wy nie chcecie w tych negocjacjach uczestniczyć i z góry zakładacie, że pierwsza oferta nabywcy jest ostateczną. Może następnym razem, zamiast na następne szkolenia z cięcia i pryskania, to trzeba pójść na szkolenie z negocjacji biznesowych? Poważne firmy swoich handlowców regularnie wysyłają na takie szkolenia, bo handel polega właśnie na negocjacjach. Wy jesteście takimi właśnie handlowcami w swoich gospodarstwach, wasze gospodarstwa to firmy, przedsiębiorstwa produkcyjne i czas zacząć zachowywać się jak przedsiębiorcy, jak biznesmeni a nie petenci, dopraszający się łaski wzięcia jabłek z podwórka przez jakiegoś handlarza.

Komentarze  

+4 #4 zenek 2022-11-28 22:13
Cytuję Żulll...:
Cytuję Ekonom:
Cytuję zenek:
O.... no wreszcie jest... wyglądam jak kania dżdżu...:)


No jest i prawdę napisał

Bo gumofilce tylko narzekać potrafią


Odezwał się expert co gumofilca nigdy w gnojówce nie umoczył i obornik mu śmierdzi


Może ogóra w twojej starej umoczył??
Cytować
-4 #3 Żulll... 2022-11-28 17:07
Cytuję Ekonom:
Cytuję zenek:
O.... no wreszcie jest... wyglądam jak kania dżdżu...:)


No jest i prawdę napisał

Bo gumofilce tylko narzekać potrafią


Odezwał się expert co gumofilca nigdy w gnojówce nie umoczył i obornik mu śmierdzi
Cytować
+4 #2 Ekonom 2022-11-28 13:26
Cytuję zenek:
O.... no wreszcie jest... wyglądam jak kania dżdżu...:)


No jest i prawdę napisał

Bo gumofilce tylko narzekać potrafią
Cytować
-4 #1 zenek 2022-11-28 11:44
O.... no wreszcie jest... wyglądam jak kania dżdżu...:)
Cytować

Powiązane artykuły

X