W Polsce można legalnie handlować byle czym

Poznaliśmy wnioski z kontroli jakości jabłek sprzedawanych przez markety w skrzyniach. Generalnie, organ kontrolujący, nie dopatrzył się większych uchybień. Nas to zbulwersowało, ale każdy kto ma pojęcie o handlu i normach handlowych owoców nie mógł mieć żadnych złudzeń co do wniosków z raportu. Po raz kolejny dowodzi to jak bardzo ogół społeczności sadowniczej oderwany jest od handlu, ale po kolei.

Ponieważ ceny jabłek są dość niskie a za jedną z tego przyczyn uważamy słabe pozycjonowanie jabłek wobec innych owoców (głównie cytrusów), to zbulwersowały nas działania, polegające na jeszcze gorszej ekspozycji owoców, którą uskuteczniły niektóre markety. Uważamy (chyba słusznie), że jabłka w sprzedaży detalicznej powinny być oferowane w wyższych cenach i formach sprzedaży podkreślających ich walory jakościowe. Mówiąc wprost: w marketach chcemy jabłek premium, w opakowaniu premium, w cenie premium, z której producentom sporo zostanie. Osobiście widzę spore przeszkody na drodze do takiego handlu i wątpię abyśmy mogli je pokonać. Markety kusiły (ha, ha, ha) klientów tymi jabłkami ze skrzyń, oferując je w dość niskich cenach. Jak wyglądały te owoce? Internet był pełen zdjęć tego produktu, większość komentujących określała go jako szrot, drugą klasę, odsort, itd. Tylko czy normy handlowe, których spełnienie bada GIJHARS, zabraniają sprzedaży takie badziewia? Nie. W polskim prawie obowiązuje norma handlowa określająca minimalne kryteria dla jabłek, dopuszczonych do obrotu. Znajduje się tam też klasa II, która dopuszcza "nieznaczne obtłuczenie, lekko odbarwione, które nie przekracza 1 cm kw. powierzchni owocu" ale także wybarwienie na poziomie od 0 do 25% (w zależności od odmiany), poza tym wady wybarwienia, wady rozwoju a nawet wady skórki na określonej powierzchni. Druga klasa jakości owoców jest naprawdę tolerancyjna dla owoców a do tego dopuszcza się aby aż 10% owoców nie spełniało tych i tak luźnych kryteriów. Do tego 2% (wliczajace się łączenie do wymienionych wcześniej 10) może mieć nawet robala w środku czy ślady gnicia albo poważne skorkowacenia. Tak Drodzy Państwo, polskie prawo dopuszcza do handlu takie owoce, oczywiście pod warunkiem, że na etykiecie napiszemy "II klasa". W tej drugiej klasie nie musimy sortować owoców na wielkość nawet, wystarczy, że zerwiemy je od 60 mm. Normy handlowe narzucone nam przez UE dopuszczają obrót takim towarem i nie łamie prawa ten, kto coś takiego oferuje. Dlatego nie ma się co dziwić generalnie pozytywnymi wnioskami raportu Inspekcji. My sadownicy, mówiąc o chłamie jakim handlują niektóre markety ze szkodą dla rynku, mamy na myśli zupełnie inne kryteria niż urzędnicy. Oni sprawdzają naruszenia prawa a tu żadne prawo nie zostało naruszone. Z resztą nie wiem czego spodziewali się wnioskodawcy ze Związku Sadowników RP, którzy poprosili Inspekcję o kontrolę. Państwo i jego organy nie wymuszą na handlu detalicznym lepszej jakości jabłek i nie rozwiążą naszego problemu. Dlatego nawoływania o reakcję odpowiednich służb i kontrolę handlu jabłkami są po prostu niewiele warte, bo w Polsce można oficjalnie i legalnie handlować chłamem, i tyle. Zadziwiające jest to, że duża część naszej branży tego nie wie. Uzmysławia to wszystkim jak bardzo przeciętny sadownik oderwany jest od handlu jabłkami.

Jednak wracając do samej akcji promocyjnej handlu jabłkami prosto ze skrzyni, to muszę przyznać, że generalnie jestem temu przeciwny. Oczywiście widziałem, zarówno w Polsce jak i za granicą, stoiska z owocami sprzedawanymi luzem i nie było tam problemu z jakością. Widziałem też w Niemczech handel ze skrzyni jabłek i tam również nie było problemu z jakością. To nie sam model handlu jest przyczyną ale podejście do niego, czyli założenie, że może tam być towar drugiej klasy. Tu jest clue. Widzieliście te piramidki z jabłek w marketach amerykańskich? Konsument bierze jabłka z takiej po kolei, bo każde następne jest prawie identyczne i nie ma sensu grzebać. Jeśli natomiast w skrzyni mamy jabłka Szampiona o wybarwieniu od 0% w górę, to klient zawsze będzie szukał tego najczerwieńszego. Byle co przyjechało w 300 kilogramowej skrzyni, konsumenci w tym przebierają, szukając najładniejszych kąsków i w efekcie mamy super "promocję" polskiego jabłka, ale żaden przepis złamany nie został.

Komentarze  

+1 #3 Guest 2023-01-05 07:02
Wniosek jest prosty: jesteście potomkami chłopów pańszczyźnianych, potomkami dawnych białych niewolników, i niech Wam się nie wydaje, że mijające stulecia zmienią nasze postrzeganie Was?
Cytować
+1 #2 Sekator 2023-01-03 10:13
Popieram, smutna prawda!
Cytować
+1 #1 jejej 2023-01-03 09:56
k...a k...ie łba nie urwie. wihars oraz wyznawcy pisu to dla was te zgniłe jabłka, macie to żreć i wyjadać co do jednego. Tak się dba o konsumenta w polsce. Na każdym kroku nas łupią w zamian otrzymujemy nic 0, jesteśmy niewolnikami we własnym kraju! przepraszam ale mi się ulało ale po prostu ma dość i jako sadowniki i jako obywatel tego kraju
Cytować

Powiązane artykuły

X