Tania konkurencja nie zawsze musi wygrać

Chciałbym zwrócić uwagę czytelników na pewien zaskakujący fakt, dotyczący eksportu jabłek z USA. Otóż największym importerem amerykańskim owoców jest Meksyk. Jest to dość biedny kraj, w szczególności w zestawieniu ze swoim północnym sąsiadem. To Meksykanie poszukują pracy w USA, bardzo często właśnie przy zbiorze owoców. Mimo dość niskich przeciętnych dochodów mieszkańców tego latynoamerykańskiego kraju, kupują oni aż jedną trzecią całego eksportu jabłek z USA.

Jabłka są dość prostym produktem, nie wymagają wyrafinowanych technologii i wydawałoby się, że to raczej domeną krajów biedniejszych powinien być eksport prostych produktów. Jednak tak jest tylko w sytuacji kiedy cały schemat biznesowy opiera się na niskiej cenie pracy, dającej niską cenę końcową produktu. Jak widać na przykładzie USA (ale można znaleźć też kilka innych), da się produkować proste produkty w "drogim" kraju i eksportować je do kraju taniej pracy, bardzo często nawet z wykorzystaniem siły roboczej z tegoż kraju. Wcale "bogata północ" nie jest skazana na odchodzenie od rolnictwa. To, że w wielu krajach upada produkcja rolna, wykańczana przez import z tańszych kierunków, wcale nie oznacza, że tak będzie zawsze i wszędzie. Po prostu niektóre kraje przyjmują błędne modele rozwojowe w rolnictwie, których konsekwencją jest późniejsza niemożność konkurowania na wolnym rynku. Dla nas też to ma ogromne znaczenie, bo właśnie kończy się czas przewag polskiego sadownictwa, które płynęły z taniej siły roboczej. Musimy znaleźć model, dzięki któremu będziemy dalej funkcjonowali nawet pomimo co raz większego udziału kosztów pracy w cenie jabłek (ale także wszystkich innych owoców).

Dziś problem taniej konkurencji dotyka naszych kolegów – producentów malin. Obecny model gospodarstw nie jest w stanie skutecznie odpowiedzieć na konkurencję ze Wschodu. Jednak jak widać na przykładzie USA, da się żyć na tym światowym rynku także wówczas, jeśli nasze koszty pracy są o niebo wyższe niż koszty pracy u biednego sąsiada. Mało tego, można mu sprzedawać swoją produkcję. Drodzy Państwo, Ukraina jest zagrożeniem dla naszego sadownictwa ale to nie znaczy, że stoimy na skazanej pozycji. Popatrzcie Państwo na kraje, które kiedyś były liderami w produkcji owoców, a dziś te pozycje straciły, nie wolno nam powtórzyć ich błędów.

Komentarze  

+1 #1 Ekonom 2023-07-10 11:32
Przykład nieco z dupy bo NAFTA wykończyła rolnictwo w Meksyku

Żaden rolnik nie ma szans z amerykańskimi korporacjami
Cytować

Powiązane artykuły

X