Cena dnia

Cena dnia. Zakazana prawem, ścigana przez UOKiK. Coś, co jest jawnym sposobem wykorzystywania nierównego położenia stron transakcji i powinno dawno zniknąć z naszego świata, a ciągle istnieje. Producent owoców jedzie na skup, chce jutro zacząć zbiory na swojej plantacji, pyta o cenę, akceptuję ją, pobiera opakowania od nabywcy. Następnego dnia przywozi towar i dowiaduję się, iż nabywca zapłaci mu mniej, bo "cena spadła".

Taka mechanika transakcji jest całkowicie normalna w naszym kraju, przestańmy zaprzeczać rzeczywistości. Poza tym, że jest po prostu nielegalna. Natomiast łamanie zakazu jej stosowania UOKiK bada na podstawie zgłoszenia a nie z urzędu. Na podstawie zgłoszenia wszczyna się kontrolę, w toku której podmiot skupowy i tak dowie się kto takie zgłoszenie złożył. Sam ten przepis i założenie jawnej skargi poszkodowanego powoduje, że zakaz stosowania "ceny minimalnej" jest nieegzekwowalny. Zdecydowana większość sadowników nie pójdzie na zwarcie z jakimś skupem, bo nie ma alternatywnych kanałów zbytu. Skupy to wiedzą, dlatego pozwalają sobie na takie zagrania i mają gdzieś urzędowe zakazy. U rolników wykształciło się coś na kształt syndromu sztokholmskiego, który przywiązuje ofiarę do oprawcy. Zdecydowana większość naszych producentów w ogóle nie potrafi szukać rynku zbytu, nie wyobraża sobie funkcjonowania w innej relacji niż z okolicznymi skupami. W efekcie dochodzi do takich quasi feudalnych powiązań lokalnych, gdzie miejscowe firmy handlowe podporządkowują sobie dostawców, którzy nie potrafią się wyrwać z tych relacji. Nie pójdą na zwarcie ze skupem, bo niby gdzie potem sprzedadzą swoje owoce? Tylko dopóki taki model zachowań będzie dominował, to zawsze producenci będą frajerami do golenia przez skupy. Nigdy nikt nie będzie wiedział czy wioząc wiśnie na skup dostanie obowiązującą wczoraj cenę X, za którą zgodził się dostarczyć towar czy też usłyszy coś nowego. Przeraża mnie przyszłość i dalsze funkcjonowanie naszej branży w takim modelu. To nie jest normalny biznes, to gospodarka folwarczno-pańszczyźniana. Wiecie Państwo, że po pierwszym rozbiorze Rzeczypospolitej  (w 1772 roku) chłopi z zajętej przez Austrię Galicji, gdzie nie było już pańszczyzny, uciekali z powrotem do Polski, gdzie pańszczyzna miała się świetnie? Jak się wgłębia człowiek w argumentację tych chłopów, to przebrzmiewa ten sam schemat argumentacji, który dziś słychać w słowach "jak nie oddam na skup, to co z tym zrobię?". Ten strach przed samodzielnością, odpowiedzialnością, przed byciem przedsiębiorcą.

Komentarze  

0 #4 Ekonom 2023-08-07 11:16
Koszt produkcji+ marzą producenta= cena

Czyja to wina,że gumofilce zbiorą za każdą cenę ?
Cytować
+3 #3 Guest 2023-08-07 09:19
Nie, ale skoro pytasz o cenę, to rolnicy w ,, słusznie" minionych czasach wiedzieli, że po 10-12 miesiącach tuczu świniaka, dostaną tyle, a tyle za kilogram żywca. Teraz, jaki by to nie był, rolniczy towar, to jego cena, to dla chłopa ,,rosyjska ruletka". I, tylko i wyłacznie dla niego.
Cytować
-2 #2 Stach 2023-08-07 08:49
Cytuję Guest:
Trzy pierwsze zdania artykułu. I nie trzeba żadnych komentarzy. A może jednak? Jaką/jakim trzeba być piękną/pięknym, zgrabnym/przystojnym, by na piękne oczy otrzymywać pensję?


Twierdzisz, że niby cena powinna być ustalana po zobaczeniu owoców, czyli dla każdego indywidualnie?
Cytować
0 #1 Guest 2023-08-07 08:18
Trzy pierwsze zdania artykułu. I nie trzeba żadnych komentarzy. A może jednak? Jaką/jakim trzeba być piękną/pięknym, zgrabnym/przystojnym, by na piękne oczy otrzymywać pensję?
Cytować

Powiązane artykuły

X