Jabłko jabłku nierówne

W drugiej części odniesień do zagadnienia nadprodukcji chciałbym pochylić się nad, wydaje tak mi się, najważniejszym społecznie jej aspektem. Pan Robert Sas,  w swoim komentarzu:

sasrobert

zwrócił uwagę na bardzo istotne zagadnienie. Otóż skoro są wśród nas tacy, którzy mogą sprzedać więcej niż wyprodukowali ale także tacy, którzy produkują więcej niż są w stanie sprzedać, to dlaczego ci pierwsi nie odkupią owoców od tych drugich? Przecież tak byłoby najlogiczniej, sprawnie i korzystnie dla wszystkich, tak powinien zareagować rynek. Jednak tutaj dochodzimy do bardzo ważnego aspektu nadprodukcji. Otóż my sypiemy na przemysł jabłko deserowe ale czy to jest takie jabłko deserowe, jakiego chce rynek?

Sadownik nie ma po prostu produkować deseru, lecz ma produkować taki deser, którego chce rynek. Temat ten poruszałem wielokrotnie, z różnych stron go naświetlałem w swoich artykułach. Teraz tylko skrótowo to opiszę. Produkujemy popularną odmianę Szampion. Docelowym rynkiem dla tej odmiany jest raczej rynek krajowy. Tutaj jest ona znana, akceptowalna, jest stałym punktem marketowej oferty. Tylko, że rynek krajowy poszukuje raczej dużych owoców. Rodzimi konsumenci chcą owoców wyrośniętych, nie ma zainteresowania w malutkich jabłuszkach, ot, taka specyfika rynku. Natomiast ogrom naszych sadowników wcale a wcale nie daje przekonać się do produkowania tej odmiany w rozmiarze +75 mm. Ma ona tendencję do zawiązywania dużej liczby owoców i naprawdę trzeba włożyć sporo wysiłku aby większość jabłek osiągnęła rozmiar 75 mm. U nas panuje przekonanie, że rynek ma zaakceptować to, co sadownikowi urośnie na drzewie, co jest absurdalne. Technologicznie nie ma problemu z przerzedzeniem i produkcją Szampiona w rozmiarze +75 mm, to jest osiągalne, metody są znane. Jednak gdy wiosną 2022 pisałem o potrzebie przerzedzenia owoców (w tym expressis verbis Szampiona), to komentujący zarzucali mi propagandę na rzecz sprzedaży oprysków. Potem z tymi malutkimi owocami, ale dalej w jakości deserowej (!) zostali i wiosną 2023 narzekali na kupców, którzy to szukają nie wiadomo czego.

Tak, sadownicy wysypują jabłka deserowe na przemysł i – tym samym – doświadczają nadprodukcji ale niekoniecznie to, co produkują odzwierciedla zapotrzebowanie rynku. Dlatego też ci, którym jabłek brakuje nie mogą ich dokupić od tych, którym jabłka zalegają, bo niekoniecznie to jest to, co można sprzedać na rynku. Jest jeszcze kilka aspektów, które utrudniają przepływ owoców między uczestnikami rynku, np.: powszechność spekulacyjnego przechowywania zamiast ciągłości podaży oraz wiele innych. Jednak niechęć dostosowania swojego produktu do potrzeb rynku jest największą naszą bolączką. Dlatego sadownik, któremu idzie handel woli dokupić ziemi i posadzić swój sad zamiast kupić gotowe jabłka od sąsiada, bo wówczas wyprodukuje to co trzeba i jak trzeba, na czym da się zarobić. Natomiast ten jego sąsiad uparcie będzie robił Szampiona od 65 mm i narzekał, że nie ma zbytu na swoje jabłka.

Komentarze  

+1 #3 Ekonom 2023-09-06 17:34
Cytuję Marcin:
po primo artykułu :
wstawiona opinia Pana SAS-a o funduszu promocji na który płaci niewielka grupa producentów!!! Wielu tzw. producentów nie chce poddać się certyfikacji!!-Ciągną to GP-papier wszystko przyjmie ale sumienie nie zawsze!!!
secundo Panie Marcinie bolączką jest nie doinwestowanie gospodarstw-na co bolączką miały być GP(od opakowań, transportu, przechowywania, sortowania sprzedaży z wartością dodaną dla tej części która się zrzeszy)
"Sadownik nie ma po prostu produkować deseru, lecz ma produkować taki deser, którego chce rynek"-to nie jest produkcja jagodowych bądź zboża że możesz zareagować szybko!!! Odp. odnośnie Czeskiej odmiany -jest masa jest kasa- koszty nie jednemu w 2017 uratowała L4-wtym roku widać w rejonie Grójeckim że h2o da ograniczyć plony po za tym koszty jakie proponuje doradztwo -było drogie!!! Co to jest zapotrzebowanie rynku??? Gdzie kto z kim kiedy?-za wymierające gatunki na przyjęcia dla tzw. Bogatych???? Niestety dostępność h20 przy wzrastającej liczbie ludności za 150 lat lub wcześniej ograniczy dylematy produkcji( komórki macierzyste też potrzebują mózgu który go zaprogramuje czy ma być ....) Pozdrawiam


Na fundusz płaci każdy sprzedający do grupyzl,firmy itp
Tylko o tym nie wie bo ta firma,grupa odlicza mu te grosze od faktury rr
Vatowiec sam musi zrobić przelew na fundusz
Cytować
0 #2 Marcin 2023-09-06 10:47
po primo artykułu :
wstawiona opinia Pana SAS-a o funduszu promocji na który płaci niewielka grupa producentów!!! Wielu tzw. producentów nie chce poddać się certyfikacji!!-Ciągną to GP-papier wszystko przyjmie ale sumienie nie zawsze!!!
secundo Panie Marcinie bolączką jest nie doinwestowanie gospodarstw-na co bolączką miały być GP(od opakowań, transportu, przechowywania, sortowania sprzedaży z wartością dodaną dla tej części która się zrzeszy)
"Sadownik nie ma po prostu produkować deseru, lecz ma produkować taki deser, którego chce rynek"-to nie jest produkcja jagodowych bądź zboża że możesz zareagować szybko!!! Odp. odnośnie Czeskiej odmiany -jest masa jest kasa- koszty nie jednemu w 2017 uratowała L4-wtym roku widać w rejonie Grójeckim że h2o da ograniczyć plony po za tym koszty jakie proponuje doradztwo -było drogie!!! Co to jest zapotrzebowanie rynku??? Gdzie kto z kim kiedy?-za wymierające gatunki na przyjęcia dla tzw. Bogatych???? Niestety dostępność h20 przy wzrastającej liczbie ludności za 150 lat lub wcześniej ograniczy dylematy produkcji( komórki macierzyste też potrzebują mózgu który go zaprogramuje czy ma być ....) Pozdrawiam
Cytować
0 #1 Jasiu 2023-09-06 10:38
To baranie jedz i zobacz jakie jablko mają ci co tak do kupują ziemi... Szczaw bo nie wyrabiają zeby zadbać, a tak by kupil odwalil 40% i by mial grube, tyle wiesz o sadownictwie co kot napłakał! Skoncz juz te brednie bo sie rzygać chce. Jak by spolki nie dymaly sadownikow to by bylo ok, ale nie bo ligola wezma odwala 60%, a ze wyslali go na obierke nie szkodzi i tak za przemysl dadzą
Cytować

Powiązane artykuły

X