Sprzedaje się temu, kto chce kupić, sprzedaje się temu, kto oferuje więcej - prezes Maliszewski o embargo

 

 

– Pragmatyzm polskiego rolnika polega na tym, że sprzedaje temu, kto chce kupić. Nie polega natomiast na tym, że będzie sprzedawał do Tanzanii, Kenii czy Zimbabwe, gdzie nie ma logistyki, pieniędzy, ani chętnych na zakup produktu w takich ilościach, w jakich kupują po wschodniej jak i zachodniej stronie naszego kraju – mówił poseł Mirosław Maliszewski w kontekście konieczności podjęcia rozmów o zniesieniu rosyjskiego embarga podczas środowego głosowania nad  wotum nieufności wobec ministra rolnictwa, Krzysztofa Jurgiela.

W środę, w sejmie przedstawiony został wniosek o wotum nieufności wobec ministra rolnictwa, Krzysztofa Jurgiela. Wniosek uzasadniał poseł Mirosław Maliszewski z PSL. Jednym z argumentów był brak zainteresowania ministra rolnictwa tematem podjęcia działań mających na celu zniesienie sankcji. – Embargo, które wprowadzone zostało w 2014 roku, jest wynikiem konfliktu między Komisją Europejską a Rosją. Nie mamy zarzutów pod tym względem, bo embargo wprowadził Putin, a nie Komisja Europejska. Problemem jest milczenie o tym fakcie na arenie międzynarodowej –  wyjaśniał.

Poseł Maliszewski podkreślał również, że chodzi o to, aby zmieniać niekorzystne dla Polski embargo na inne formy oddziaływania na Rosję, a jak zauważył, nie ma takiej woli ze strony polskiej, a nawet panuje niechęć do podejmowania tego tematu. – Sprzedaje się temu, kto chce kupić, sprzedaje się temu, kto oferuje więcej. Nie patrzy się jaką ma flagę i jak się ten kraj nazywa – powtarzał.

Prelegent odniósł się także do ogromnego znaczenia Rosji jako potencjalnego partnera handlowego. – Przypominam, że milion to polskich jabłek wyjeżdżało przed 2014 rokiem na rynek rosyjski – mówił. Prezes Maliszewski podkreślił również, że głównymi odbiorcami polskich jabłek powinni być też Niemcy. O kontakty handlowe z tymi krajami powinniśmy walczyć. – Pragmatyzm polskiego rolnika polega tym, że sprzedaje temu, który chce kupić. Pragmatyzm polskiego rolnika nie polega natomiast na tym, że będzie sprzedawał to Tanzanii, Kenii czy Zimbabwe, gdzie nie ma logistyki, pieniędzy, ani chętnych na zakup produktu w takich ilościach w jakich kupują po wschodniej jak i zachodniej stronie naszego kraju.

Prelegent Maliszewski zaznaczył również, ze słyszał już głosy innych polityków z innych krajów Unii Europejskiej o konieczności podjęcia rozmów z Rosją. Jego zdaniem są ludzie rozsądnie myślący.

 

Ostatecznie wniosek o wotum został odrzucony. Poniżej zamieszamy odpowiedź Ministra  na ten argument posła Maliszewskiego  (źródło: MRIRW)

Embargo na rynki wschodnie oraz mały ruch graniczny

Kwestia embarga na rynki wschodnie to decyzje unijne i tylko na tym poziomie może być ta sprawa rozwiązana. Wprowadzone ograniczenia w małym ruchu granicznym wynikały z zagrożeń, które wg właściwego do tych spraw resortu, nie zostały do tej pory wyeliminowane. Kwestie wycofywania produktów z rynku wynikają z unijnych decyzji. PSL doskonale wie, że problemem zawsze było słabe zorganizowanie producentów w ramach grup producenckich, a z tym przez osiem lat rządów nie potrafiono sobie poradzić.

Niezależnie od powyższego w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi podjęto w prace nad przygotowaniem przepisów krajowych wdrażających kolejne przyjęte przez Komisję Europejską uregulowanie, w którym przewidziane zostały tymczasowe nadzwyczajne środki wsparcia dla producentów owoców tradycyjnie kierowanych z UE na rynek rosyjski przed wprowadzeniem embargo. Rozporządzenie to zostało zaproponowane przez Komisję m.in. w związku ze staraniami podejmowanymi przez polski rząd. Na podstawie przepisów rozporządzenia, o którym mowa, polscy sadownicy będą mogli przeprowadzić operacje wycofania z rynku ponad 77 tys. ton jabłek i gruszek. Wobec szacowanych niższych zbiorów owoców w bieżącym roku ograniczenie ich podaży o taką ilość jabłek powinno skutkować wzrostem cen oferowanych producentom.

 

Powiązane artykuły

X