Albo ekstra, albo przemysł

Nie da się ukryć, że wegetacja już ruszyła i spod łusek pąków wychodzą pierwsze części zielonej tkanki. Sprzyja temu piękna, słoneczna pogoda i dość wysokie temperatury. W efekcie drzewa i podłoże pod nimi nagrzewają się całkiem mocno, powodując start drzew. Czynnikiem osłabiającym gwałtowny wybuch wegetacji jest wilgotność podłoża a dokładniej rzecz mówiąc susza. Wierzchnia warstwa gleby jest przesuszona całkowicie, niżej jest lepiej, ale rewelacji nie ma. Gdyby wilgoci w glebie było więcej, to stopień zaawanasowana rozwoju pąków byłby daleko bardziej posunięty. Jednak patrząc na prognozę pogody, na horyzoncie rysuje się nam pewna zmiana.

Otóż koniec 13 tygodnia roku oraz początek 14, mają nam przynieść opady deszczu. Cały czas ma również utrzymywać się temperatura powyżej 10 stopni Celsjusza w ciągu dnia, a noce już co raz rzadziej mają przynosić nam spadki poniżej zera. Ciepło plus woda spowodują nam gwałtowną zmianę tempa wegetacji. Należy się spodziewać znacznego przyspieszenia rozwoju zielonych tkanek na drzewach zaraz po deszczach. Zapewne zwilżenie zwiększy też zagrożenie spowodowane parchem jabłoni. Do tej pory zeszłoroczne liście były bardzo suche i rozwój zarodników parcha był znacznie przez to ograniczony, lecz przewidywany opad to zmieni i pewnie na początku kwietnia będziemy mieli pierwsze wysiewy parcha jabłoni. Zmiana pogody będzie też pozwalała na wysianie nawozów azotowych z gwarancją ich rozłożenia. Do tej pory wysiewane granule saletry leżały dość długo na glebie i się nie rozpuszczały. Jeśli ktoś jeszcze nie wysiał nawozu a miał taki plan, to właśnie będzie okazja, aby to nadrobić. Pewnie nie będzie wielkiej różnicy między tymi, którzy po azot sięgnęli tydzień i dwa temu a tymi, którzy sięgną po niego w przyszłym tygodniu. Pewnie wielu z nas wahało się w kwestii zakupu saletry, bo – oprócz pogody – nie sprzyjała też cena tego nawozu. Może do przyszłego tygodnia Komisja Europejska odniesie się do idei dopłat do nawozów i będziemy wiedzieli czy 500 zł na hektar to tylko życzenie rządu czy też już obowiązujące prawo. Swoją drogą to otrzymujemy kolejny dowód na to w jak oderwanym od rzeczywistości świecie funkcjonuje administracja. Mają być dopłaty, aby nie zabrakło żywności, ale urzędnicy jakoś nie potrafią zrozumieć, że terminów agrotechnicznych cofnąć się nie da i nawozu nie sieje się wtedy, gdy urzędnicy wyrażają zgodę, tylko wtedy, gdy rośliny go potrzebują. Jak mawiał Stefan Kisielewski: socjalizm bohatersko pokonuje trudności, nieznane w żadnym innym ustroju.

Wracając jednak do naszej wegetacji: deszcz + temperatura = wybuch wegetacji na drzewach. W związku z tym należy być gotowym na intensyfikację ochrony sadów. Obawiam się, że rozwój wegetacji będzie gwałtowny i zielonej tkanki będzie przybywało szybko, oczywiście, o ile prognozy odnośnie deszczu się sprawdzą. Przyroda budzi się ze snu i my również musimy zacząć podejmować konkretne decyzje produkcyjne. Ten wstęp o pogodzie, wegetacji i deszczu był po to, aby przejść do najważniejszego pytania jakie stoi przed każdym z nas: jaką strategię przyjąć na nadchodzący sezon? Już nie ma czas na gdybanie o braku pryskania czy braku nawożenia. Albo w przyszłym tygodniu kupujesz saletrę po 4500 zł/tona i siejesz, albo w tym sezonie już nie. Albo kupujesz beczkę jakiegoś kaptanu po 100 zł/hektar albo sobie odpuszczasz intensywną ochronę w tym sezonie.

Zimą odbyłem wiele dyskusji z sadownikami, jedni byli zdecydowani co do rezygnacji z intensywnej ochrony, inni się wahali. Jednak z doświadczenia wiem, że dyskusje to jedno a decyzje to coś zupełnie innego. Teraz przyszedł czas na konkretne ruchy. Jeśli odpuścisz sobie ochronę przed parchem już na starcie sezonu, to raczej nie wyjdziesz z tego do zbiorów (albo też będzie to bardzo dużo kosztowało). Jeśli teraz nie podasz azotu, to później to już nie ma sensu. Czas gdybania, wiecowania, odgrażania się rynkowi się skończył. Dziś, jutro, tu i teraz trzeba sobie po męsku powiedzieć, że "tak, pryskam jak trzeba" lub "nie, odpuszczam". Tych decyzji już raczej zmienić się nie da w trakcie sezonu. Wiem, że to nie są łatwe postanowienia, lecz muszą zaraz zapaść. Niech każdy sobie uczciwie powie czy będzie w stanie poprowadzić porządną ochronę i nawożenie w tym sezonie. Tutaj nie ma półśrodków. Rynek nie potrzebuje bylejakości. Ma być albo kryształ, albo przemysł. Jeśli robimy jabłko drugiej klasy, to naprawdę pryskamy po taniości, jeśli robimy towar a la Baltona, to naprawdę pryskamy tak, jak mówią książki. Najgorsze co można zrobić to być w rozkroku, pryskać trochę lepiej niż na przemysł, ale nie dość dobrze aby towar poszedł na Indie czy Dubaj. Naprawdę aktualny sezon nam to brutalnie uświadamia. Na topowych odmianach eksportowych, na Gali czy Red Deliciousie daje się zarobić. Nawet na Goldenie czy Red Jonaprince, które gdzieś dalej w świat pojechały, dało się zarobić. Jednak w świat musi jechać jabłko kryształowe. Nie, trochę zbyt miękkie nie przejdzie, trochę ordzawione nie przejdzie, trochę za małe nie przejdzie. Albo produkujesz ekstra, albo produkuj od razu drugą klasę. 

Jeśli produkujesz towar eksportowy, to pomyśl o tym, że jesienią pewnie każdy będzie chciał sprzedać coś z drzewa. Będzie ciasno na rynku i trzeba to będzie zagazować. Gazować coś, co było chronione po macoszemu? Bez sensu. Musi być dopryskane na każdy możliwy sposób, musi być maksymalnie wysyscone wapniem. Tak, to kosztuje, więc jeszcze raz wracamy do punktu wyjścia i odpowiedzi na pytanie: czy masz środki i widzisz sens w produkcji wysokiej jakości jabłka deserowego? Jeśli Cię nie stać lub nie widzisz możliwości korzystnej sprzedaży tego jabłka, to od razu produkuj drugą klasę. Szkoda Twoich pieniędzy na 20 zabiegów wapniem, na giberelinkę, aby skórka była gładka, na mangan aby Golden był zielony, na hamowanie wzrostu owoców Red Jonaprince'a. Naprawdę nie będzie problemu, jeśli na jabłku drugiej klasy będzie parch wtórny, to są drobne kropki i obieraczka sobie z tym poradzi. Sok NFC da się wycisnąć z ordzawionego i nieprzerzedzonego Goldena. Niewybarwiony Szampion też się nadaje na musy. Skończył się czas gadania, przyszła chwila na męskie decyzje. Albo ekstra, albo przemysł.

Komentarze  

0 #4 Chochlik 2022-04-07 08:36
Cytuję Piotr:
Cena przemysłu 65gr cena jabłek po przesortowaniu 70 gr.kasa za baltone po 90 dniach czasem po120 a za przemysł gotówka lub szybki przelew.


Chyba za Baltone z idareda i glostera 70 gr
Cytować
0 #3 Piotr 2022-04-07 07:06
Cena przemysłu 65gr cena jabłek po przesortowaniu 70 gr.kasa za baltone po 90 dniach czasem po120 a za przemysł gotówka lub szybki przelew.
Cytować
0 #2 Piotr 2022-03-26 16:40
Extra z idareda I z glostera....buhahah.
Extra to może być z gali ...goldena.....
Cytować
+5 #1 dr.Pasikonik 2022-03-26 09:13
E tam

Za jakość nikt nie zapłaciteoche dursbanu,Kalifornii i będzie polska baltona
Cytować

Powiązane artykuły

Niezbędnik sadownika – przewodnik po giberelinach

Parch zaatakuje zaraz po świętach

Związek między jakością a ceną

X