Waldemar Żółcik: Jak produkować i przygotować produkt, żeby osiągnąć sukces na dalekich rynkach? (galeria)

– Musimy zacząć szczerze rozmawiać o tym, co nas czeka w sadownictwie, jeśli nie podejmiemy odpowiedzialnych, poważnych decyzji strategicznych ukierunkowanych na to, w jakim miejscu chcemy znaleźć się za kilka lat. Wszyscy wiemy, że mamy problem z zagospodarowaniem jabłek i ja także nie mam dobrych wieści. Każdy z nas musi odpowiedzieć sobie na pytanie, jaką strategię współpracy z odbiorcą chce powziąć – mówił Prezes Unii Owocowej mgr. inż. Waldemar Żółcik na swoim wykładzie traktującym wokół pytania „Jak produkować i przygotować produkt, żeby osiągnąć sukces na dalekich rynkach?” wygłoszonym podczas targów TSW.

– Jako Unia Owocowa zadawaliśmy sobie pytanie, co będzie, kiedy zabraknie rynku rosyjskiego. Przez to od kilku lat zabiegaliśmy o nawiązanie relacji partnerskich z Chinami oraz rynkami Bliskiego Wschodu (głównie Dubaju). Starania te doprowadziły do podpisania protokołu i otwarcia granicy chińskiej. Wcześniej udało się to z Wietnamem. To wielki sukces – rozpoczął wykład Pan Żółcik, podkreślając, że Unia Owocowa wielokrotnie gościła stronę chińską oraz gości z Dubaju. Pokazywano im kwitnące sady, zaznaczając, że produkowane owoce zdrowe i nie ma w nich pozostałości środków ochrony. Wielokrotnie sady kontrolowane były przez Inspektorów, których wizyty i pytania nie należały do łatwych. Podobnie było z wizytami klientów. – Niemniej zawsze stawialiśmy na to, aby udowodnić, że może nasze jabłka nie są tak wywoskowane i regularne, jak te produkowane w innych krajach czy na drugiej półkuli, ale przede wszystkim są zdrowe. Istotne jest zachowanie Prezydenta Chin, któremu tak smakowało polskie jabłko, zjedzone na konferencji prasowej, że poprosił Prezydenta Dudę o to, aby dostarczyć mu cały karton do pokoju hotelowego. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, żeby Prezydent zjadł coś, nie badanego wcześniej przez testerów. To najwyższy dowód zaufania dla naszych starań – zaznaczył Prezes.

Jakie są cele dziś, kiedy rynki zaczęły się otwierać? – Naszym celem na najbliższe lata powinno być motto: dzięki wypracowanym procedurom produkcji, ochrony owoców, przechowywania oraz transportu produkujmy jabłka wysokiej jakości i trwałości, bez pozostałości środków chemicznych. Nasze owoce promowaliśmy jako bezpieczne, zdrowe, godne zaufania – mówił Pan Żółcik.

Prezes Unii Owocowej zaznaczył, że posiadamy dobry potencjał, jeśli chodzi o produkcję jabłek wysokiej jakości. – Jeszcze mamy, ale musimy do tego poważnie podejść. Wyróżnia nas bardzo dobry klimat i soczyste, aromatyczne jabłka, które smakują. Dzięki dotacjom znamy i stosujemy również najnowsze metody i urządzenia do produkcji.

Jakie są wymagania fitosanitarne wynikające z protokołów bezpieczeństwa żywności? – Uzgadnialiśmy je długo i muszę przyznać, że dzięki relacjom, które udało nam się nawiązać strona chińska uczyniła gest w stronę Polski, czego inne kraje nam mocno zazdroszczą. Trzeba to podkreślić, że obecnie tylko nasz kraj i Francja mogą eksportować jabłka do Chin. Zostaliśmy potraktowani ulgowo, ale to zarówno szansa jak i zagrożenie. Szansa, ze względu na to, że stosunkowo szybko możemy zacząć eksportować tam owoce. Zagrożenie, bo jeśli powtórzymy błędy z eksportu do Wietnamu lub Singapuru, rynek chiński zamknie się równie szybko, jak się otworzył. Dostaliśmy ogromny kredyt zaufania od władz Wietnamu, a po wysyłce okazało się, że jabłka były złej jakości i nieodpowiednio podane. Dobre wrażenie robi się tylko raz. Chodzi o to aby otworzyć rynek i kontynuować wysyłki. Nie róbmy wysyłek „pod publikę”, bo nie w tym rzecz. Wysyłajmy jabłka, które są pożądane i bezpieczne. Wysyłanie jabłek na cudzych certyfikatach mija się z celem. Taką sytuację mieliśmy już w Szwecji. Jedna paleta z dwudziestu sześciu popsuła nam eksport do tego kraju. Były tam przekroczenia substancji, które w ogóle nie powinny się tam znaleźć – opowiadał Prezes Unii Owocowej.

KAŻDY PRODUCENT POWINIEN ZADAĆ SOBIE PYTANIE: CZY JA CHCE PRODUKOWAC JABŁKA NA EKSPORT? CZY JA CHCE PRODUKOWAĆ DO CHIN? NA BRONISZE? DO PRZETWÓRSTWA? A MOŻE DLA SIEBIE? Musimy zacząć produkować jabłka, które są potrzebne na rynku. To nie jest problem kupującego, tylko nasz. Musimy zacząć szczerze rozmawiać o problemach. Każdy, kto nie ma pewności, co do jakości swoich jabłek, może przyjść do naszego laboratorium, gdzie przebadane zostaną pod względem pozostałości. Każda z grup, która dostarcza owoce dla sieci musi dziś prowadzić identyfikowalność. Nikt nie jest anonimowy. W przypadku, jeśli coś by się stało, trzeba wskazać producenta, a nawet kwaterę. Wszystko idzie w kierunku, aby producent wziął odpowiedzialność za to, co produkuje.

– Weźmy pod uwagę rynki hurtowe w Afryce. Te kraje nie mają rozwiniętej infrastruktury. Ale zwróćmy uwagę na to, co robią nasi konkurenci i jakie jabłka dostarczają. Owoce te są wyrównanej jakości, wielkości i koloru, opakowane, przykryte folią, doskonale przygotowane marketingowo. Dziś jeszcze nie potrafimy zrobić takiego standardu, więc od razu będziemy półkę niżej, za konkurencją – wymieniał Pan Żółcik.

Oficjalnie obywateli Chin jest półtora miliarda, z czego ludzie bogaci stanowią 10 %, czyli całą populację Rosji. Możemy zawojować ten rynek, jeśli tylko będziemy chcieli. Wietnam – 80 mln ludzi, co w połączeniu z unią celną daje nam 300 mln potencjalnych, bogatych odbiorców.

– Zwróćmy uwagę w jaki sposób eksponowane są jabłka w sklepach sieciowych w Dubaju. Z jaką dbałością są układane i dopieszczane. One także jechały parę tysięcy kilometrów, ale są wizualnie doskonałe. Dla porównania proszę zobaczyć jabłka do kupienia w Polsce. Zdjęcie zostało zrobione w polskim supermarkeciekilka tygodni temu. Koszt za kilogram 2,20. Czy my sami nie robimy sobie krzywdy? Porównajmy ekspozycje z krajów, które chcemy zdobyć... Czy o to nam chodzi?

Jako Unia Owocowa z końcem roku podjęliśmy decyzję, że nie będziemy wysyłać jabłek do Chin, bo nie chcemy zepsuć pierwszego wrażenia. Konkurujemy z jabłkami z drugiej półkuli, które są obecnie wysyłane prosto z sadu. Powinniśmy nauczyć się słuchać rynku i wysyłać jabłka wtedy, kiedy klient tego od nas oczekuje, czyli w tym przypadku od października do końca stycznia. Spekulacje i przetrzymywanie towaru nie są sposobem. Czy warto wydawać 40 groszy za przechowalnictwo, żeby uzyskać cenę taką jak na jesieni?

Jeżeli będziemy sprzedawać zagranicą takie jabłka, jak w polskich sklepach, nasze starania nie będą miały sensu.

 

jabłka sprzedawane na rynkach afrykańskich przez konkurencję
jabłka sprzedawane na rynkach afrykańskich przez konkurencję2
jabłka sprzedawane na rynkach afrykańskich przez konkurencję3
jabłka sprzedawane na rynkach afrykańskich przez konkurencję4
jabłka sprzedawane na rynkach afrykańskich przez konkurencję5
jabłka sprzedawane na rynkach afrykańskich przez konkurencję8
jabłka supermarkecie w Doha i Katarze
jabłka supermarkecie w Doha i Katarze2
jabłka supermarkecie w Doha i Katarze3
jabłka w polskim supermarkecie 2
jabłka w polskim supermarkecie 3
jabłka w polskim supermarkecie 4
jabłka w polskim supermarkecie
jabłka w Tokio
jabłka w Tokio2
jabłka w Tokio3
logistyka w Afryce 2
logistyka w Afryce 3
logistyka w Afryce
mały sklep w Dubaju
mały sklep w Dubaju2
supermarket w Dubaju.2
supermarket w Dubaju
supermarket w Dubaju4

Komentarze  

0 #2 Guest 2017-01-16 16:27
ilu takich sadownikow jest i jakim kazdy z nich dysponuje tonazem i arealem???


bo moim zdaniem piszesz o jednostkach a te jako takie to blad statystyczny...
Cytować
0 #1 Guest 2017-01-16 14:28
Jak ktoś handluje bezpośrednio z hurtowymi odbiorcami a nie jest tylko dostarczycielem surowca dla grup, to dokładnie wie czego oczekują jego klienci: wielkość, kolor, jędrność, reżim przechowywania, itp. Ci sadownicy, którzy samodzielnie sprzedają (czy to na kraj czy za granicę), często kilka sezonów z rzędu, to produkują konkretny towar, o konkretnych cechach. Mają jabłka "wysokiej jakości", bo na tym się zarabia. Oni wiedzą też ile te jabłka są warte.... dlatego nie ma ich w grupach ;)
Cytować

Powiązane artykuły

X