Prof. Kazimierz Tomala podsumowuje Wilanów

XVI Dzień Otwarty Sadu Doświadczalnego w Wilanowie zgromadził co najmniej 1500 gości i 46 wystawców. Prof. Eberhard Makosz, który po raz pierwszy wziął udział w tej imprezie mówił mi potem, że nie spodziewał się, iż jest to przedsięwzięcie na tak wielką skalę i z taką różnorodnością sprzętu. Choć zna wiele nowoczesnych sadów to stwierdził, że żadna uczelnia nie dysponuje takim, jak SGGW, i taką jakością owoców.
Rzeczywiście, sporo tu było ciekawych nowości, np. nowoczesna platforma, czy kombajn do zbioru jabłek (sam nim się przejechałem poprzedniego dnia), nowe opryskiwacze, czy ciągniki sadownicze. Polacy potrafią wyłuskać z produkcji światowej ciekawe i pożyteczne rzeczy i oferować je naszym sadownikom.
Ten Dzień Otwarty był nieco inny od poprzednich, gdyż Stowarzyszenie Polskich Szkółkarzy postanowiło właśnie tu i teraz obchodzić swój jubileusz 20-lecia. Myślę, że także dlatego, iż wśród tej braci jest wielu naszych absolwentów. SPS wspomogło nas w organizacji imprezy, gdyż było naszym głównym sponsorem ¬– mówił prof. Tomala.
Jest jeszcze wiele do zrobienia, żeby zwiększyć procentowy udział owoców wysokiej jakości w plonie. Pomogą w tym materiały, które każdy z uczestników otrzymał. Lecz przede wszystkim wzorzec, jakim dla sadowników mogą być wilanowskie sady. Mogą je obejrzeć tuż przed wytężonym okresem pracy – zbiorami. Przyjeżdżają nawet z odległych krańców Polski – cały autokar sadowników z Limanowej.
W tym roku mogliśmy pokazać bezpośrednio na przykładzie drzewek, które nie były retardowane (2 pierwsze rzędy ‘Fuji’, kontrola), różne sposoby ograniczania wzrostu i ich efekt w postaci zmniejszenia przyrostu pędów i wielkości owoców. Oczywiście sadownik musi wybrać dla siebie najlepszy sposób retardowania, my pokazaliśmy jedynie przykłady: zarówno cięcie z jednej strony, jak cięcie korzeni z dwóch stron, cięcie połączone z Regalisem i sam Regalis, program etefonowy. Zastanawialiśmy się wcześniej, czy program etefonowy nie spowoduje nam nadmiernego wzrostu wtórnego. On się pojawił, ale ustał dość szybko. Tam gdzie były cięte korzenie z dwóch stron i stosowany Regalis obawialiśmy się, że możemy otrzymać o połowę mniejsze owoce, bo w początkowym okresie wegetacji jabłka rosły wolniej. Lecz w tej chwili ‘Fuji’ jest tam tak dorodna, że w sobotę chodził tu znany szkółkarz Nicolai i powiedział mi: jestem pod wrażeniem. Wczoraj byłem we Francji, wy macie większe jabłka niż tam. Byłem w Południowym Tyrolu i też nie mają tam większych. ‘Gala’ również nam się nadzwyczajnie udała. Ale my wiemy, kiedy zmniejszyć liczbę zawiązków. Trzeba znać wymagania poszczególnych odmian. A także odbiorców – jeśli chcemy wysłać na rynek brytyjski, to potrzebujemy mniejszych owoców. Jednak naszym głównym odbiorcą jest rynek wschodni, a tam preferują jabłka duże.
Można więc było popatrzeć, dotknąć, posmakować i wiele się dowiedzieć. Lecz poza tym był to piknik rodzinny – sadownicy przyjeżdżali z całymi rodzinami, a dzieci biegały z balonikami od sponsorów.
 

Powiązane artykuły

Od sadownictwa do winiarstwa

Nie rzućcie ziemi skąd Wasz ród...

Czy sadownictwo się opłaca?

X