Ile prawdy w liście przetwórców

sortowanie„Znowu się chłopy nachapały forsy i nie wiadomo, co z nią robią” – takie wrażenie odnosi przeciętny mieszczuch, czytelnik "Gazety Wyborczej", w której na początku stycznia ukazał się list otwarty Stowarzyszenia Przetwórców Owoców i Warzyw do premiera. SPOiW zarzuca w nim rządowi, że wspierając grupy producentów, pozwala na niszczenie zakładów przetwórczych.

„Zakres i skala pomocy finansowej udzielanej grupom producenckim narusza wszelkie zasady zdrowego rozsądku i uczciwej konkurencji” – czytamy.

To prawda, że dofinansowanie grup osiągnęło już sumę 3 mld zł, z czego 2 mld pochodzi ze wsparcia unijnego. Europa „dołoży” jeszcze spore sumy do modernizacji naszego ogrodnictwa, gdyż rozporządzenie 302/2012 zmniejszające dopłaty dla grup wstępnie uznanych dotyczy tylko tych, które powstały i miały zatwierdzone plany dochodzenia do uznania po 5 kwietnia 2012 r. Ze wsparcia, tym razem z PROW, mogą korzystać także zakłady przetwórcze (jak również producenci, którzy chcą się zająć przetwórstwem). Jest tylko jeden warunek: te 50% dofinansowania przetwórca otrzyma, jeśli wykaże, że co najmniej 25% surowca będzie kupował od grup producentów w ramach podpisanych umów. To skutek idei, jaka przyświecała Unii – dotacje miały za cel wzmocnienie kondycji producentów.

SPOiW sugeruje też, że w procedurze wykorzystania środków dochodzi do – delikatnie rzecz ujmując – nieprawidłowości, nie posługując się żadnym konkretnym przykładem na ilustrację tej tezy. Oskarżenia łatwo rzucać, opinia idzie w świat…
To nie jedyna „nieścisłość” w tym liście. Jako przykład nieuczciwej konkurencji przetwórcy wymieniają możliwość budowy przez grupy chłodni z dofinansowaniem. Czyżby nie orientowali się, że chłodnia u producenta służy do schładzania i przechowywania owoców, a nie – do ich mrożenia?

Przez wiele lat producenci chcieli dojść do porozumienia z przetwórcami. Niskie ceny, jakie oni oferowali, dyktat tego rynku sprawiły, że sadownicy stopniowo odchodzili od produkowania odmian najlepszych do przetwórstwa, a położyli nacisk na odmiany deserowe, karczowali sady wiśniowe, kiedy przez wiele sezonów produkcja tych owoców była nieopłacalna. I tak skończyło się El Dorado przetwórców, którzy mieli nadzieję, że zawsze będą mieli dużo, taniego surowca. Teraz domagają się od premiera „przeprowadzenia pełnej i rzetelnej kontroli prawidłowości wydatkowania wszystkich środków na wsparcie grup producentów owoców i warzyw oraz źródeł pochodzenia udziałów własnych, zmian w zasadach przyznawania pomocy finansowej dla grup producentów owoców i warzyw poprzez likwidację nieuzasadnionych preferencji, które przewidują projekty rozporządzeń Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, umożliwienia na równych prawach zakładom przetwórstwa owoców i warzyw korzystania ze środków pomocowych pochodzących z Unii Europejskiej i budżetu krajowego” (jakby one nie istniały). Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, jako płatnik, szczegółowo kontroluje inwestycje zanim zadecyduje o uznaniu faktur, więc kto niby ma przeprowadzać dodatkowe kontrole?

Miejmy nadzieję, że nasze władze dobrze znają cele wsparcia unijnego, są za rozwojem polskich producentów (przypomnijmy, iż znaczna część przemysłu przetwórczego to inwestycje kapitału zagranicznego) i widzą, jak dobrze nasi ogrodnicy wykorzystali wsparcie. Dziś przecież nawet Holendrzy i Niemcy zaczęli podziwiać osiągnięcia naszych sadowników.

M.N.

Powiązane artykuły

X