Parch zaatakuje zaraz po świętach

Do radosnego nastroju, związanego z nadchodzącą Wielkanocą, dostosowała się pogoda, która oferuje nam aktualnie piękne i słoneczne dni, a do tego dość wysoką temperaturę. Sprzyja to rodzinnym wycieczkom po sadach, ale też dojrzewaniu kolejnych partii zarodników parcha jabłoni. Wprawdzie zanotowano niewielkie wysiewy już wcześniej, a większość sadowników jest już po przynajmniej jednym zabiegu prewencyjnym, to układ pogody oraz długie okno czasowe od ostatniego wysiewu mogą sprawić, że najbliższy deszcz przyniesie dość duży wyrzut zarodników parcha jabłoni, w efekcie przynosząc nam silną infekcję.

Taki deszcz aktualne prognozy dla centralnej Polski zapowiadają na wtorek, 2 kwietnia, czyli zaraz po świętach, padać ma aż dwa dni a więc będziemy mieli dobre zwilżenie i duży wysiew. Oczywiście prognozy mogą się jeszcze zmienić i padać we wtorek wcale nie musi, ale niezależnie od tego, kiedy przyjdzie deszcz, to możemy się spodziewać, że przyniesie on sporą infekcję. Będzie to chyba pierwszy moment krytyczny w tym sezonie, o ile pierwszym nie były te bardzo wczesne wysiewy z połowy marca. Aktualnie mamy dość początkową fazę rozwojową, pąki się rozchyliły, pofałdowane liście oddzielają się od siebie, ukazując wnętrze pąków. Takie warunki sprzyjają dość długiemu zaleganiu wilgoci na liściach, które dodatkowo pokryte są ochronnymi włoskami, utrudniającymi wysychanie. W zeszłym roku niektórzy doradcy agrotechniczni upatrywali w tym właśnie niszczącego potencjału pierwszych infekcji. Zarodniki parcha dostawały się wraz z wodą do wnętrza pąków, gdzie niepokojone słońcem i wiatrem dość długo miały optymalne warunki do swojego destrukcyjnego dla plonu rozwoju. Czy tym razem będzie podobnie? Ryzyko jest dość znaczące i trzeba dobrać odpowiednią taktykę do zabiegów. Przy takich temperaturach i uwilgotnieniu ziemi to przyrost tkanki zielonej będzie na bardzo dużym poziomie, a więc zabiegu prewencyjnego nie można wykonać zbyt wcześnie, raczej tuż przed opadem, choć tutaj może nam przeszkadzać wiatr, który prognozowany jest nad ponad 20 km/h w okolicach świątecznego weekendu. Być może układ opadów pozwoli na wykonanie zabiegu stop-spray zaraz we wtorek, co by dawało troszkę większą skuteczność działań. Natomiast pozostaje wybór preparatu zapobiegawczego do zabiegu przed Świętami i tutaj pewnie większość sięgnie po miedź, choć można by rozważyć jakiś lepszy preparat, jeśli przypuszczenia o silnym wysiewie nabiorą większego prawdopodobieństwa przed weekendem.  Miejmy tylko nadzieję, że nie pojawią się ponownie głosy o zapobiegawczym wykorzystaniu cieczy kalifornijskiej. Choć może...  może jednak miejmy taką nadzieję?

Potencjał zarodników jest bardzo duży z powodu masowego parcha w roku ubiegłym, a pogoda (słońce, temperatura i wilgoć od ziemi) sprzyja ich szybkiemu dojrzewaniu. Od pewnego czasu przewiduję, że możemy mieć problem z parchem w tym sezonie, choć oczywiście czynnikiem determinującym będzie tutaj przebieg pogody. Jednak w środowisku mamy skłonność do bagatelizowania zagrożeń, co już nie raz się zemściło. Nawet niewielki deszcz i procentowo nie duży wyrzut zarodników może jednak być siłą niszczącą, jeśli pod drzewem leży ogromna liczba zarodników z zeszłego roku, działa tutaj efekt skali. Podejście do ochrony, które sprowadzało się w latach o średnim potencjale infekcyjnym wcale nie daje gwarancji, że sprawdzi się w roku o dość dużej liczbie zarodników.