Umowy kontraktacyjne – czy są realne?

Pawlak kupsW WPR 2014–2020 przewidziano, że kraje członkowskie mogą wprowadzić obowiązkowe systemy umowne i negocjacje umowne. Polska skorzystała z tej możliwości i wprowadziła w ustawie z 10 lipca 2015 r. o Agencji Rynku Rolnego przepis na mocy którego od 1 stycznia 2016 r. każda dostawa produktów od producenta do przetwórcy lub dystrybutora musi być przedmiotem pisemnej umowy między stronami, lub pierwsi nabywcy muszą złożyć pisemną ofertę zawarcia umowy dostawy tych produktów rolnych przez producentów. Umowa taka musi zawierać m.in. cenę lub sposób jej ustalania.

Jak na te zapisy patrzą przetwórcy można było usłyszeć na XIX Międzynarodowym Sympozjum KUPS. Julian Pawlak, prezes Stowarzyszenia przypomniał, że szczególnie w skupie owoców takie umowy funkcjonują jak dotąd w niewielkim stopniu. Należałoby zatem zmodyfikować ustawę tak, aby wdrażanie umów o dostawy produktów do przetwórstwa rozłożyć w czasie i wprowadzać stopniowo, monitorując efekty i ewentualne korekty.

Myśl prezesa rozwinął Andrzej Gajowniczek: Umowy są jak najbardziej potrzebne, ale my musimy je wprowadzić po pierwsze dobrowolnie, a po drugie w czasie, kiedy jest równowaga rynkowa. Nie można ich wprowadzać na siłę. Przetwórcy nie dysponują takimi środkami, żeby przejąć rolę jakiejś agencji, która reguluje rynkiem. Rynek regulowany jest przez popyt i podaż. Jeśli mamy np. ogromną nadprodukcje porzeczki czarnej, rynek tego nie wchłania, a ceny są żałosne i obrażające producenta. Pozostało 60–70% zapasów na rok 2016, czyli niewiele musiałoby się urodzić w tym roku, by rynek nasycony był czarną porzeczką. Kontraktacji nie może być, bo producent nie podpisze ich przy cenie proponowanej 20 czy 30 gr/kg, a przetwórca nie może zakontraktować wyższej. To nie tylko czarna porzeczka. Mamy jabłko przed sobą, nie wiadomo jak będzie z wiśniami, truskawkami, w magazynach zapasów jest dużo. Z jabłkami będzie podobna sytuacja: mieliśmy cenę 1200 euro za tonę koncentratu na jesieni ub.r., dzisiaj mamy - 750. I to uderza głównie w sadownika. Kontraktacje tego nie uregulują. Będą skutecznie omijane, wyprodukuje się tylko tony papierów, zatrudnimy dodatkowych ludzi do pisania umów, które nikomu nic nie dadzą.

Piotr Podoba uzupełnił tę wypowiedź: Kontraktacje muszą dotyczyć wszystkich w łańcuchu dostaw, a my bardzo mało kupujemy bezpośrednio od sadowników, w większości od pośredników i trzeba zawrzeć najpierw umowę z nimi, a oni potem z sadownikami.

Powiązane artykuły

Sadownicy polują

X