Brytyjscy sadownicy dywersyfikują działalność w obliczu rosnących kosztów energii i braku pracowników

Wielu brytyjskich producentów owoców i warzyw ma kłopoty finansowe z powodu rosnących kosztów energii i niedoboru pracowników do zbiorów. Producenci decydują się na drastyczne działania, aby ograniczyć straty.

Południowo-wschodnie hrabstwo Kent, znane od wieków jako Ogród Anglii, słynie z uprawy jabłek. Owoce trafiają głównie na rynek krajowy, jednak osiąganie zysków stało się w ostatnich latach coraz trudniejsze, a teraz, przy rosnących kosztach, producenci mają już dość.

„Naprawdę nie chcę pozbyć się wszystkich owoców, ale po prostu nie widzę sposobu na przezwyciężenie wszystkich wyzwań związanych z uprawą, zbiorem i przechowywaniem plonów, tylko po to, aby wiedzieć, że nasi detaliści w Wielkiej Brytanii w większości odmawiają zapłacić nam rozsądną cenę za to, co wyprodukowaliśmy” – komentuje sadownik James Smith.

Smith zdecydował się wykarczować około 80 procent wszystkich swoich drzew. Powiedział, że jego firma zanotowała w zeszłym roku stratę prawie 200 000 dolarów. Jego rodzina uprawia  jabłka od prawie 150 lat, ale ta tradycja dobiega końca.

Zeszłoroczne zbiory nie zostały sprzedane, a koszty energii gwałtownie wzrosły po konflikcie na Ukrainie.

„To, co widzieliśmy w ciągu ostatnich 18 miesięcy, to ogromny wzrost wszelkiego rodzaju kosztów, czy to stóp procentowych, energii elektrycznej, pracy”, mówi Smith. 

„Jednocześnie zaobserwowaliśmy spadek kwot, które detaliści płacą nam za nasze owoce, a półki naszych supermarketów są pełne importowanych produktów, podczas gdy nasze owoce wciąż leżą w chłodniach, co kosztuje ogromne sumy pieniędzy z powodu energii elektrycznej, której używamy”.

Na początku tego roku w supermarketach zabrakło pomidorów i ogórków, częściowo z powodu problemów w Hiszpanii i Maroku. Ale wielu brytyjskich producentów, którzy uprawiają sałatę pod osłonami zaprzestało sadzenia z powodu wysokich kosztów ogrzewania.

Według rządowych danych produkcja owoców w Wielkiej Brytanii spada od prawie dekady. Obecnie kraj importuje prawie 85 procent wszystkich spożywanych rocznie owoców.

Smith próbuje dywersyfikować produkcję, kupił firmę produkującą soki, aby wykorzystać niewielką ilość jabłek, które wciąż uprawia. Próbuje też uprawiać wiśnie i prowadzi sklep rolniczy.

Ale ponieważ rolnicy znajdują się pod rosnącą presją finansową, pojawiają się obawy o bezpieczeństwo żywnościowe i nadmierne uzależnienie kraju od importu.

źródło: newseu

Powiązane artykuły

X