Prof. E. Makosz: Trudny sezon już za nami. Jego finał zaskoczył wszystkich

prof. Eberhard.MakoszSkończył się sezon handlowy jabłek 2014/2015. Był trudny i z niespodziankami. W listopadzie, jak nigdy dotąd, wszystkie chłodnie i przechowalnie oraz część stodół i piwnic były pełne jabłek różnych odmian i jakości. W związku z rosyjskim embargiem obawiano się czy zostaną sprzedane wszystkie jabłka. Szukano różnych sposobów ich zagospodarowania, włącznie z pomocą środków finansowych z Unii Europejskiej. Przy pomocy Caritas i innych różnych instytucji, rzekomo przez cały sezon bezpłatnie rozdano 200 tys. ton jabłek. Wzrosło spożycie w kraju. Na niewielką skale rozwijał się eksport na tzw. nowe rynki. W porównaniu z innymi latami większy był zbyt jabłek przemysłowych. To wszystko nie starczyło, aby sprzedać wszystkie jabłka. Do końca lutego bardzo niskie były ceny skupu, jabłek deserowych 0,40 - 0,50 zł/kg, a przemysłowych 0,10 - 0,20 zł/kg. Uzasadnione były pesymistyczne nastroje nie tylko u producentów jabłek. Organizowano protesty sadowników.

Sytuacja nagle sie zmieniła w marcu. Niespodziewanie wzrosły możliwości eksportu dużych ilości jabłek, zwłaszcza odmiany Idared, do Rosji. Jabłka wysyłano różnym sposobami i drogami. Ceny skupu wzrosły do 2,00 zł/kg.

Druga niespodzianka i powód wzrostu sprzedaży jabłek to duży popyt na nasz jabłkowy sok zagęszczony ze strony USA. Bardzo wzrosły potrzeby na jabłka przemysłowe. Do końca nie zostałe pokryte ceny skupu, wzrosły do 0,50 zł/kg.

To były dwa powody dzięki którym została sprzedana cała nadwyżka jabłek. Osoba, która w listopadzie przewidziała sytuację w czerwcu na naszym rynku jabłkowym, proszę niech się zgłosi. Pewien wpływ miał zwiększony eksport do tzw. dalekich krajów. Warto zaznaczyć, że tylko za około 20% sprzedanych jabłek, ceny skupu pokrywały koszty produkcji.

Rosja importuje ponad 1,2 mln ton jabłek, w tym około 60% z Polski. Czym tłumaczyć tak wysoki import polskich jabłek? Ten duży kraj potrzebuje dużo tańszych jabłek, głównie odmiany Idared, niższej jakości i z bliskiej odległości. Takie jabłka są tylko w Polsce. Moim zdaniem Rosja jest skazana na polskie jabłka. Nie wiadomo tylko jak długo jeszcze. Wydaje się, że bez większych zmian politycznych, w najbliższych latach eksport może wynieść co najmniej 500 tys, ton.

Od dawna wiadomo, że wielkość naszego eksportu jabłek jest ściśle zależna od wysokości eksportu do krajów wschodniej Europy, w tym głównie do Rosji. Każde zmniejszenie eksportu do tych krajów spowoduje trudności w zagospodarowniu jabłek w kraju. Trzeba jasno i dobitnie powiedzieć, że w wielkości eksportu jabłek jesteśmy zależni od Rosji. Jeszcze wiele trzeba lat czekać zanim rynek rosyjski zamienimy na inne rynki. Jeśli spadek eksportu jabłek do Rosji będzie trwały, trzeba istotnie zmiejszyć produkcję jabłek w naszym kraju. Chyba, że zdecydujemy się na produkcję jabłek do celów przetwórczych.

Rosyjskie embargo na nasze jabłka miało i nadal ma wpływ na zmianę poglądów i decyzji naszych konsumentów i producentów jabłek deserowych. Polski konsument zaczyna bardziej doceniać nasze jabłka. Konsumpcja wzrosła z 16 do 18 kg na osobę. Oby tak dalej. Wielu producentów jabłek zrozumiało, że trzeba zdecydowanie poprawić jakość, zmienić strukturę uprawianych odmian jabłoni. Więcej odmian jednokolorowych, kosztem odmiany Idared. Szybko dostrzeżono konieczność koncentracji podaży jabłek. Powstało 5 dużych konsorcjów handlowych. Wreszcie nas rząd zrozumiał, że jest problem w zagospodarowaniu jabłek. Potrzebne są działania rządu co najmniej w zakresie pomocy w eksporcie jabłek. Ważne zadanie dla producentów jabłek "nie stać w miejscu". Stosować ciągłe zmiany poprawiające produkcję i eksport jabłek. Dostosować się do potrzeb i wymagań światowego rynku jabłek. Wtedy możemy być spokojniejsi o swoją przyszłość.

Prof. dr hab. Eberhard Makosz
Towarzystwo Rozwoju Sadów Karłowych, Lublin

Komentarze  

0 #2 Guest 2015-07-15 14:26
Zaskoczeni zostali ci co sprzedali jabłka po 30-40 groszy jesienią - przecież jabłka muszą też być sprzedawane jesienią - a cena wtedy jest dużo poniżej kosztów produkcji i pracy, oraz niektórzy rozdali jabłka za darmo. Zaskoczeni są również Ci którzy mogli sprzedawać jabłka dopiero od kwietnia - maja, ale tego nikt nie mógł przewidzieć co było. Natomiast bym powiedział problem dopiero się nasili bo produkcja jabłek co roku jest większa, pomijając plonowanie i występujące miejscami klęski żywiołowe - przymrozki, gradobicia itp. A na wschodzie - nic się nie poprawia i tak szybko nie poprawi, tam sadzą sady a stosunki między polską a wschodem się pogarszają. To smutne ale prawdziwe. Dlatego też nie wiem czy to dobrze że tak u nas nasadzenia co roku są większe, nic dobrego to nie rokuje. Powinniśmy się zastanowić. Nie ma u nas w kraju żadnej kontroli nad cenami - zresztą widzimy co się dzieje z ceną porzeczki ktoś tym steruje i rządzi dobrze dla siebie ale nie dla producentów.
Cytować
0 #1 Guest 2015-07-08 14:46
Produkcja jabłek jest co roku większa, pomijając plonowanie w danym roku że jest raz mniejsze raz większe - liczba nasadzeń co roku dużo się zwiększa. Problem nie zniknie tak szybko, ile to w zeszłym roku jabłek zostało pod drzewami a ile jabłek rozdano charytatywnie no i po trzecie ile jabłek zostało sprzedany za bezcen - mam na myśli okres jesieni zeszłego roku - przemysł po 10-15 groszy, eksport po 30-40 groszy. Nic nie wskazuje że w tym roku jesienią będzie inaczej. Wygrali tylko Ci którzy dopiero zaczęli sprzedaż od marca tego roku do chwili obecnej. Także problem wbrew pozorom wcale nie zniknął i chyba szybko nie zniknie.
Cytować

Powiązane artykuły

Profesor od sadowników – nasz Profesor

Może być gorzej

Sadownicy polują

X