Przemyślenia po konferencji "Europa rynkiem dla naszych jabłek" POLECAMY

 

W dniu 28 marca w Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie odbyła się zgodnie z programem konferencja pt.: "Europa rynkiem dla naszych jabłek". Prelegentami byli wybitni znawcy europejskiego rynku jabłek. Byli to: Helwig Schwartau, najlepszy analityk  i znawca rynku jabłkowego w Europie. Peter van Arkel, bardzo dobrze znający problemy nowoczesnej produkcji jabłek w Europie i w Polsce. Dr Bożena Nosecka, w kraju najlepiej znająca problemy rynku ogrodniczego. Maciej Lipecki, prezes Stowarzyszenia Polskich Szkółkarzy, jeden z najlepszych europejskich  producentów drzewek jabłoni, dobrze znający problemy sadownictwa w krajach wschodniej Europy. Sławomir Kędzierski, wieloletni prezes firmy Sunsad, bardzo dobry sadownik i handlowiec, działacz Związku Sadowników RP.

W konferencji uczestniczyło około 200 osób, w tym 7 chińskich importerów i 13 ukraińskich sadowników. Frekwencja mniejsza niż w poprzednich konferencjach. Eksportem  zajmuje się mnie osób niż produkcją jabłek. Ta frekwencja m.in. odzwierciedliła poziom jakości produkcji jabłek. Jeszcze jest niski. Wśród uczestników dominowali producenci z wysoką produkcja jabłek, którzy je z dobrymi wynikami eksportują  do różnych krajów.

Zagraniczni prelegenci w swoich wystąpieniach najbardziej podkreślali jakość jabłek, jako najważniejszy problem, nie tylko polskich. Na poziom zakupu jabłek większy wpływ ma ich jakość niż cena. Inny  mocno podkreślany problem to spadek spożycia a wzrost  produkcji jabłek. W ostatnich 6 latach w krajach Unii Europejskiej spożycie spadło o 100 tys. ton, a produkcja wzrosła o 1.0 mln ton, o polskie jabłka. Powierzchnia sadów jabłoniowych wzrosła  w Polsce o 15 %, a w pozostałych krajach Wspólnoty spadła o 18 %.

W krajach zachodniej Europy na znaczeniu tracą odmiany Jonagold i Golden Delicious. Największe znaczenie mają odmiany Gala i Elstar a przede wszystkim odmiany klubowe. Powoli ograniczają nasadzenia odmianą RedJonaprince. Na południu Europy nadal ważną rolę odgrywa odmiana Red Delicious i jej sporty.

W  Unii Europejskiej jest nadprodukcja jabłek deserowych, co najmniej o 1.0 mln ton. Spadły ceny i opłacalność produkcji jabłek. Trudną sytuację ekonomiczną można poprawić przez zmniejszenie zbiorów i zwiększenie eksportu poza nasz kontynent. Przez spadek cen, niższy jest import jabłek z krajów południowej półkuli.

Nasze możliwości eksportu jabłek są ograniczone do krajów zachodniej Europy. Szansy są tylko na jabłka wysokiej jakości. Do Niemiec odmian Gala, RedJonaprince, Elstar i Szampion. A do innych krajów także Golden Delicious i Red Delicious. Do krajów wschodniej Europy, oprócz wymienionych odmian, jeszcze Jonagold, Idared i Ligol. Opłacalny zbyt na wszystkie te odmiany może być przez najbliższe 5 najwyżej 10 lat. Potem potrzebne będą nowe odmiany, akceptowane przez rynek.

 

Zdaniem zagranicznych prelegentów, polscy producenci mają duże szansy na opłacalną produkcję, jeśli w krótkim czasie zmniejszą produkcję jabłek niskiej jakości, usuną stare niskoprodukcyjne drzewa jabłoni, poprawią jakość jabłek, zwiększą udział odmian jednokolorowych i będą rzetelni w eksporcie jabłek. Ze względu na jeszcze niższe koszty produkcji, będą konkurencyjni na światowym rynku jabłek. Radzą dobrze i szybko korzystać z tej ważnej szansy.

Jak zwykle bardzo ciekawy był wykład dr Bożeny Noseckiej. W przystępnej formie przedstawiła wielkość naszego eksportu jabłek, gdzie, ile i w jakiej cenie eksportujemy nasze jabłka. W ostatnich trzech latach najwięcej do Białorusi w cenie 0.24 eur/kg. Znacznie mniej do krajów arabskich, ale w cenie 0.66 eur/kg. Przy eksporcie 1.0 mln ton do krajów wschodniej Europy wyślemy około 500 tys. ton, do krajów zachodniej Europy 400 tys. ton i pozostałe 100 tys. ton do dalekich krajów, poza nasz kontynent.

W 7 krajach wschodniej Europy (Rosja, Ukraina, Białoruś, Uzbekistan, Kazachstan, Ażerbejdżan, Mołdawia) rośnie produkcja jabłek. W ciągu ostatnich 10 lat wzrosła z około 2.7 do 4.5 mln ton (20 kg/mieszkańca). Przy takiej wielkości produkcji konieczny jest duży import jabłek. We wszystkich tych krajach, od kilku lat, zakłada się intensywne sady jabłoniowe n dużych powierzchniach. Wpłynie to na wzrost zbiorów i na zmniejszenie importu jabłek. Zdaniem prelegenta, Macieja Lipeckiego, dziś trudno ocenić kiedy to nastąpi, może za 5 i więcej lat.

Mimo rosyjskiego embarga eksportujemy znaczne ilości jabłek do krajów wschodniej Europy i to bez większych problemów  w tym odmian, które nie znajdują zbytu w innych krajach. Tak uważa Sławomir Kędzierski. Problemem są niskie ceny. Mimo tego, będzie to ważny rynek dla naszych odmian i jabłek niższej jakości.

Na  tej konferencji przedstawione przez prelegentów problemy dają wiele do myślenia.  

Po raz pierwszy usłyszeliśmy szczerą prawdę o czekających nas problemów w produkcji i eksporcie jabłek. Warto się nad nimi  zastanowić i wyciągnąć stosowne wnioski, jeśli chcemy uzyskać opłacalne ceny za nasze jabłka.

 

Mnie nasunęły się następujące wnioski:

W naszym kraju mamy dwa kierunki produkcji jabłek: deserowych i przemysłowych. Spośród krajów z wysoką produkcją jabłek, jesteśmy jedynym krajem z tak bardzo wysokim udziałem tzw. jabłek przemysłowych. Udział jabłek odpowiadających wymogom jabłek deserowych wynosi około 40 %. W  krajach z wysoką produkcja ponad 80 %.

Moim zdaniem powierzchnia sadów z typową produkcja jabłek deserowych wynosi około 50  tys. hektarów, 27 % ogólnej powierzchni sadów jabłoniowych. Sady z wysokim poziomem produkcyjnym, prowadzonych przez 2 - 3 tys. producentów specjalizujących się w produkcji jabłek. Zbiory jabłek z tej powierzchni wahają się od 2.0 do 2.5 mln ton, w tym 1.8 - 2.0 mln ton odpowiadających wymogom jabłek deserowych. W tej wielkości jabłek deserowych tylko do 30 % można zaliczyć  do jabłek wysokiej jakości. Jabłka z tych sadów są i będą podstawą naszego eksportu oraz zaopatrzenia  naszego rynku. Gwarancją opłacalnej produkcji jabłek.

W drugim kierunku są zupełnie inne warunki produkcyjne i ekonomiczne. Powierzchnia sadów z towarową produkcją jabłek wynosi około 100 tys. hektarów. Pozostałe 35 tys. hektarów to sady przydomowe, z produkcja na własne potrzeby gospodarstw. Zbiory jabłek z tej powierzchni sadów utrzymują się w granicach 1.5 - 2.0 mln ton. Są to jabłka nie znajdujące zbytu na rynku jabłek deserowych. Trafiają do zakładów przetwórstwa owocowego w cenach poniżej kosztów produkcji. Niskie ceny tych jabłek wpływają na poziom cen jabłek deserowych wysokiej jakości. Powierzchnia sadów waha się od 2 do 5 hektarów o niskiej produkcyjności, prowadzonych przez kilkadziesiąt tysięcy producentów ze skąpą wiedzą fachową. Wpływy z produkcji jabłek są dodatkowym źródłem dochodu w gospodarstwie. Już teraz, a tym bardziej w przyszłości, ceny skupu za takie jabłka nie pokrywają kosztów produkcji. Jestem przekonany, że za 5 - 10 lat w naszej produkcji, jabłek będzie podobna sytuacja jak 25 lat temu w Niemczech, Holandii i Belgii. Wtedy było tam kilkadziesiąt tysięcy gospodarstw z powierzchnią 2 - 5 hektarów sadów jabłoniowych. Od 10 lat, kilka tysięcy gospodarstw z powierzchnią 25 - 30 hektarów sadów jabłoniowych. Do szukania innych źródeł dochodu i tak radykalnej zmiany zmusiły warunki ekonomiczne.

Jednym z podstawowych warunków podniesienia opłacalności produkcji jest obniżenie naszych zbiorów, co najmniej o 1.0 mln ton. A my dalej zakładamy sady o różnym poziomie produkcyjności. W najbliższych latach zamiast niższej produkcji może być więcej o co najmniej 500 tys. ton. Sami sobie zaszkodzimy. Inne warunki to stale wspomniany wzrost jakości jabłek i zwiększony udział odmian jednokolorowych. W 2016 roku w naszych szkółkach zakwalifikowano tylko 35 % drzewek odmian jednokolorowych!!!

W naszych warunkach glebowo-klimatycznych można wyprodukować jabłka bardzo wysokiej jakości. Dowiodło tego już wielu naszych producentów jabłek. Uzyskują podobne wyniki jak sadownicy południowego Tyrolu. Jak można to osiągnąć opisałem w poprzednim felietonie.

 

Jesteśmy skazani na wysoki eksport jabłek. O problemach w naszym eksporcie napiszę w następnym felietonie.

 

Podobnie  jak w krajach zachodniej Europy, a także w USA, winniśmy zwiększyć produkcję jabłek ekologicznych. Zwracać większą uwagę na poziom pozostałości pestycydów w jabłkach. Jedno stwierdzenie nadmiaru pozostałości znacząco ograniczyć eksport, a kilka stwierdzeń wyeliminować z zagranicznego rynku jabłek.

 

W najbliższych latach będą trudniejsze warunki w produkcji i eksporcie jabłek. Inne potrzeby i wymagania, do których trzeba dostosować w swoją produkcję jabłek. Nie, co chcę lub potrafię produkować, ale co mogę sprzedać po opłacalnych cenach. Jeszcze popularne pojęcie "jakoś to będzie" trzeba wyeliminować w  swoich przyszłościowych kalkulacjach. Za pewne można uznać, że przy plonie 50 ton z hektara z udziałem 70 - 80 % wysokiej jakości i akceptowanych odmian, produkcja będzie opłacalna, nawet przy wzroście kosztów produkcji. Ta jeszcze korzystna sytuacja może się pogorszyć, kiedy wzrosną koszty pracy, powyżej 20 zł netto za godzinę. Korzystajmy z tej szansy, której już nie mają producenci jabłek zachodniej Europy.

 

 

Prof. dr hab. Eberhard Makosz

Towarzystwo Rozwoju Sadów Karłowych, Lublin

 

 

Komentarze  

+1 #2 Nawiedzony. 2021-11-17 07:54
Oto sentencja, z której wynika, że światem rządzą: złoto i dolary.
Dawniej ludzie mówili, że najważniejsze w życiu jest zdrowie. Dzisiaj każdy wie, że pieniądze są najważniejsze; bez których jest się dziadem odtrącanym przez zamożniejszych.
Cytować
+2 #1 Guest 2017-04-10 07:48
Kilka uwag do autorów wykładów konferencji tej i innych: Chciałam powiedzieć że jest dużo gospodarstw sadowniczych tych małych i bardzo małych, które powstały zanim powstały te duże tzn. mniej więcej 40 lat temu. Te gospodarstwa z przeróżnych przyczyn się nie powiększały i nie powiększyły. Sama mam taki mały sad. Nie piszę absolutnie aby się chwalić, czy z powodu aby innym dokopać - nie przestrzegających podstawowych zasad ochrony ale by zachować twarz i bronić swoich racji. Bagaż doświadczeń - jeśli chodzi o to napewno nie chwaląc się nie mniejszy od niejednego sadownika który ma 10-20 ha. Także jestem przekonana że nie jedna osoba mająca 2-5 ha sadu ma większe doświadczenie w produkcji niż ten co ma duży sad. Tak samo jeśli chodzi o zachowanie zasad ochrony sadu staram się zawsze aby jabłka prosto z mojego sadu mogły jeść moje dzieci i wnuki. Podsumowując chciałam zaprotestować aby ogólnie na gremiach nie mówić że ci co są mali mają małe doświadczenie, nie są znaczący i trzeba dążyć do tego by tych gospodarstw najmniejszych było najmniej, bo uważam jednak że często Ci mali zachowują te zasady i nie łamią ich jeśli chodzi o ochronę i moim zdaniem są nieraz bardziej znaczący od tych co mają 10-20 ha, którzy nieraz łamią te zasady. A produkcja w tonach z hektarach czy jest ona u mnie 30 czy 70 to wyłącznie powinna być sprawa sadownika. Sami dobrze wiemy że jak plon jest większy to opłacalność rośnie. Nieraz z przyczyn innych niż ekonomiczne sadzimy inne odmiany o większych rozstawach i prowadzimy sad tak jak nam na to pozwalają warunki. Proszę wziąść pod uwagę tych którzy mają małe i najmniejsze gospodarstwa - którzy też często nie mogli i nie mogą wziąść żadnego dofinansowania oprócz dopłat bezpośrednich i często prowadzą swoje te małe sady z należytą starannością oraz pasją i nie obawiają się że jabłka ich są z ponadnormatywnymi pozostałościami.
Cytować

Powiązane artykuły

Czy Twoja gleba ma już paszport?

Czy czeka nas parchowy rok?

Po co przechowywać jabłka po gradzie?

Sadownicy polują

X