Im drzewo bliżej zapylacza, tym większe ryzyko przemiennego owocowania. Można temu zaradzić?

 

Obcopylne drzewa owocowe do prawidłowego zapylenia i zawiązania owoców potrzebują pyłku innych odmian, o odmiennej puli genowej. Nie znoszą zapylenia kwiatów pyłkiem drzew o podobnym układzie genów. Efektywne zapylenie pozwala na uzyskanie owoców z pełnym garniturem nasion, co ma zasadniczy wpływ na ich wzrost oraz jakość.

Dlatego wszyscy zdajemy sobie sprawę z potrzeby wplatania w nasadzenia drzew innych odmian zwanych zapylaczami. Z punktu procesu zapylenia nie jest istotne, czy są to odmiany produkcyjne, czy tzw. kraby, czyli jabłonki o drobnych owocach ozdobnych. Ważne jest to, aby zapylacz produkował dostateczną ilość wysokiej jakości pyłku oraz żeby okres kwitnienia zapylacza pokrywał się z kwitnieniem odmiany produkcyjnej.

Już po kwitnieniu możemy zaobserwować w sadzie to, jak wielkie znaczenie dla procesu zapylenia kwiatów odmiany produkcyjnej ma towarzystwo zapylacza. Najczęściej drzewa rosnące najbliżej odmiany zapylającej mają znacznie więcej zawiązków niż te znajdujące się dalej. Nierównomierne zawiązywanie owoców nie jest zjawiskiem korzystnym, gdyż bardzo często liczba zawiązków powstałych w pobliżu zapylacza jest zdecydowanie za wysoka i naraża drzewa na wystąpienie przemiennego owocowania (szczególnie u odmian podatnych na to zjawisko, np. Lobo, Jonagold, Gloster, Ligol, Alwa, Papierówka, McIntosh).

Z czego to wynika? Rozwijające się zawiązki wydzielają fitohormony, które wstrzymują zakładanie pąków kwiatowych na rok następny, a stymulują powstawanie pąków liściowych. Jest to zjawisko naturalne i ma swoje uzasadnienie biologiczne – drzewo chroni się przed wyczerpaniem po zbyt intensywnym owocowaniu i potrzebuje odpoczynku. Przemienne owocowanie nie jest jednak w sadach pożądane. Dlatego też przerzedzamy zawiązki w sezonach, w których jest ich zbyt wiele.

Proces zakładania pąków zaczyna się w czerwcu. Miesiąc ten wraz z lipcem jest decydujący dla wytworzenia pąków kwiatowych oraz plonu w roku następnym. Wybór odpowiedniego terminu dla zabiegu nie jest łatwy. Zasadniczo im wcześniej uda się przerzedzić zawiązki, tym lepiej. O ile tylko są ku temu warunki (odpowiednia temperatura), nie należy z zabiegiem zwlekać. Przerzedzanie zawiązków po połowie czerwca jest już spóźnione i nie uratuje drzew przed przemiennym owocowaniem. Problemem może być jednak wystąpienie po wczesnym zabiegu przerzedzania przymrozku, który będzie dla rośliny bodźcem do nadmiernego zrzucania zawiązków.

Wróćmy do drzew rosnących w pobliżu zapylaczy - jeżeli przyjmiemy, że na skutek przemiennego owocowania ucierpi przyszły plon na większości z nich, będzie to dotkliwa strata.  

Przerzedzanie chemiczne może okazać się w tym przypadku niewystarczające i pomimo wykonania zabiegu, na jabłoniach rosnących w pobliżu zapylaczy pozostanie za dużo zawiązków. Zwróćmy uwagę, że jadąc z opryskiem, nie różnicujemy dawek, które zadajemy konkretnym drzewom.

Pozostaje wówczas ręczne, korekcyjne zrzucanie zawiązków, ze szczególnym uwzględnieniem jabłoni rosnących w pobliżu odmian zapylających. Należy je przeprowadzić możliwie najwcześniej.

Komentarze  

0 #1 Roman 2020-06-01 15:21
Oldlatego odradzam sadzenie zapylaczy;)
Cytować

Powiązane artykuły

X