Mimo suszy wczesną wiosną, kędzierzawość zaatakowała. Czy można teraz pomóc brzoskwiniom?

 

Kędzierzawości liści brzoskwini nie trzeba sadownikom ani działkowcom przedstawiać, gdyż wszyscy świetnie tę chorobę znają. Pojawia się w uprawach co roku i wywołuje spore straty. Zaniedbana prowadzi do zamierania nawet rosłych drzew.

W tym roku z uwagi na silne wiosenne przymrozki plony brzoskwiń nie będą imponujące – w wielu sadach wymarzło nawet 100% zawiązków. To jednak nie zmienia faktu, że w najbliższych miesiącach należy się drzewami odpowiednio zająć, gdyż choroba je wyniszcza i zmniejsza szansę na przetrwanie zimy.

Objawy choroby pojawiają się przede wszystkim na liściach. Początkowo blaszka liściowa przyjmuje odcień jasnozielony, skręca się, kędzierzawi. Aktualnie, w czerwcu, bardzo dobrze widoczne są czerwone deformacje na liściach. Ich barwa wynika z patologicznego nagromadzenia barwników antocyjanowych. Później porażone liście zaschną i opadną, wcześniej jednak wzrastająca na nich grzybnia wysypie zarodniki (koniec czerwca), które osadzą się na korze i pędach i będą na nich czekać do przyszłego sezonu.

Właśnie zaniedbanie sadu brzoskwiniowego z uwagi na wymarznięcie zawiązków może być pułapką w bieżącym sezonie. Perspektywa braku dochodu ze sprzedaży owoców może zniechęcać sadowników do zabiegów poprawiających kondycję roślin, a jednak należy pamiętać, że będą one miały przełożenie na lepsze przezimowanie drzew oraz plon w przyszłym roku. Kędzierzawość poraża w znacznym stopniu przyrosty jednoroczne, na których brzoskwinie zakładają pąki kwiatowe. Od obecnej kondycji roślin zależy liczba i jakość pąków w roku następnym.

Cykl rozwojowy patogenu wywołującego kędzierzawość liści sprawia, że zabiegi ochrony roślin fungicydami  są skuteczne wyłącznie w okresie jesienno-zimowym oraz wczesną wiosną, w okresie pękania pąków. Podstawowym błędem jest ich zbyt późne wykonywanie. Teraz nie mają już sensu, a nawet mogłyby się okazać szkodliwe dla blaszek liściowych. Najczęściej planuje się ochronę w taki sposób, że na jesieni lub w ciepłe zimowe dni wykonuje się 2 opryski preparatami miedziowymi, zaś dodynę zostawia na fazę nabrzmiewania pąków.

Co możemy teraz zrobić dla chorych brzoskwiń? Samo wycinanie porażonych pędów nie porawi ich obecnej sytuacji, gdyż patogen infekuje pąki tylko wczesną wiosną, a na późniejszych etapach wegetacji choroba nie roznosi się już między liśćmi. Liść wiosną porażony i tak zaschnie i opadnie. Jednakże wycinanie chorych pędów zmniejszy presję patogenu w przyszłym sezonie, dlatego warto podjąć te starania. Trzeba z tym zdążyć, zanim powstałe na liściach zarodniki wysypią się i osiądą na powierzchni drzewa. Dobrze byłoby zabezpieczyć powstałe rany poprzez oprysk preparatem z tiofanatem metylowym (np. Topsin M 500 SC), aby nie stały się wrotami dla zakażenia przez inne patogeny, które mogłyby opanować wyniszczone kędzierzawością brzoskwinie.

Warto zwrócić szczególną uwagę na zabiegi poprawiające stan roślin oraz ułatwiające im regenerację. Utrata liści znacznie nadwyręża ich kondycję. Istotne jest dobre odżywienie roślin, zaopatrzenie je we wszystkie niezbędne mikro- i makropierwiastki w przyswajalnej formie. Istnieje ciekawa oferta preparatów stymulujących naturalne zdolności obronne roślin i stawianie oporu chorobie, np. zabiegi miedzią systemiczną, które można wykonywać dolistnie bądź poprzez fertygację. Co ciekawe, zaleca się także dokarmianie dolistne azotem, aby pobudzić wzrost wegetatywny brzoskwiń i zmniejszyć ryzyko związanego z chorobą przedłużonego okresu wegetacji i zbyt późnego przejścia w okres spoczynku.

Fatalnie jest, kiedy na porażone przez kędzierzawość pędy brzoskwini wda się jeszcze mszyca. Należy ją szybko i skutecznie zwalczać, gdyż wespół z kędzierzawością, może wyniszczyć drzewa do reszty. Prócz ogładzania roślin, roznosi także choroby, na które porażone przez kędzierzawośc brzoskwinie będą bardzo podatne. Im szybciej dostrzeżemy jej kolonie i przeprowadzimy zabieg, tym lepiej. Najlepszym rozwiązaniem będzie oprysk preparatem zawierającym acetamipryd (np. Mospilan 20 SP).

mszyca na brzoskwini

Ja nie zajmuję się towarową produkcją brzoskwiń, mam w ogrodzie tylko parę drzew tego gatunku na użytek mojej rodziny. Nie zmienia to faktu, że w okresie jesienno-zimowym bardzo się do ochrony przyłożyłem, gdyż brzoskwinie i nektaryny są przez nas lubiane. Poszła miedź oraz dodyna, wszystko w zalecanych terminach. Pomimo to obserwuję, że porażenie liści przez patogen jest znaczne. To ciekawe, gdyż rozwojowi patogenu sprzyja przekropny początek wiosny, a jak pamiętamy, w tym roku mieliśmy wtedy wielką suszę. Widać mgła oraz rosa stworzyły dostateczną wilgotność dla rozwoju patogenu.  Sytuacja jest pewnie jeszcze gorsza w sadach profesjonalnych, w których koncentracja drzew na danym terenie jest dużo większa i uprawia się je w monokulturze.

Powiązane artykuły

Wiosenna ochrona sadów przed chorobami grzybowymi

Zwalczanie mszyc po kwitnieniu

Sadownicy polują

X