Panika i owczy pęd najgorszym doradcą rynkowym

Zbiory Gali zbliżają się wielkimi krokami, w niektórych miejscach już się zaczęły, wraz z pojawieniem się większych partii towaru będziemy mogli mówić o rozkręcaniu się handlu. Widać wyraźnie, że sadownicy szukają odbiorców na swoje jabłka i w internecie zaroiło się od ogłoszeń sprzedaży, bardzo często jest sprzedawany towar w skrzynie kupującego, równie często pojawiają się ogłoszenia o chęci zbycia owoców, przygotowanych specjalnie do dłuższego przechowywania. Te drugie oferty spotykają się z zainteresowaniem spekulacyjnych zakupów ze strony podmiotów handlowych, które liczą na zwyżkę cen późną zimą czy wiosną lub też firm, które muszą zapełnić sobie magazyny, dla zabezpieczenia ciągłości dostaw do klientów. Problemem dalej jest brak cen przy ogłoszeniach. Wyraźnie widać, że przeciętny sadownik nie wie ile jest aktualnie warte jego jabłko. Szkoda.

Mieliśmy duże obawy czy zachodnioeuropejscy nabywcy powrócą w tym sezonie do Polski, wszak u nich sady obrodziły i mają towar na miejscu. Jednak chyba ubiegłoroczne intensywne zakupy choć troszeczkę przekonały ich do naszych jabłek. Nie ma takiego zainteresowania jak rok temu. ale klienci się odzywają, dopytują o dostępność i ceny. Ich wymagania chyba urosły od tamtego roku i wysyłki przerośniętych Jonagoldów już raczej nie przejdą, ale fakt nie odwrócenia się całkowicie od naszej produkcji należy zauważyć i docenić. Zobaczymy, ile z tego wyjdzie, czy zainteresowanie nie zniknie wraz z końcem zbiorów Elstara (który i tak prawie zawsze płynął na Zachód). Osobiście uważam, że dobrze by się stało, aby do jakichś transakcji dochodziło, nawet przy dość wysokich wymaganiach, bo sadownicy dostaliby sygnał, że jednak jakość się opłaca i warto się starać.

Widać też, że większość dostawców na markety jest jeszcze skupiona na owocach odmian letnich: Paulared, Delikates, etc. To ta grupa jeszcze dominuje w ogłoszeniach zakupu, pojawia się też większe zainteresowanie odmianą Lobo, tutaj natomiast dają o sobie znać dostawcy na rynki hurtowe owoców w uniwersalkach.

Jeszcze zbyt wcześnie, aby nakreślić przedział cen w jakim będziemy się poruszać w przypadku sportów Gali. Niektórzy sadownicy piszą wprost, że interesuje ich cena około 2 zł, przy bardzo wysokiej jakości jaką oferują. Natomiast pojawiają się oferty zakupu Gali Royal nawet za 1,20 zł/kg i to na sortowanie. Widać, że rozbieżności są bardzo duże, miejmy nadzieję, że widełki cenowe będą bliższe oczekiwaniom sadowników.

Pogoda sprawiła, że owoce mają wręcz idealne warunki do wybarwiania się. Szczególnie jest to istotne właśnie dla pierwszych zrywanych odmian, czyli mutacji Gali. Bardzo często był problem z obfitością rumieńca w przypadku tych owoców. Możemy mieć nadzieję, że w tym sezonie tego problemu nie będzie. To ważne, bo podnosi istotnie wartość naszych jabłek, szczególnie jeśli oddawaliśmy je na sortowanie. Bardzo często wówczas sortownie argumentowały wysoki procent odsortu właśnie niewystarczającym rumieńcem. Teraz ten problem powinien zniknąć.

Brak wielkich dostaw jabłek przemysłowych sprawia, że cena tych owoców nie odnotowuje zbyt dużych wahnięć i ciągle oscyluje wokół 33-38 groszy. Dużych dostaw nie będzie jeszcze minimum do ostatniej dekady września, wówczas to ruszą zbiory Szampiona, Ligola czy Jonagoldów, to z tych odmian (oraz późniejszego Idareda czy Glostera) pochodzi większość owoców przemysłowych. Także poważnych przesłanek do spadku ich ceny na razie jeszcze nie ma.

Po nieudanej końcówce minionego sezonu, możemy wnioskować, że pewnej części producentów będzie zależało na szybkim upłynnieniu pierwszych zbieranych odmian, aby przywrócić w gospodarstwie zachwianą płynność finansową. Może to być istotny przyczynek do chwilowej nadpodaży owoców. Natomiast osobiście wydaje mi się, że są przesłanki, aby dość szybko rozkręcił się eksport na rynki śródziemnomorskie oraz do krajów bałtyckich. W basenie Morza Śródziemnego duże spadki plonów zanotowała Grecja a w basenie Morza Bałtyckiego, w zasadzie, w każdym kraju będą olbrzymie deficyty jabłek. Toteż może się okazać, że nawet krótkie (4-6 tygodni) przetrzymanie owoców może się okazać bardziej dochodowe niż sprzedaż prosto z drzewa. Drodzy Sadownicy, nie panikujcie, nie ulegajcie presji i decyzje o sprzedaży podejmujecie chłodno i racjonalnie.

Komentarze  

+6 #3 Roman 2021-09-07 08:48
Rozwiązanie widzę jedno

Trzeba dosadzac bo jest za mało i inni wejdą na nasze miejsce
Cytować
+5 #2 Piotr 2021-09-07 07:29
Gorzej jak wszyscy zamkna.....no wtedy będzie to bardzo dochodowe ...buahah
Cytować
+3 #1 Roman 2021-09-06 19:49
Wszystko zmarzlo...ten rok będzie nasz mimo zamknięcia przemytu przez Białorus

Jesteśmy potęga
Cytować

Powiązane artykuły

X