Polsko-litewski jabłkowy biznes?

Litewscy przetwórcy z branży owocowo-warzywnej zwiększają w tym roku eksport, lecz nie zamierzają przepłacać za jabłka przemysłowe. Sadownicy jednak nie dowożą owoców do zakładów przetwórczych, czekając na ofertę polskich kontrahentów, którzy w wyniku nieurodzaju w Polsce skłonni będą zapłacić więcej. Czy jednak Polacy pojadą na Litwę kupować jabłka przemysłowe?
W 2007 roku nasi nabywcy chętnie kupowali owoce u sąsiada z północnego-wschodu i dobrze płacili. – W tym roku tego nie będzie — zapewnia nas Rolandas Sirtautas, dyrektor fabryki przetworów owocowo-warzywnych „Vaiskonta” z Wyłkowyska na północy Litwy.
Chętnych do sprzedaży jest niewielu, więc przetwórcy kupują jabłka przemysłowe na miejscu u sadowników, płacąc za odmiany przemysłowe po kilkanaście centów za kilogram.
Litewscy producenci owoców, zdając sobie sprawę z nieurodzaju, zapowiadają, że nie sprzedadzą jabłek poniżej 20 centów/kg. Przetwórcy natomiast twierdzą, że to sztuczne podsycanie paniki i nie zamierzają ustąpić oraz, że w tym roku Polacy nie przyjadą po jabłka przemysłowe na Litwę. Nasi przetwórcy potwierdzają te słowa, licząc na rodzimą produkcję jabłek przemysłowych. Zakłady są ostrożniejsze i i wolą nie ryzykować, nie da się bowiem przewidzieć ceny koncentratu.

- Nawet jak w kraju zabraknie jabłek, to na giełdach w Holandii jest pod dostatkiem chińskiego koncentratu. Więc nie ma po co ryzykować — mówi nam Wojciech Kepiński z polskiej spółki „Agroma”.
Źródło: http://kurierwilenski.lt/2010/09/03/jablkowy-interes/, Stanisław Tarasiewicz
 

Powiązane artykuły

X