Bronisze: Gorzki smak słodkich owoców

Jeden ze stałych moich jabłkowych klientów poprosił mnie o pomoc w znalezieniu w Polsce czereśni. Klient jest hurtownikiem w Niemczech, który kupuje ode mnie systematycznie jabłka, ale zapragnął kupić paletę czereśni, bo w Niemczech występuje chwilowy deficyt tych owoców. Prawdopodobnie jest to spowodowane mrozami zimowymi/wiosennymi i masowym osypywaniem się tych owoców z drzew (tak twierdzi nabywca, który dotychczas kupował te owoce na lokalnym rynku). Sam nie produkuję tego gatunku ani nikt z moich dobrych znajomych. Pomogłem obdzwonić producentów czereśni z giełdy rolniczej, lecz żaden jeszcze nie miał tych owoców w ofercie albo oferował malutkie ilości. Zasugerowałem więc wizytę na Broniszach, gdzie nabywca mógłby może znaleźć jakiegoś dostawcę, obejrzeć na żywo jego towar, ocenić go i ewentualnie nawiązać współpracę, bo Niemiec chce kupować te owoce regularnie, w dość dużych ilościach.

Był to mój błąd. Robiąc za przewodnika i tłumacza odwiedziliśmy podwarszawski rynek. Znaleźliśmy kilku sadowników z czereśniami (odmiana Burlat, która to właśnie interesowała nabywcę). Jednak sam – choć nie jestem znawcą produkcji tego gatunku – byłem przerażony tym co zobaczyłem. Jako sadownikowi było mi po prostu wstyd. Widziałem też zniechęcenie w oczach Niemca. Wszystkie oferowane owoce były w skrzynkach plastikowych po 15 kg. Czereśnie były malutkie, wręcz poniżej 20 mm, brakowało im słodyczy i posiadały liczne odgniecenia. Klient myślał o zakupie owoców +28 mm, może +30 mm. Wiem i rozumiem, że Bronisze nie są soczewką polskiego sadownictwa i przez pryzmat tego rynku nie można na nie patrzeć. Wiem, że jest początek sezonu i oferowanych partii jest jeszcze dość mało. Wiem, że jest sucho i owoce mogą nie chcieć rosnąć. Jestem sadownikiem i to rozumiem. Domyślam się, że w Polsce są profesjonalni producenci owoców, oferujący wysokiej klasy czereśnie. Jednak po prostu było mi wstyd, że na największej giełdzie owocowej w kraju, który słynie z produkcji owoców nie można kupić porządnych czereśni! Poszliśmy na halę, klient obejrzał import z Serbii i Bułgarii i kupił paletę czegoś co przypominało kolorem Burlata. Nie ważne, że to było po 12,50 zł/kg a polskie po 7. Owoce były ładne, dominował rozmiar +28 mm. Wszystko pięknie spakowane po 5 kg netto, w malutkie skrzyneczki, dzięki czemu się nie pogniotą. Te polskie wręcz miały odciśnięte plastikowe szczebelki skrzynki na sobie! Czy naprawdę polski sadownik nie może też zapakować czereśni po 5 kg w wymienne skrzynki CASI albo jednorazowe drewniane? Czy naprawdę nie można zerwać czereśni w rozmiarze choćby +26 mm? Wiem, że jest sucho, ale jeśli ktoś chce się bawić w czereśnie, to chyba zdaje sobie sprawę z istoty wody dla wzrostu tego owocu? Naprawdę klienta nie obchodzi wystąpienie suszy. Rynek jest zbyt konkurencyjny, aby problemy producentów aż tak przekładały się na wybory nabywców.

Jeszcze jedno: syf. Mnie samego przeraził bałagan na placu. To nie do końca wina producentów, raczej zarządcy, ale przecież brud sam z siebie się nie bierze i ktoś wyrzuca te papiery, gnijące owoce, kubki po kawie i resztki drewnianych skrzynek.

Szukając czereśni zwiedziliśmy różne alejki i obserwowaliśmy też jabłka. Naprawdę rzadkością był nawet najprostszy karton na palecie. Dominują jednak drewniane uniwersalki. Potencjalny klient miałby problem z zakupieniem jabłka o ile nie przywiózł uniwersalek na wymianę. Fajnego Szampiona widzieliśmy, nawet niezła jędrność i kolor. Niemiec miał chrapkę. Przerażał go fakt, że nie dość, że zapłaci po 4,5 zł za skrzynkę, to w domu będzie musiał stanąć pracownik i przełożyć to jeszcze w plastikowe EPS-y. Niestety, standard handlu u nas odbiega od standardu handlu w Europie. Sami sobie zamykamy drogę w świat oferując niską jakość w fatalnym opakowaniu. Ten rynek mógłby być naszym oknem wystawowym. Zlokalizowany blisko stolicy i wielkiego lotniska, przez Warszawę przylatują wszyscy nabywcy z Indii, Chin, Wietnamu czy Egiptu. Za plecami wielkie zagłębie sadownicze od Warki po Rawę Mazowiecką. Świetna komunikacja drogami S8, S7, A2. Na własną naszą prośbę rynek ten stał się punktem zaopatrzenia dla aglomeracji warszawskiej. Tylko dla tej aglomeracji i kilku przerzutników, zamiast być wystawą polskiego sadownictwa.

Wyjechaliśmy z Bronisz, Niemiec mówi: - W prawo na Berlin, w lewo na Wilno. Tylko co stąd można wywieźć w świat? Importowane czereśnie?

Aha, na koniec cena czereśni: w Hamburgu Burlat +28 mm, chodzi po 5,5 eur/kg w wielkim hurcie i występuje spory deficyt.

Komentarze  

0 #6 witek 2021-07-27 13:36
jasne że prowokacja, wazne, zeby cene podbić najpierw pisze, że w drewnianych, a tu prosze, Niemiec będzie w plastkiki przekładal - kazdy biznesmen chce kupić dobry towar i tanio i wiadomo, pazerny dwa razy traci - towar mu sie psuje i cene musi b. obnizyc
Cytować
+8 #5 sadownik 2021-06-22 05:59
cóż za głupi artykuł... "róbcie" sadownicy czereśnię 28+, bo przyjeżdża Niemiec po jedną paletę i to jeszcze za 12 zeta! :D skoro nie ma jej w Niemczech, to dlaczego ma być w Polsce??? myślenie czasem baaaardzo boli...
Cytować
+7 #4 Guest 2021-06-20 19:59
Burlat 28+ heh dobre.
Cytować
+5 #3 Hhfd 2021-06-19 11:39
Az nóż się otwiera. Może to i prowokacja ale tak wygląda niestery polska rzeczywistość. Nie ważne ze ktos moze wiecej zaplacic, wazne aby było taniej niż obok, byle gówno ale taniej. Ale czy czasem nie wygląda tak caly polski handel owocami?
Cytować
+39 #2 Sadownik2 2021-06-16 17:32
Szanowny sadowniku chyba rzeczywiście nie masz zielonego pojęcia o odmianach czereśni.Burlat +28mm???U nas pewnie po mega przymrozkach,poza tym bury nie jest czereśnią twardą dobrą do transportu.Gruba czereśnia zaczyna się później,może być Summit(też miękki)-ale jak kto ma na drzewie oblep to ma drobnicę.Szanowny sadowniku w czereśniach nie ma dobrych sprawdzonych metod przerzedzania owoców,poza tym przerzedzanie czereśni niesie za sobą ogromne ryzyko,że możemy zostać z pustymi drzewami.Tak na prawdę pierwszą odmianami na eksport jest Wanda ,ale tę skupy kupują zwykle 24+,dopiero Kordia jest odmianą występującą w dużych nasadzeniach,i można u niej uzyskać zadowalającą jędrność i wielkość.Są gospodarstwa specjalizujące się w produkcji na eksport i do nich należy się kierować.Generalnie produkcja czereśni wysokiej jakości jest zdecydowanie!!! trudniejsza od produkcji jabłek wysokiej jakości.A co do opakowań,to pan nie wie że o opakowaniach i tego ile towaru jest w opakowaniu decyduje hurt.Gdy bawiłem się w dużą produkcję śliwek i próbowałem je sprzedawać w plastikach po 15 kg, to walczyłem z wiatrakami i hurtownicy "zmusili" mnie do pakowania ich jak wszyscy po 20kg.Czereśnie w sezonie tzn gdy cała alejka jabłkowa wypełniona jest czereśnią, nie teraz! pojedyncze osoby sprzedają w casi ale większość sklepikarzy,że o hurcie nie wspomnę woli! towar w klasycznych plastikach i co mam się znów kopać z koniem(skrzynek casi ma parę tysięcy bo w nich przechowuję śliwkę w chłodni) i tłumaczyć że to nie czereśnia" dla Litwy" tylko na kraj.A opakowania jednorazowe,super,przy cenie 8zł za kg, a przy cenie 4zł czy 3 zł,gdy zbiór może kosztować 1,5-2zł ,mam jeszcze bujać się gdzieś po jednorazówki i dokładać do interesu.Skrzynka drewniana gdyby była w odpowiednim momencie wyrzucana,byłaby ciut lepsza jak jednorazowa łuszczka,ale Polak chytry jest i podaje towar w czarnym badziewiu nawet gdy żąda 4zł za kg jabłka czy gruszki.Miałem kiedyś kontakt z klientem z Niemiec,miałem mu sprzedawać czereśnie bo interesowały go dostawy po 2 tony co dwa dni,ale cena jaką mi proponował zupełnie odbiegała od jakości jakiej oczekiwał,to też warto mieć na uwadze.Obecnie giełda zalewana jest importem i tak będzie pewnie przez co najmniej 2 tygodnie.
Cytować
-11 #1 Roman 2021-06-16 17:14
Jesteśmy potęga sadownicza i basta...
Hehe
Cytować

Powiązane artykuły

X