Determinacja i jedność, czyli jak protest może zmienić sytuację rolników

Chociaż cała branża sadownicza od jakiegoś czasu odczuwa skutki kryzysu związanego z brakiem opłacalności produkcji i nad wieloma gospodarstwami wisi widmo upadku, to zwykle kończyło się na słowach. Pamiętamy tegoroczne protesty sadowników pod Dohlerem czy Biedronką, garstka zainteresowanych, a później wzajemne oskarżenia w internecie, przerzucanie winy z jednych na drugich i brak wiary, że protest może zmienić sytuację. Jak się okazuję może. Za przykład niech posłużą Indie, tamtejsi rolnicy protestowali rok przeciwko szkodliwym reformom rolnym, które chciał wprowadzić rząd premiera Narendy Moidego. Wielu z nich protest przepłaciło życiem, jednak rolnicy byli nieustępliwi a ich determinacja doprowadziła do porzucenia planów przez rząd.

Indyjscy rolnicy zakończyli rok masowych protestów tydzień po tym, jak rząd zgodził się porzucić kontrowersyjne reformy rolne. Przez rok tysiące rolników obozowało na obrzeżach stolicy Delhi, niestety dziesiątki z nich umarło z powodu upału, zimna i Covid. Ruch ten stał się jednym z największych wyzwań dla rządu premiera Narendry Modiego.

Grupy rolników podjęły decyzję o zakończeniu protestu po tym, jak ministrowie zgodzili się omówić inne żądania, w tym gwarantowane ceny za produkty i wycofanie spraw karnych przeciwko protestującym rolnikom.

„Zorganizujemy spotkanie przeglądowe 15 stycznia. Jeśli rząd nie spełni swoich obietnic, możemy wznowić protest” – zapowiedział przywódca rolników Gunam Singh Charuni.

Rolnicy protestowali przeciwko wprowadzeniu przez rząd trzech ustaw, które rozluźniły zasady sprzedaży, ustalania cen i przechowywania płodów rolnych - przepisów, które od dziesięcioleci chroniły ich przed wolnym rynkiem.

Związki rolników powiedziały, że te prawa skazałyby rolników na duże firmy i zniszczyłyby ich źródła utrzymania.

Po miesiącach upierania się, że reformy przyniosą korzyści rolnikom, Modi ogłosił 19 listopada, że jego rząd uchyli przepisy. Ustawa o anulowaniu reform została oficjalnie uchwalona w parlamencie 30 listopada.

Posunięcie to zostało okrzyknięte zwycięstwem rolników, a także mocnym przykładem tego, jak masowe protesty wciąż mogą skutecznie rzucić wyzwanie rządowi.

Ale rolnicy nie opuścili miejsc protestów natychmiast po oświadczeniu premiera Modiego. Powiedzieli, że będą protestować, dopóki rząd nie zgodzi się na ich inne żądania.

W czwartek rząd wystosował oficjalny list do liderów rolników, akceptując wiele z nich.

Rząd zgodził się także wypłacić odszkodowania rodzinom rolników, którzy zginęli podczas protestu. Jest to również postrzegane jako wygrana dla związków rolniczych, ponieważ rząd powiedział parlamentowi w zeszłym tygodniu, że nie ma rejestru liczby rolników, którzy umarli podczas protestów. 

Na żądanie minimalnej ceny wsparcia (MSP) rząd obiecał utworzyć komisję, w skład której wejdą przedstawiciele rządów federalnych i stanowych, naukowcy zajmujący się rolnictwem i grupy rolników.

Protesty po raz pierwszy nabrały tempa w listopadzie zeszłego roku, kiedy rolnicy próbowali wkroczyć do Delhi, ale zostali zatrzymani przez policję na granicach miasta. Od tego czasu, wbrew wszelkim przeciwnościom, pozostawali na obrzeżach miasta – stawiając czoła palącemu upałowi, ostrej zimie, a nawet śmiertelnej drugiej fali Covid.

Rolnicy tworzą najbardziej wpływowy blok wyborczy w Indiach – a eksperci twierdzą, że zbliżające się wybory stanowe w Pendżabie i Uttar Pradesh mogły zmusić rząd do wycofania prawa.

Co oferowały przepisy?

Jedną z największych zmian było to, że rolnicy mogli sprzedawać swoje produkty po cenie rynkowej bezpośrednio prywatnym graczom - firmom rolniczym, sieciom supermarketów i sklepom internetowym. Większość indyjskich rolników sprzedaje obecnie większość swoich produktów na kontrolowanych przez rząd rynkach hurtowych lub mandi po gwarantowanych cenach minimalnych (znanych również jako minimalna cena wsparcia lub MSP).

Prawo pozwalało prywatnym nabywcom gromadzić żywność, taką jak ryż, pszenica i rośliny strączkowe, do przyszłej sprzedaży, co wcześniej mogli zrobić tylko upoważnieni przez rząd agenci.

Reformy, przynajmniej na papierze, dały rolnikom możliwość sprzedaży poza tak zwanym „systemem mandi”. Protestujący powiedzieli jednak, że przepisy osłabią rolników i pozwolą prywatnym graczom dyktować ceny i kontrolować ich los. Powiedzieli, że MSP utrzymuje wielu rolników przy życiu, a bez niego wielu z nich będzie miało trudności z przetrwaniem.

Powiedzieli, że rygorystyczne indyjskie przepisy dotyczące sprzedaży produktów rolnych i wysokie subsydia przez dziesięciolecia chroniły rolników przed siłami rynkowymi i nie ma potrzeby tego zmieniać.

Ale rząd przekonywał, że nadszedł czas, aby rolnictwo było opłacalne nawet dla drobnych rolników i nowe przepisy mają to osiągnąć.

Źródło: BBC; fot. zdjęcie poglądowe

Powiązane artykuły

X