Dalej zbieramy przemysł

Jedni pragną zakończyć zbiory przed świętem Wszystkich Świętych (1.11), a inni chcą się wyrobić do Święta Niepodległości (11.11), a jeszcze inni nie mają takich problemów i zbierają jabłka nawet w grudniu czy styczniu. W wielu sadach jeszcze trwa zbieranie przemysłu spod drzew. Ręcznie lub maszynowo, ale strumień jabłek prosto z sadu płynie nieprzerwanie od jesieni, z malutką pauzą na grudniowe opady śniegu. Aktualnie pogoda sprzyja zbierającym, bo po śniegu już nie ma śladu a duże mrozy nie niszczą owoców.

Mam mieszane uczucia odnośnie tego zimowego zbierania owoców spod drzew, bo z jednej strony jeśli klient akceptuje takie jabłka, to dlaczego mu ich nie dostarczać, ale z drugiej strony za tenże towar płaci tyle samo, co za owoce sypane z chłodni. Jakość jednego i drugiego jest nieporównywalna, podobnie jak uzysk po przerobie, więc trochę to nie fair. Tak czy siak zimowe zbieranie trwa w najlepsze a indagowani producenci wprost mówią, że nie zanosi się aby skończyli je na dniach. Natomiast przyznają, że zdecydowanie najlepiej "przechowywanie" na ziemi znosi Idared, ale też Gloster całkiem dobrze się trzyma. Te dwie odmiany nie rozpadają się pod wpływem rzucania ich do skrzyń. Gorzej jest z grupą Jonagolda i Szampionem, tutaj są problemy z "jakością" i spora część owoców źle znosi proces zbierania i załadunku na samochody. Jeden z pytanych sadowników przyznał wprawdzie, że zbieranie zimą jest trudniejsze niż jesienią, ze względu na zalegające liście, a więc efektywność spada względem jesieni, jednak na przełomie października i listopada Ukraińcy żądali 18, 20 a nawet 25 złotych za zbieranie, a teraz spokojnie znalazł pracowników za 15 złotych na godzinę. W dość dobrej sytuacji są posiadacze maszyn do zbierania, którzy przyznają, że efektywność ich pracy jest dość dobra i chyba wyprą one całkowicie zbiór ręczny. Oczywiście jest wiele konstrukcji i nie każda jest tak dobra i przemyślana, ale tempo, koszty a przede wszystkim komfort pracy robią zasadnicza różnicę. Jeśli faktycznie to się sprawdzi, to na naszych oczach rodzą się sady przemysłowe z prawdziwego zdarzenia. Cięcie mechaniczne zimą, minimalne opryski i nawożenie oraz zbiór maszynowy jabłek – w efekcie dość duże sady, o dużym łącznie tonażu będzie mogła obsługiwać relatywnie niewielka grupa osób. Jeśli do tego dojdzie tak duża tolerancja zakładów przetwórczych dla zbierania jabłek zimą, to naprawdę bardzo duża część sadów będzie właśnie zbierana do grudnia, bo sąsiad sąsiadowi będzie pożyczał maszynę.

Na koniec dodam, że miałem ostatnio dość długą i ciekawą rozmowę z sadownikiem, gospodarującym na ponad 40 hektarach i posiadającym już maszynę. Wskazywał on całkiem logicznie, że przy obecnej cenie jabłek deserowych oraz przemysłowych (loco zakład), to naprawdę nie ma wielkiej różnicy między produkcją przemysłu i deseru. Ostatnimi laty stanął on przed decyzją o wyrwaniu Glostera i Idareda i zastąpienia ich bardziej pożądanymi przez rynek deserowy odmianami, lecz zamiast kupić drzewka i posadzić je w miejsce starych kwater, to kupił maszynę do zbierania jabłek. Z perspektywy dwóch miesięcy żałuje on, że znaczną część kwater Ligola czy Jonagoreda w ogóle pryskał i ciął pod kątem produkcji deseru. Bardzo też mu dokuczał tegoroczny wyścig o pracownika między sadownikami i boi się o dostępność albo koszt siły roboczej w następnym roku, a więc już teraz podjął decyzję o pełnym cięciu maszynowym sadu w bieżącym sezonie i bardzo zachowawczym pryskaniu wiosną. Zastanawiające jest jak do następnego sezonu podejdzie ta część sadowników, która już jesienią miała problemy ze skompletowaniem ekipy do zbiorów, teraz nie da rady samemu obciąć sadu a na wynajęcie "fachowców" za 250 zł/dzień ich nie stać, bo sprzedają jabłka po 70 groszy.

Komentarze  

+2 #1 Ekonom 2023-01-04 19:37
Zuchy
Za zbieranie jablek w styczniu
Będzie
Order z jablka
Cytować

Powiązane artykuły

Wysokie ceny koncentratu jabłkowego

Kiedy wzrośnie cena jabłek przemysłowych?

Ile koncentratu importujemy z Ukrainy?

X