Małe jabłka, małe pieniądze
W mijającym sezonie zebraliśmy mniej jabłek niż średnia. Według ocen sadowników jest to jeszcze mniej niż według analiz GUS-u. Najbardziej zawiodły Jonagoldy i Ligol, czyli grupa odmian, dla której przemienność to stan naturalny. Oznacza to, że w przyszłym roku możemy spodziewać się większej ilości jabłek tych odmian. Tym samym wracamy do problemu, który mamy od lat, czyli produkcji jabłek, których rynek wcale nie chce.
Od wielu lat słychać głosy, że jak przychodzi rok małych rozmiarów owoców, to rynek szuka jabłek dużych, a jak urosły nam duże, to rynek szuka mniejszych. Tylko, że to jest nieprawda i świadczy o całkowitym oderwaniu sadowników od rynku. Otóż rynek pożąda raczej ciągle tego samego. Dystyrbucja jabłek od wielu lat jest zdominowana przez sieci handlowe, zarówno w Polsce jak i na większości rynków docelowych polskiego eksportu. Sieci obracają produktem wystandaryzowanym, o bardzo sprecyzowanych parametrach. Na polskim rynku najbardziej pożądany jest owoc w rozmiarze 75-90 mm i nawet przy mniejszej dostępności danej odmiany (vide Ligol w tym sezonie), sieci raczej są skłonne obniżyć wymagania odnośnie koloru niż rozmiaru. Oznacza to, że w przypadku odmian kierowanych na polskie markety w ogóle nie ma sensu produkowanie jabłek w rozmiarach poniżej 75 mm. W takiej sytuacji już dziś wiemy, że rok obfitego owocowania takiego Ligola, niesie ze sobą zagrożenie zbyt małych owoców na drzewie w następnym sezonie, czemu powinniśmy przeciwdziałać, bo będziemy mieli problem ze sprzedaniem tych owoców.
Pierwszym etapem redukcji liczby owoców na drzewie jest cięcie zimowe, które właśnie teraz przeprowadzamy. Jeśli faktycznie mieliśmy mniej jabłek tej odmiany na drzewach w 2023 roku, to pewnie mamy intensywne zapąkowanie, a więc możemy sobie pozwolić na dość mocne cięcie. Oczywiście samo cięcie nie wystarczy i trzeba będzie pomyśleć nad przerzedzeniem drzew, ale to dopiero wiosną. Argumenty, że "przecież może przyjść przymrozek", a więc nie mam sensu teraz myśleć o ilości owoców na drzewie są po prostu śmieszne. Równie dobrze można by sobie odpuścić pryskanie parcha, bo "przyjdzie grad i tak wszystko wyrzucimy na przemysł".
Bardzo dużą krzywdę robi nam myślenie, którego całkiem sporo w internecie, że "dopiero jak zerwie się jabłka, to trzeba szukać klienta na to, co się zerwało". Według mnie musimy wiedzieć co i dla kogo produkujemy, i dążyć do osiągnięcia takich właśnie efektów naszej pracy, jakich docelowy klient oczekuje. Naprawdę, lepiej zerwać 60 ton Red Jonaprince'a 75-90 mm po 1,75 zł/kg niż 30 ton 65-75 mm po 1,1 i 40 ton 75-90 po 1,75. O ile jeszcze Red Jonaprince nie jest aż tak problematyczny, bo jest naturalnie wielkooowocowy, to dużo większym wyzwaniem jest Szampion, który też głównie ląduje na marketach, które to widzą go dokładnie w takim samy rozmiarze jak Ligola czy Red Jonaprince'a. Tutaj nie ma zmiłuj i intensywne przerzedzanie jest koniecznością, aby uzyskać docelowy rozmiar owoców zgodny z oczekiwaniami sieci handlowych.
Zwrócę też uwagę Szanowny Czytelników na jeszcze jeden aspekt związany z redukcją liczby owoców: wielkość odsortu. Dwa zdania wyżej wyliczałem, że te małe jabłka możemy sprzedać po 1,1 zł/kg ale tak naprawdę, to gdy małych jabłek na rynku jest nadmiar, to ich cena pikuje w dół, ocierając się o cenę przemysłu, bo nie są one towarem pożądanym przez głównych odbiorców. Robi się nam wówczas z sadu deserowego sad deserowo-przemysłowy. Inwestujemy w ochronę, nawożenie i cięcie jak dla deseru, a owoce te sprzedajemy w cenie przemysłu. Jak pisał śp. Grzegorz Klimek "odesetek jabłek przemysłowych decyduje o dochodowości produkcji jabłek deserowych".
Bez dwóch zdań musimy ograniczać ilość odsortu z naszych zbiorów, a rozmiar jest najpoważniejszym kryterium sortowania jabłek. Małe jabłka, z odmian przeznaczonych na markety, które poszukują dużych owoców, są najpoważniejszym obciążeniem dochodowości naszych gospodarstw.
Komentarze
I tego się trzymajmy.
W tym roku wszystkie kiepsko się przechowują
No tak jak co roku
W sondażach,2/3 ankietowanych zamiarze ciąć wydatki na święta
Więc nie stać a taki mamy dobrobyt na papierze
Niestety wiem
Ta? W 2023 roku ludzi nie stać żeby zapłacić 5 zł za kg jabłek? Daj spokój
Nie markety chcą ceny,tylko konsument,a markety muszą się dostosować do preferencji klienta
Ty wiesz o czym ty piszesz w ogóle?
Huti strzelają do statków na morzu czerwonym,armatorzy nic chca pływać przez kanał sueski,ubezpieczenia frachtów X5 do góry,dolar do dołu...
A jabłek pelnd komory tylko jędrność leci drastycznie
Nie wygląda to ciekawe
Mozlie,że kto wytrzyma do czerwca to będzie milionerem choć obstawiam że 75% komór skończy u Piotrka w kozietulach
Ja już wolę od 7 i pare procent poniżej
Jest masa jest kasa
Czas płaci nie odmiana