Drzewka kupię!
W ubiegłym roku napisałem dość satyryczny tekst o nagminnym sadzeniu drzew jabłoni, powodowanym atrakcyjnymi cenami jabłek przemysłowych (wówczas około 80-90 groszy za kilogram). Jak Państwo sądzą, czy tegoroczne dobre ceny przemysłu ponownie popchną ludzi do sadzenia? Patrząc po cenach drzewek, to już pchnęły.
Ładne, jednoroczne, drzewko popularnych odmian to aktualnie około 14 złotych na targowiskach. Słabsze drzewka natomiast od 10 złotych wzwyż. Chętnych całkiem sporo, towar się rozchodzi dość sprawnie, ten weźmie 100 pęczków, ten tylko 50, ale busa dziennie da się sprzedać. Naprawdę nie rozumiem tego pędu do nasadzeń, bardzo to wszystko krótkowzroczne. Oczywiście nie widzę nic złego jeśli ktoś ma fajnego klienta, pracuje z nim od lat i regularnie udaje mu się osiągać zyski z takiej produkcji. Natomiast tutaj mamy nasadzenia pseudodeserowe. Niby odmiany deserowe, ale jak się nie uda, to na przemysł też pójdzie, a że przemysł ostatnio dobrze płaci, to ludzie sadzą śmiało. Nie umiem pojąć dlaczego sadownicy robią takie nasadzenia pod późniejszy handel tego na przemysł. Naprawdę wszyscy są przekonani, że skoro już dwa sezony cena na przetwórniach daje zarobić, to tak będzie zawsze? Przecież sad, nawet pod produkcję przemysłu, to inwestycja wieloletnia. Ostatnie dobre sezony są pochodną czynników sezonowych, a nie stałym trendem w branży. W roku normalnego urodzaju, przy innych relacjach ceny koncentratu pomarańczowego do jabłkowego, to zakłady nie będą płaciły po 1,25 zł/kg. Patrzę po tych nowych nasadzeniach i widzę rozciągnięte nawodnienia, gęsto sadzone drzewka, konstrukcje wspierające a obok właśnie usuwana stara kwatera, z rozstawą 4 x 2 metra, wody uświadczyła jak akurat padało a za konsturkcję wspierającą dla drzewek robiła podkładka P14. To nie jest wymiana nasadzeń, to jest zwiększanie produkcji. Tak, przemysł przetwórczy przerobi i 5 mln ton, dadzą radę, zepną się w sobie, będą pracować na 3 zmiany ale jabłka przerobią. Tylko czy my damy radę?
Naprawdę już nie pamiętamy zbierania jabłek po 10 groszy? Rozumiem, że Dohler teraz ogłasza swoje ceny minimalne i mniej niż 35 groszy loco zakład nam nie grozi, ale nawet te 40 czy 50 groszy na skupie, to czy to są pieniądze za jakie będziemy gotowi dostarczać owoce z tych nasadzeń? To naprawdę dobrze, że trafiły nam się dwa dobre sezony cen dla owoców do przetwórstwa. Tylko jeszcze kilka sezonów wstecz były kolejki, aby wysypać owoce na skupach. Nie ma nic złego w produkcji jabłek przemysłowych, to biznes jak każdy inny, tylko może najpierw pojechać do tego Dohlera czy Austria Juice i podpisać kontrakt na dostawę takich jabłek? Nie mówię, że mają dać jakąś cenę gwarantowaną, ale chociaż zagwarantować sobie zbyt, aby nie robić z siebie pośmiewiska dla całej wsi, gdy za rok, dwa lub trzy będzie ktoś stał nocą w kolejce na skup a żona będzie dowoziła herbatę w termosie. No chyba, że to jest clue tego biznesu: postać w kolejce, spotkać podobnych sobie, ponarzekać wspólnie i dziabnąć coś mocniejszego, bo herbatka od żony to za mało.
Komentarze
W każdej branży każdy większość myśli o rozwijaniu produkcji.
Ja posadzę Ligola i prynca na p14
Bez kołka ,4x2
Albo deser albo taśma ....tony będą więc i kasa będzie
Sam dosadze z 10 ha bo przemysł płaci
Jest masa jest kasa