Mirosław Maliszewski: Ograniczenie produkcji nie zagwarantuje polepszenia opłacalności

 

Zdaniem Mirosława Maliszewskiego, prezesa Związku Sadowników RP, ograniczenie produkcji nie jest gwarancją zwiększenia opłacalności. Poza tym, nie jest możliwe, aby wpływać na produkcję administracyjnie. Prawdopodobnie, biorąc pod uwagę doświadczenia producentów z Europy Zachodniej, rynek samoistnie ureguluje sytuację, co niestety będzie wiązało się bankructwami niektórych gospodarstw. – Część ludzi nie będzie w stanie wytrzymać tych uwarunkować rynkowych i cen. (…) Przetrwają pewnie ci najlepsi, ale naszą rolą jest, aby to grono, które przetrwa było jak największe. Możemy mówić o tym, że wyjściem z sytuacji jest ograniczenie produkcji – tylko po pierwsze, jak to zrobić? A po drugie – musimy brać pod uwagę, co dzieje się w innych krajach, szczególnie w Europie Wschodniej, pod względem nasadzeń, a w konsekwencji wzrostu produkcji – zauważył.

Podczas debaty V Sadowniczego Forum Ekonomicznego odbywającego się w ramach Targów Sadownictwa i Warzywnictwa rozważano kwestię ograniczenia produkcji jabłek w Polsce. Zastanawiano się czy jest ono koniecznością i czy możliwym jest, aby na ilość produkcji można było wpływać od strony administracyjnej.  Zdaniem Mirosława Maliszewskiego, prezesa Związku Sadowników RP, nie ma możliwości, aby produkcję można było ograniczyć administracyjnie. Jego zdaniem, jedynym mechanizmem, który mógłby przyspieszyć ten proces jest karczowanie starych, niedochodowych sadów za rekompensatami dla sadowników. Jeżeli jednak ten program nie zostanie wprowadzony, ograniczenie produkcji odbędzie się naturalnie.

Prezes Związku ma również wątpliwości, czy w perspektywie najbliższych pięciu lat produkcja zostanie ograniczona, chociażby biorąc pod uwagę popyt na drzewka niektórych odmian, które są intensywnie zamawiane. –Nowe nasadzenia będą powstawały – stwierdził.

Mirosław Maliszewski zwrócił także uwagę, że ograniczenie produkcji nie oznacza zwiększenia opłacalności, jako przykład przywołuje Francję, która ograniczyła produkcję z około 2 milionów ton do 1,1 miliona. – Przestrzegam jeszcze przed jedną rzeczą, absolutnie nie jest zwolennikiem ogromnej produkcji, ale we Francji, redukcja z 2 mln ton do 1 mln ton, nie spowodowała wcale zwiększenia opłacalności produkcji, po prostu część sadowników wypadła – wyjaśnił.

Poza tym, należy mieć na uwadze, co dzieje się na Wschodzie. Tempo nasadzeń na Ukrainie, w Rosji, Białorusi, Mołdawii, Uzbekistanie i Kazachstanie oznacza, że produkcja w tych krajach będzie ogromna. – Nie jest powiedziane, że nawet jeśli produkcję w Polsce ograniczylibyśmy, to za chwilę stanie się automatycznie bardziej opłacalna. To jest rynek otwarty – tak jak z produkcją owoców do przetwórstwa. Jako przykład prezes Związku przywołuje kraje Europy Zachodniej, gdzie rezygnowano z produkcji owoców do przetwórstwa ze względów rynkowych. – Z powodów tych samych, które mamy dzisiaj – nieopłacalności, braku możliwości wpłynięcia na przemysł przetwórczy. Ta produkcja przesunęła się na Wschód do Polski, a dzisiaj widzimy, że przesuwa się jeszcze bardziej na Wschód, tam gdzie jest tańsza siła robocza – mówił.

– Niestety, mam prawo przypuszczać, że to spowoduje pewne samoistne regulacje w tym zakresie. Część ludzi nie będzie w stanie wytrzymać tych uwarunkować rynkowych i cen. (…) Przetrwają pewnie ci najlepsi, ale naszą rolą jest, aby to grono, które przetrwa było jak największe. Możemy mówić o tym, że wyjściem z sytuacji jest ograniczenie produkcji – tylko po pierwsze, jak to zrobić? A po drugie – musimy brać pod uwagę, co dzieje się w innych krajach, szczególnie w Europie Wschodniej pod względem nasadzeń, a w konsekwencji wzrostu produkcji – podsumował.

Komentarze  

0 #11 Roman 2019-01-16 15:16
Andrzej ja nie odkrywam Ameryki
Mówię to co doskonale wie i realizuje cały świat tylko Polacy nie mogą przyjąć tego do wiadomości

Zamiast coś zmienić i kreować rzeczywistość wola narzekać i wyciągać łapy po dotacje,zapomogi,klęskowe,prow y itp
Cytować
0 #10 Andrzej 2019-01-16 12:32
@Roman...Piszesz że cały Tyrol jest dwuzawodowy...No i ja poznałem kiedyś takiego dwuzawodowego Niemca...Pracował jako nauczyciel a po pracy sam ciął swój 4 ha sad...
Cytować
0 #9 Roman 2019-01-16 12:10
Andrzej....klucz do poprawy opłacalności znajduje się w statystyce za rok 2017...
Wiemy ile urodziło się w każdym kraju i po ile zeszło

Po co wyważać otwarte drzwi...

10mln jabłek w Europie z czego 3mln w Polsce i wszyscy co produkują jabłka zarobią....

Teraz tylko trzeba zmniejszyć liczbę gospodarstw i wielkość produkcji do tego co można z zyskiem sprzedać...
Spora część sadowników musi zmienić branże...
Cały Tyrol jest dwuzawodowy.nad bodeńskim też pracują...
Holandia w 50lat zmniejszyła liczbę gospodarstw o 90% a rodukcje o 50%..

My też musimy zmniejszyć produkcję...inaczej zarżniemy cała branze
Cytować
-1 #8 Andrzej 2019-01-15 22:29
Ale jednak ś+p profesor Makosz jako drogę do poprawy opłacalności wiśni podawał ograniczenie produkcji... I nawet podawał ile to ton powinniśmy produkować, choć tej wielkości nie pamiętam... Więc jeżeli receptą Makosza na wiśnie była likwidacja części sadów wiśniowych, to dlaczego nie mogło by się to sprawdzić w przypadku sadów jabłoniowych ?
Cytować
0 #7 Roman 2019-01-14 18:39
Chcesz gwarancji to kup toster


Życie jest fajne bo jest nieprzewidywalne... To zagadka

Inaczej nuda panie
Cytować
+2 #6 Andrzej 2019-01-14 12:54
@Guest...Piszesz że rolnictwo potrzebuje opłacalnych cen... Zgoda...Ale kto miał by rolnikowi / i sadownikowi / te ceny zagwarantować ?...Bo że nie uczyni tego tzw. " wolny rynek ", to już wiemy...
Cytować
-1 #5 Andrzej 2019-01-14 11:53
Mamy połowę stycznia a za oknem plus 2...Może w tym nadzieja ?
Cytować
0 #4 Roman 2019-01-14 11:07
Komunę i urzędowe ceny już przerabialiśmy....Ludwiku i sabo nie idźcie tą drogą...

Od lat wiadomo,żeby jabłko było opłacalne w Europie musi być max 10mln ton z czego w Polsce 3....

Bo nie ma zapotrzebowania na większą ilość jabłka.koniec kropka

I do znudzenia będę powtarzał...zero urzędowych cen,dotacji,wsparcia państwa itp...przetrwaja ci co mają przetrwać i wyprodukują te 3mln ton...reszta musi przestać produkować i zbierać po 8 gr...

Jeśli mi się opłacać nie będzie pierwszy zmienię pracę ...z sentymentu do ojcowizny zupy się nie ugotuje
Cytować
+2 #3 Guest 2019-01-14 09:13
Po prostu nie ma złudzeń, za długo był w polityce... Jednego rozwiązania nie ma. To powinno być kilka składowych, przy czym eliminacja jednego puzzla z układanki ,,położy'' całość. A jest, to najważniejszy element: cena minimalna na produkty rolne lub marża maksymalna. I proszę mi nie mówić o samoregulującym się rynku, bo to bzdura. Ponieważ, czym jak nie regulacją są proponowane obowiązkowe kontraktacje? Rolnictwo, jako takie potrzebuje opłacalnych cen, nie misji, nie programów unijnych, nie dotacyjnych ochłapów. A, to po prostu się nie kalkuluje, bo istnienie wielu urzędów nie miałoby sensu. Jest też głęboko zakorzeniona pogarda, dla rolników i niski status społeczny wykonywanego przez nich zawodu. Powinniśmy bardzo ostrożnie podchodzić do zachodnich wzorców. Jak silny, dostani finansowo jest rolnik np. amerykański skoro, go nie stać na zakup nasion na nowy sezon? Czy łatwo z rolników zrobić ,,niewolników bankowych'' w takiej sytuacji?
Cytować
-1 #2 Roman 2019-01-14 06:46
Wrecz postawie tezę by zwiększać produkcję bo inni wejdą na nasze miejsce

Dalej produkujmy ponizej kosztów badziewie i z optymizmem patrzmy w przyszłość

Wykończymy wszystkich niskimi cenami....nic nie szkodzi,że sami też zdechniemy z głodu..

Dalej bracia i siostry wytrzymamy jeszcze 5lat takich cen albo niższych...a potem świat dla naszych jabłek stoi otworem a ceny wystrzelą do nieba
Cytować
-3 #1 Andrzej 2019-01-13 19:48
Pan Maliszewski nawet nie podjął próby wskazania CO mogło by poprawić opłacalność produkcji...Bo skoro ani bankructwa części gospodarstw, ani karczowanie starszych nasadzeń, ani jakieś działania administracyjne, to CO ?...
Cytować

Powiązane artykuły

TSW 2019 – FOTORELACJA

TSW 2019 – relacja filmowa

X