Jakie polskie jabłka mają największy zbyt w Niemczech? – w rozmowie z właścicielką sieci sklepów

 

 

Niemcy są jednym z najbardziej poszkodowanych krajów pod względem start w sadownictwie spowodowanych wiosennymi przymrozkami. O tym, że jabłek w tym kraju dużo mniej, świadczy ogromne zapotrzebowanie, zarówno na towar przemysłowy jak i deserowy oraz wysokie ceny. Na jakie odmiany jest największy popyt? O rozmowę poprosiliśmy właścicielkę kilku warzywniaków w Berlinie, która polskie jabłka kupuje od wielu lat. W tym sezonie jest to szczególnie opłacalne, ponieważ nasza rozmówczyni towar kupiony w Polsce sprzedaje z marżą około jednego euro.

Niemka, która zgodziła się z nami porozmawiać, ma pod Berlinem swój własny, mały sad. Niestety, w tym roku po wiosennych przymrozkach zostało na drzewach około 30 procent jabłek.  Sytuacja wygląda podobnie w innych sadach, stąd duże zapotrzebowanie na polski towar. Sklepy naszej rozmówczyni rozmieszczone są przede wszystkim na lokalnych targowiskach. Klientele stanowią głównie gospodynie domowe.

– Polskie jabłka od lat kupuję od zaufanych sadowników, bo rzeczywiście, dla niemieckich konsumentów najważniejsze jest bezpieczeństwo jabłek i brak pozostałości. Chociaż w tym roku ze względu na ogólne deficyty obniżone zostały odrobinę wymagania co do jakości zewnętrznej, to dopuszczalne są jedynie niewielkie ordzawienia – mówi.

Co ciekawe, na targowiskach dominują zupełnie inne odmiany, niż w niemieckich supermarketach (pod artykułem przytaczamy fragment wypowiedzi niemieckiego analityka rynku, dr H. Schwartau, który na tegorocznych targach MTAS opisywał perspektywiczne odmiany jabłoni).

– Obecnie najbardziej poszukiwane i „chodliwe” są odmiany lubiane i znane przez niemieckich konsumentów. Z Polski sprowadzam przede wszystkim Boskoopa, Elstara i Pinovę. To za nie proponowane są najwyższe ceny. Bardzo dużym uznaniem cieszy się również Szampion i Jonagored – opowiada. – Sprzedać można również Galę, Red Jonaprinca i Red Deliciousa, ale w dużo mniejszym stopniu – dodaje.

Co ciekawe, dowiadujemy się, że praktycznie żadnego zbytu nie ma na odmianę Golden Delicious. – Konsumenci nie są zainteresowani tą odmianą – mówi. Podobnie z Lobo czy Cortlandem. Tutaj jednak decyduje kwestia nietrwałości i nieznajomości tych odmian wśród niemieckich konsumentów.

Wraz z postępowaniem sezonu, nasza rozmówczyni planuje zamawiać również Elisę i na próbę również Ligola. Odmiana ta nie cieszy się co prawda zainteresowaniem konsumentów, ale przy deficycie może okazać się, że będzie potrzebna. Nasza rozmówczyni nie widzi jednak szansy dla polskiego Glostera i Idareda – w poprzednich latach ciężko było je sprzedać.

 

Dr Hedwig Schwartau, MTAS 2017:

Jak wygląda europejski asortyment odmianowy dla lat 2016 – 2008? Ilość Goldena spadła w tym czasie o 200 tys. ton, ale patrząc na to, co produkuje się we Francji i we Włoszech można powiedzieć, że i tak jest go o wiele za dużo. Jeśli chodzi o jabłka dwukolorowe, które ostatnio bardziej przybrały na ilości, powinniśmy wykreślić grupę Jonagoldów z wyjątkiem Red Jonaprinca. Odmiana Idared obciąża rynek i uważam, że w stosunku do wymagań europejskiego konsumenta nie ma przyszłości.

Bardzo ważne, abyśmy uświadomili sobie, kto tak naprawę jest konsumentem jabłek. Elstar to w Niemczech odmiana, taka jak Szampion w Polsce. Ponad 48 % Elstara kupują konsumenci +65 lat. Niebezpieczna jest świadomość, że na północy 40 % nasadzeń to właśnie ta odmiana. Spójrzmy na Pink Lady. Kto ją dziś kupuje? Pokolenie młodsze. Na Zachodzie Europy coraz częściej mówimy o odmianach klubowych (Pink Lady, Kanzi, Jazz). Całość TUTAJ

 

 

Powiązane artykuły

Po ile chcesz sprzedać jabłka?

A jednak się opłaca

Związek między jakością a ceną

X