
Ostatni występ parcha
Powoli zbliżamy się do końca okresu ochrony przed wysiewami pierwotnymi parcha jabłoni. Przed nami kilka dni, w których może dochodzić do opadów, co niewątpliwie spowoduje wysiewy zarodników tego grzyba. Biorąc pod uwagę, że zimą wykształciło się już niewiele zarodników, można przypuszczać, iż będzie to ostatni „występ” tego patogenu w tym sezonie.
Wprawdzie prognozy przewidują możliwość opadów przez kilka kolejnych dni, jednak dość niska temperatura i silny wiatr mogą znacząco hamować rozwój ewentualnych infekcji. Od kilku sezonów obserwujemy okresy bez opadów i wysiewów, po których następują nagłe opady, intensywne wysiewy i bardzo silne infekcje. W tym roku zaobserwowaliśmy podobny układ – wystąpiły 4–5 dużych wysiewów i związane z nimi infekcje.
Spoglądamy na kalendarz – mamy drugą dekadę maja, a ochronę rozpoczęliśmy na początku kwietnia. Sezon minął więc dość szybko – wręcz bardzo szybko. Dawno nie było tak krótkiego okresu wysiewów parcha wiosną; zdarzały się sezony, w których kończyliśmy ochronę dopiero na przełomie maja i czerwca, a nawet w drugiej połowie czerwca.
Obecnie dominującym tematem są przymrozki, ale wkrótce parch ponownie pojawi się w dyskusjach i będzie można ocenić skuteczność naszych strategii ochrony. Ochronę przed tym – być może ostatnim – okresem krytycznym utrudni nam silny wiatr, który ma utrzymywać się od jutra aż do wtorku. Prognozy przewidują również możliwość większych lub mniejszych opadów do tego czasu, które mogą pobudzać zarodniki do infekowania liści i zawiązków.
Wszystkiemu towarzyszyć będzie dość chłodna pogoda, co może znacznie utrudnić późniejsze zastosowanie IBE. Dlatego dobre zabezpieczenie roślin było jak najbardziej wskazane.
Poza parchem warto wspomnieć o nasilającym się problemie mączniaka jabłoni. W minionym sezonie wiele sadów nie było odpowiednio chronionych z powodu utraty plonu już wczesną wiosną. Mączniak miał więc dogodne warunki do rozwoju i infekowania pąków, czego skutkiem są zniekształcone tegoroczne młode pędy oraz kwiatostany. Widzimy tego całkiem sporo, szczególnie na odmianach wrażliwych, ale również na Goldenie i Gali obserwujemy nietypowe objawy działania tego grzyba.
W sadach pojawiło się również sporo zwójek, a posklejane liście na młodych przyrostach stały się dość powszechnym widokiem. Myślę, że w drugiej części sezonu konieczna będzie bardziej zdecydowana walka z tymi szkodnikami. Prawdopodobnie, gdy zrobi się cieplej, do głosu dojdą także mszyce – choć patrząc na prognozy, trudno powiedzieć, kiedy wreszcie nadejdzie prawdziwe ocieplenie.
Sadownicy stają także przed poważnym dylematem dotyczącym przerzedzania zawiązków. Choć kwitnienie było obfite, wielu z nich ma poważne wątpliwości, czy usuwać część zawiązków. Nawet kwatery tej samej odmiany w jednym sadzie potrafią się znacznie różnić, co nie ułatwia podjęcia decyzji. Szczególnie dotyczy to grupy Jonagolda – a przecież w Polsce mamy ogromną powierzchnię upraw obsadzonych właśnie tą odmianą.
Biorąc pod uwagę koszty, skutki i potencjalne ryzyka, kwestia przerzedzania wydaje się obecnie najpoważniejszym wyzwaniem agrotechnicznym, przed którym stoją sadownicy.