Jakich jabłek nie warto wkładać do chłodni?

Zapewne wielu z Szanownych Czytelników czytało artykuły o stanach magazynowych w Europie według WAPA. Czy jednak ktoś z Państwa zagłębiał się w to bardziej? Jakie wnioski może wyciągnąć przeciętny sadownik z tych danych?

Według stanów na 1.06.2022 w polskich chłodniach było 205 tysięcy ton jabłek, 13% mniej niż rok temu, ale więcej niż przeciętny stan magazynowy w poprzednich 10 latach. W ostatniej dekadzie tylko w latach 2021 oraz 2019 mieliśmy ponad 200 tys. ton na 1 czerwca. W pozostałych latach było to od 54 do 152 tysięcy ton. Abstrahując od dokładności samych liczb, to możemy uchwycić pewne tendencje w naszej branży.

Mamy coraz większe problemy z upłynnianiem naszej produkcji. Co nam najbardziej zalega w magazynach? Red Jonaprince. Od 3 lat w czerwcu zostają nam olbrzymie ilości tych jabłek. Zostaje nam też Jonagold, w zasadzie rokrocznie. Pod tą nazwą pewnie kryją się mutacje tej odmiany, bo czysty Jonagold jest u nas już rzadko uprawiany. Podobnie nie radzimy sobie ze sprzedażą Szampiona, gdzie już od dobrych kilku lat zostają nam w chłodniach dość duże jego ilości. Widać w statystykach, że Polacy poszli po rozum do głowy z Glosterem i zaczęli to wreszcie wyrywać na potęgę albo chociaż od razu sypać na patelnie, a nie kłaść do chłodni, bo radykalnie zmniejszyły się w tym roku zapasy tej odmiany. Podobnie jak z Szampionem, mamy problem z zagospodarowaniem Ligola. Od kilku lat stany czerwcowe tej odmiany są duże i to się nie zmienia. Oczywiście gigantyczne zapasy mamy w przypadku Idareda, jest to podstawowa odmiana przechowywana w naszych chłodniach od wielu, wielu lat. No i chyba od kilku lat mamy dość duże problemy z jej sprzedażą, bo nawet WAPA pisze, że większość z tego trafia na przetwórstwo przemysłowe. Ciekawie za to wygląda sytuacja z Goldenem. Jest to od kilku lat dość istotna pozycja w naszych magazynach, w zasadzie ustępuje tylko Idaredowi w ostatniej dekadzie. To dane, fakty, statystyki. Teraz wnioski.

Za dużo przechowujemy jabłek w stosunku do naszych możliwości handlowych. Po tym i poprzednim sezonie (odpowiednio 205 i 237 tys. ton na 1 czerwca) widać, że w chwili kiedy mamy takie ilości towaru w chłodniach, to ceny deseru załamują się. Wydaje mi się, że każdy powinien się zastanowić nad sensownością pakowania kolejny rok chłodni pod sufit. Również trzeba poważnie przemyśleć strategię sprzedaży podczas sezonu a chyba także strategie produkcyjną. W naszych chłodniach zalega zbyt dużo Jonagoldów (w tym Red Jonaprince'a). Aczkolwiek z własnego już doświadczenia dodam, że największym problemem tutaj jest rozmijanie się cech jakościowym owoców produkowanych w sadach, z tymi pożądanymi przez rynek. W przypadku tej grupy odmian mamy problem z jędrnością, przerostami oraz wykolorowaniem. Sadownicy narzekają, że nikt nie chce im płacić za poprawę tych parametrów, ale statystyki wyjaśniają dlaczego: bo kupujący mają tak dużo tych owoców, że nic nikomu nie muszą dokładać. Osobiście nie wierzę, że to się zmieni, tzn.: że sortownie nagle zaczną premiować jakość. Dlatego sądzę, że trzeba szukać innego rynku dla tej grupy odmian. Pozostaje obierka i produkowanie jej po taniości. To samo tyczy się Ligola. Gorzej jest z Szampionem, bo tutaj nie ma alternatywy w postaci przetwórstwa. Sprzedaż na musy jest zawsze możliwa, lecz chyba mało opłacalna. Uważam więc, że należy ostrożnie podchodzić do jej długiego przechowywania i myśleć o wychodzeniu z jej produkcji. Idared – rokrocznie najpoważniejsza pozycja w naszych stanach magazynowych. Nie umiemy też zagospodarować jej zapasów już od kilku lat. Naprawdę nie rozumiem sensu jej przechowywania do czerwca, skoro regularnie spora część zapasów ląduje latem na patelniach. Stać nas jeszcze na taką rozrzutność? Na takie spekulowanie? Na koniec Golden Delicious. Odmiana trochę popularniejsza rynkowo niż nasze standardy, produkujemy jej bardzo dużo, ale dalej nasza oferta rozmija się z oczekiwaniami rynku. Mamy ogromne jej zapasy i to od wielu lat ale rynek chce +70 mm albo nawet +75 a my ciągle zbieramy te jabłka od 65 mm. Możemy się oburzać na nabywców, że chcą super owoców, ale słabo płacą, ale czego innego można oczekiwać w sytuacji gdy mamy ponad 50 tys. ton tych owoców, czyli niewiele mniej niż Idareda, a więcej niż Red Jonaprince'a. Jednak mimo takich zapasów tej odmiany, to jej cena dalej jest relatywnie atrakcyjna, widać, że tutaj jest jakiś potencjał. Można myśleć o inwestowaniu w nią, choć nie wiem czy jest sens dalej ją produkować w rozmiarze <70 mm. Prawdopodobnie podwyżki cen prądu zmienią kwestię przechowywania jabłek diametralnie, choć jeszcze nikt nie wie jak, bo to zależy od ludzi a ci kierują się emocjami. Tak czy siak trzeba zacząć naprawdę dogłębnie przemyślać strategię przechowywania, bo przy wysokich jego kosztach sypanie na przemysł w czerwcu może zakończyć się tragedią w nie jednym gospodarstwie

Komentarze  

+1 #3 ***** *** 2022-08-02 01:21
Czas płaci nie odmiana

Jest masa jest kasa

Trzeba zrueaii gazować wszystko bo dane wapa i GUS to kłamstwo

Znowu zabraknie

Ten rok jest nasz
Cytować
0 #2 ***** *** 2022-08-01 19:54
Cytuję Franek:
Cena prądu zweryfikuje zasadność zabiegów na przechowanie.


Raczej zadobnosc portfela na rynkach gdzie chcemy ulokować nasze jabłka
Cytować
+5 #1 Franek 2022-08-01 09:03
Cena prądu zweryfikuje zasadność zabiegów na przechowanie.
Cytować

Powiązane artykuły

X