Nie stać nas na niskie ceny sprzedaży

Przed nami zbiory jabłek w sezonie, który chyba będzie na swój sposób przełomowy. Jeszcze nigdy, w ciągu jednego sezonu, nie doświadczyliśmy chyba takiej zwyżki cen środków produkcji. Podrożały opryski, nawozy w sposób wręcz monstrualny, ale też paliwo i praca ludzka. Paliwo to podwyżka rzędu 50% r/r, koszty robocizny wzrosły o około 20%. Można było sobie odpuścić (i wiele osób tak zrobiło) nawożenie azotowe, ale nie da się odpuścić pracy ludzkiej przy cięciu letnim czy samym zbiorze. Na ceny środków produkcji wpływu nie mamy. Stawka jaką płacimy pracownikom za zrywanie jabłek nie ma żadnego związku z ich cenami. Dlatego tak żałośnie śmiesznie brzmią tezy, że "należy oferować stawki adekwatne do cen sprzedaży jabłek". Niestety, to tak nie działa.

Cenę pracy ustala rynek, a pracownik, który zbiera owoce może równie dobrze pakować słodycze w fabryce ciastek czy sprzątać biurowce. Pracowników nie interesuje nasza niedola, lecz tylko i wyłącznie ich własny los. Toteż niskie ceny jabłek nie zatrzymają nieuniknionej podwyżki płac za zbiory, w stosunku do ubiegłego sezonu. Tak jak nie kupimy już paliwa w cenach z ubiegłego roku. Nie przechowamy też jabłek w cenach energii z lat ubiegłych ani nie kupimy skrzyń po 120 złotych. Rynek się po prostu zmienił i my też musimy się do tej zmiany dostosować. Tak, Szanowni Państwo, musimy zacząć żądać za swoje owoce wyższych cen.

Oczywiście nie tyczy się to owoców do przetwórstwa, bo Döhler może sobie ustalać ceny w całkowitym oderwaniu od realiów rynku, na samej tylko podstawie koniunkcji Jowisza i Plutona. Jednak w kwestii owoców deserowych panują bardziej konkurencyjne warunki. Tutaj to my posiadamy towar, który inni chcą kupić i potencjalnych kupujących jest na tyle dużo (w odróżnieniu właśnie od rynku przemysłowego), że możemy go sprzedać komu będziemy chcieli. Jabłek nie jest mało, niestety susza we Francji czy na Węgrzech nie wpłynie na nasz rynek wewnętrzny. Jednak owoce z innych krajów i tak pozostaną droższe niż nasze rodzime i nie ma potrzeby obniżać cen sprzedaży do wartości "przemysł + 10 groszy". W Europie jest sporo jabłek, ale wszystkie one są droższe niż nasze, więc nie ma obaw, że sortownie zaczną kupować towar z zagranicy. Nie, nie zaczną. Dziś wpadła mi w oko oferta węgierskiego sadownika na sprzedaż Red Jonaprince'a: 0,27 eur/kg, czyli jakieś 1,3 zł EXW. Holendrzy sprzedają Jonagoreda z 2021 w cenie 0,22 eur/kg EXW, a tegorocznego (jeszcze na drzewie) oferują po 0,28 eur/kg, Goldena po 0,35 eur/kg. Nie wiem jak będzie wyglądał rynek za miesiąc i czy te ceny się utrzymają bądź spadną. Jednak chcę Państwu pokazać, że nie trzeba się godzić na cenę "80 groszy na sortowanie", bo sortownie i tak nie ściągną tańszego towaru z zagranicy, bo takowego po prostu nie ma!

Od razu dodam, że to prawda i sami pisaliśmy już o tym, że ceny pierwszych jabłek we Włoszech są słabe. Jednak my mamy inną perspektywę i nas 40 centów za Galę +65 mm by urządzało przy zakupie za wagę w skrzyni, a właśnie w takich cenach dziś Węgrzy próbują sprzedawać swoje owoce tej odmiany. Przy 12 mln ton zbiorów jabłek w Europie i poszarpanych łańcuchach powiązań handlowych (vide Egipt) to nie będzie luksusowy sezon i nie możemy się nastawiać na kokosy. Jednak to nie znaczy, że to musi być sezon stracony. Wystarczy żebyśmy przestali oddawać swój towar za bezcen.

Dlaczego polski sadownik tak bardzo nie interesuje się rynkiem i cenami w Europie? Odrobina chęci i znajomość kilku słów w angielskim pozwala przyswoić sobie ceny i stan rynku w innych krajach. U nas rozmowy branżowe kręcą się wokół cen najwyżej na 3-4 lokalnych sortowniach i ze zdziwieniem sadownicy odkrywają, że są one łudząco do siebie podobne. Powtarzam, będziemy mieli pewnie 12 mln ton jabłek w Europie, ale to nie oznacza, że musimy oddawać wszystko w cenie przemysłu. Wkurza już mnie to pytanie ciągle pod ogłoszeniami "ile dajesz?". Zacznijmy wreszcie sami wychodzić z własnymi propozycjami cenowymi, bo wiadomo, że każdy kupujący chce kupić jak najtaniej i będzie oferował zawsze najmniej jak to możliwe. To już nawet wkurza samych kupujących, którzy dają ogłoszenia i zamiast dostać kilkanaście ofert cenowych, to dostają same zapytania o cenę. Jakiś czas temu było na Facebooku ogłoszenie z wyłączonymi komentarzami a w treści "proszę o kontakt tylko producentów znających wartość swojego towaru". Oczywiście niezdolność do określenia wartości swojego towaru wynika z całkowitej ignorancji producentów w temacie handlu owocami. Większość z nas nawet nie wie ile może chcieć za swój towar. Naprawdę, droga produkcja w tym roku nie daje nam szans na tanią sprzedaż. My nie możemy już sprzedawać owoców w cenie "przemysł+10 groszy" jakby to chciały sortownie. Nas po prostu na to już nie stać.

Apelowałem i jeszcze raz to zrobię: policzcie ile kasy wpakowaliście już w tym roku w sad. Ile kosztowało cięcie, pryskanie, paliwo, nawozy, robocizna a nawet rata za traktor. Naprawdę stać jeszcze kogoś aby oddawać jabłka za 60 groszy? Nie chcę tutaj pisać, że ma być po 2 złote albo po 1,3, bo tak wychodzi z wyliczeń jakichś tam ekonomistów. Cenę ustala rynek i żadne tam tabelki z ODR-u tego nie zmienią, ale chodzi tu o cenę maksymalną danego dobra. Dlatego na 2 złote nie mamy co liczyć, jednak między 2 złote a "przemysł + 10 groszy", to jest spora różnica.

Apeluję do wszystkich sadowników, żebyście zaczęli się interesować jak wygląda handel jabłkami w innych krajach, jakie tam ceny obowiązują, jakie standardy. We Włoszech, od początku sierpnia, idzie handel Galą. Zerkając na doniesienia o uzyskiwanych cenach można sobie wyrobić zdanie na temat wartości swoich owoców tej odmiany i zorientować się, że oferta na 1,5 zł/kg, na sortowanie od 65 mm, to nie jest jakaś rewelacja. Już po zbiorach Gali są Serbowie, zbiory właśnie trwają na Węgrzech. Tam też można zasięgnąć języka o cenach. To jest Wasz biznes, Wasze źródło dochodu, Wasz model życia. Zacznijcie się interesować handlem, a nie tylko jeżdżeniem traktorem po sadzie w opryskiwaczem. Na Facebooku toczycie zażarte dyskusje o metodach cięcia, pryskania, ale jak przychodzi kwestia handlu, to nagle wszyscy spuszczają wzrok i nabierają wody w usta. Dlaczego? Bo nikt nie ma wiedzy o tym czym i po ile teraz się handluje. Jednym źródłem jest cennik na sortowni albo na skupie i wielki żal, że oba są dziwnie skorelowane. No są, bo większość kupujących już dawno doszła do wniosku, że sadownikom można zaproponować byle jaką cenę, a i tak ją zaakceptują, bo nie mają zielonego pojęcia co ile jest warte. Skoro sadownicy wiedzą, że przemysł jest po "x" i nic poza tym, to jedyną zaporą w dołowaniu cen zakupu jest właśnie wartość "x", więc proponują "x+10 groszy".

Komentarze  

0 #12 ***** *** 2022-09-01 10:15
Nas stać na wszystko

Mamy pełne magazyny gazu,śpimy na pieniądzach
Cytować
+2 #11 Dron 2022-08-31 06:15
Cytuję Pamiętliwy:
Płaca minimalna za Balcerowicza 390 zł ÷ 170 godzin w miesiącu = 2,29 zł i jeszcze tej pracy nie było. A 8 godzin w sektorze prywatnym nigdy nie miało miejsca, było wymuszane 10 - 12 - 14 godzin pracy z półgodzinną przerwą odliczaną, albo odpracowywaną. Te 14 godzin to było w szwalniach. W sadach było 10- 12 godzin. I tak z tej pracy była bieda i wyzysk

Nie ma znaczenia ile zarabiasz.najwazniejsze jest co możesz za to kupić. 15 lat temu chleb kosztował 0.80gr w piekarni.
Cytować
-6 #10 ***** *** 2022-08-31 04:05
Cytuję Sadownik2:
Autorze , krócej proszę. Co ma Balcerowicz do tego po ile dziś sadownik będzie sprzedawał jabłka ... nie mam pojęcia . Nie wiem ile płacá rekiny . U nas zbieramy 6 godzin dziennie i płaciliśmy 18 zł za godzinę , w tym sezonie zobaczymy . Zatrudniamy obecnie tylko Polaków , nie narzekam na swych pracowników i braku rąk do pracy nie mam. A ceny , no cóż skoro ktoś przez kilka lat z rzędu sprzedaje po 60-80 gr swój deser to musi mieć istotny zysk inaczej po 3-5 latach takie gospodarstwo powinno upaść , cudów nie ma .



Po co dyskutujesz z pisiorem?
To odmienny stan świadomości

Najpierw sprowadzi ciebie do swojego poziomu(idioty) a potem pokona doświadczeniem
Cytować
+4 #9 Sadownik2 2022-08-30 10:38
Autorze , krócej proszę. Co ma Balcerowicz do tego po ile dziś sadownik będzie sprzedawał jabłka ... nie mam pojęcia . Nie wiem ile płacá rekiny . U nas zbieramy 6 godzin dziennie i płaciliśmy 18 zł za godzinę , w tym sezonie zobaczymy . Zatrudniamy obecnie tylko Polaków , nie narzekam na swych pracowników i braku rąk do pracy nie mam. A ceny , no cóż skoro ktoś przez kilka lat z rzędu sprzedaje po 60-80 gr swój deser to musi mieć istotny zysk inaczej po 3-5 latach takie gospodarstwo powinno upaść , cudów nie ma .
Cytować
+4 #8 Pamiętliwy 2022-08-30 05:40
Cytuję Sprawiedliwy:
Cytuję Pamiętliwy:
Płaca minimalna za Balcerowicza 390 zł ÷ 170 godzin w miesiącu = 2,29 zł i jeszcze tej pracy nie było. A 8 godzin w sektorze prywatnym nigdy nie miało miejsca, było wymuszane 10 - 12 - 14 godzin pracy z półgodzinną przerwą odliczaną, albo odpracowywaną. Te 14 godzin to było w szwalniach. W sadach było 10- 12 godzin. I tak z tej pracy była bieda i wyzysk

Rządy Balcerowicza to lata 89, 91 co ty masz pojęcie co się wtedy działo kryzys nie porównywalny do dzisiejszego zarobki były w milionach po denominacji w 95 roku było to 700 zł już w 98 było 1200 dane ZUS więc ty nie kłam bo jesteś jeszcze gorszy jak ten pracodawca który jak uważasz wykorzystywał pracowników

A jego rządy jako ministra finansów 1997 - 2000 to nie rządy ? Ja piszę o TYM okresie
Cytować
-1 #7 Sprawiedliwy 2022-08-30 05:32
Cytuję Pamiętliwy:
Płaca minimalna za Balcerowicza 390 zł ÷ 170 godzin w miesiącu = 2,29 zł i jeszcze tej pracy nie było. A 8 godzin w sektorze prywatnym nigdy nie miało miejsca, było wymuszane 10 - 12 - 14 godzin pracy z półgodzinną przerwą odliczaną, albo odpracowywaną. Te 14 godzin to było w szwalniach. W sadach było 10- 12 godzin. I tak z tej pracy była bieda i wyzysk

Rządy Balcerowicza to lata 89, 91 co ty masz pojęcie co się wtedy działo kryzys nie porównywalny do dzisiejszego zarobki były w milionach po denominacji w 95 roku było to 700 zł już w 98 było 1200 dane ZUS więc ty nie kłam bo jesteś jeszcze gorszy jak ten pracodawca który jak uważasz wykorzystywał pracowników
Cytować
+2 #6 Pamiętliwy 2022-08-30 04:45
Płaca minimalna za Balcerowicza 390 zł ÷ 170 godzin w miesiącu = 2,29 zł i jeszcze tej pracy nie było. A 8 godzin w sektorze prywatnym nigdy nie miało miejsca, było wymuszane 10 - 12 - 14 godzin pracy z półgodzinną przerwą odliczaną, albo odpracowywaną. Te 14 godzin to było w szwalniach. W sadach było 10- 12 godzin. I tak z tej pracy była bieda i wyzysk
Cytować
+1 #5 Pamiętliwy 2022-08-30 04:21
Cytuję Sprawiedliwy:
Cytuję Pamiętliwy:
niedola sadownika nie jest brana pod uwagę przez pracownika bo za czasów Balcerowicza, sadownik i inny przedsiębiorca poniewierał pracownika nakładając obciążenie, i wyzysk jakiego Polska nie widziała nawet przed wojną. Był panem jego losu. A teraz rolę się odwróciły. To sadownik prosi pracownika żeby chciał u niego robić. Wtedy rekordowe bezrobocie zrobiło że pracodawca nie miał sumienia. 3 zł na godzinę nie starczało nawet na jedzenie. A trzeba było utrzymać rodzinę, nikogo z sadowników to nie interesowało. Tylko WYZYSK

3 zł to może ty dostałeś jak naprany przyszedłeś do pracy,ja takich stawek nie kojarzę nawet za Balcerowicza,a 2zł za ropę to i owszem

nie zmyślaj. Przy takim bezrobociu nikt nie pił w pracy ani przed. Bo by stracił pracę, bo nadmiar było ludzi do wyboru do koloru. Pracodawcy ich przewalali z 10 wybierali 3 i jeszcze tych 3 robiło za 10ciu wymuszając ilość roboty ponad ich siły, I zdrowie. Jak niewolnika. Pod karą wymiany na innego i zwolnienia z pracy . Pamiętam jak jeden powiedział podłemu że jeszcze przyjdą czasy kiedy to TY będziesz mnie prosił żebym to JA chciał u ciebie robić. Sadownik się ośmiał , ale ten niewykształcony biedny pracownik miał więcej racji jak sadownik, bo tak się stało. A wtedy czasem cały dzień przedarł się jak SS man : to żle, tamtego za mało zrobione, I tak naprawdę czasem pomimo bezrobocia I tak nie chcieli rano iść do niego za te grosze. To wysłał żonę żeby ich sprowadziła bo wiedział że to byli dobrzy pracownicy
Cytować
-2 #4 Sprawiedliwy 2022-08-29 20:05
Cytuję Pamiętliwy:
niedola sadownika nie jest brana pod uwagę przez pracownika bo za czasów Balcerowicza, sadownik i inny przedsiębiorca poniewierał pracownika nakładając obciążenie, i wyzysk jakiego Polska nie widziała nawet przed wojną. Był panem jego losu. A teraz rolę się odwróciły. To sadownik prosi pracownika żeby chciał u niego robić. Wtedy rekordowe bezrobocie zrobiło że pracodawca nie miał sumienia. 3 zł na godzinę nie starczało nawet na jedzenie. A trzeba było utrzymać rodzinę, nikogo z sadowników to nie interesowało. Tylko WYZYSK

3 zł to może ty dostałeś jak naprany przyszedłeś do pracy,ja takich stawek nie kojarzę nawet za Balcerowicza,a 2zł za ropę to i owszem
Cytować
+4 #3 Pamiętliwy 2022-08-29 18:41
Cytuję Pamiętliwy:
niedola sadownika nie jest brana pod uwagę przez pracownika bo za czasów Balcerowicza, sadownik i inny przedsiębiorca poniewierał pracownika nakładając obciążenie, i wyzysk jakiego Polska nie widziała nawet przed wojną. Był panem jego losu. A teraz rolę się odwróciły. To sadownik prosi pracownika żeby chciał u niego robić. Wtedy rekordowe bezrobocie zrobiło że pracodawca nie miał sumienia. 3 zł na godzinę nie starczało nawet na jedzenie. A trzeba było utrzymać rodzinę, nikogo z sadowników to nie interesowało. Tylko WYZYSK

Przepraszam - byli i dobrzy z sumieniem, ale było ich tak mało że może 10 %. Ale to raczej ci biedniejsi którzy sami wcześniej, w młodości byli robotnikami i wiedzieli co znaczy być biednym i bezrobotnym
Cytować
+1 #2 Pamiętliwy 2022-08-29 18:10
niedola sadownika nie jest brana pod uwagę przez pracownika bo za czasów Balcerowicza, sadownik i inny przedsiębiorca poniewierał pracownika nakładając obciążenie, i wyzysk jakiego Polska nie widziała nawet przed wojną. Był panem jego losu. A teraz rolę się odwróciły. To sadownik prosi pracownika żeby chciał u niego robić. Wtedy rekordowe bezrobocie zrobiło że pracodawca nie miał sumienia. 3 zł na godzinę nie starczało nawet na jedzenie. A trzeba było utrzymać rodzinę, nikogo z sadowników to nie interesowało. Tylko WYZYSK
Cytować
-7 #1 Guest 2022-08-29 17:42
I po co tu kozaczyć
Gala must 80gr
Szampion i inne śmieci 70gr
Idared 60gr na sortowanie
I więcej nie będzie!!! Zapomnijcie
A prążki i red delicjusze .......zależy czy egipt będzie szedl
Cytować

Powiązane artykuły

Czy Twoja gleba ma już paszport?

Czy czeka nas parchowy rok?

Po co przechowywać jabłka po gradzie?

X