
Nie buduj przechowalni, załóż koło gospodyń
Aktualnie rolnicy przestali już walczyć o punkty w naborze dotacji mających na celu ochronę środowiska i klimatu. Obecnie batalia toczy się o 330 milionów złotych na budowę przechowalni i sortowni owoców i warzyw. Stajemy na rzęsach, aby zdobyć te punkty – kombinujemy z mauzerami i pilarkami do drewna, by uzyskać jeden lub dwa punkty więcej od konkurencji i wygrać wyścig o pieniądze.
Tymczasem Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa właśnie zakończyła drugą turę naboru dla kół gospodyń wiejskich, oferując prawie 160 milionów złotych. Pieniądze te są wypłacane w prefinansowaniu, a rozliczenie odbywa się na podstawie sprawozdania. Zwróćmy uwagę: 330 milionów na przechowalnie i 160 milionów na koła gospodyń.
Co my – jako państwo – chcemy osiągnąć taką polityką finansowania wsi? Wcześniej pisałem artykuł o pomocy w opłacaniu rat podatku, gdzie również przeznaczano 160 milionów złotych. Krytykowałem wtedy, że jest to działanie antyrozwojowe. Część komentujących zarzucała mi pisanie nieprawdy i wprowadzanie w błąd, twierdząc, że niemożliwe, aby takie kwoty trafiały do rolników w formie zapomóg.
Teraz pokazuję, że identyczne sumy trafiają do naszych sąsiadek, które wydadzą te pieniądze na „rozwój kultury ludowej i regionalnej” czy „reprezentację środowiska kobiet wiejskich wobec organów administracji publicznej”. Nie mam nic przeciwko temu, aby kobiety na wsi zakładały różne stowarzyszenia, spotykały się, wspólnie działały, pomagały sobie i wspierały się. Jednak dlaczego ma się to odbywać za pieniądze podatników?
Jakie priorytety na wsi chcemy realizować, przyznając 330 milionów złotych na przechowalnie i 160 milionów na wsparcie kół gospodyń? Jak w niemal każdym naborze – na inwestycje w ochronę klimatu zabraknie środków na wszystkie wnioski. Pewnie na inwestycje w przechowalnie też zabraknie.
Natomiast publiczne pieniądze, które faktycznie mogłyby zmienić coś na polskiej wsi, rozdamy kobietom, by miały „reprezentację środowiska przed administracją publiczną”. Czy to jest główny problem polskiego rolnictwa?
Staram się zrozumieć schemat myślenia polityków i urzędników, którzy tworzą takie pomysły, i dochodzę do dwóch wniosków:
Populizm – Politycy postanowili kupować sobie przychylność społeczności wiejskiej, niekoniecznie rolniczej, z budżetu rolnego. To zrozumiały mechanizm. Już Alexis de Tocqueville zauważył, że „demokracja kończy się wtedy, kiedy rząd zauważy, że można przekupić ludzi za ich własne pieniądze”. Istnieje duża szansa, że właśnie to obserwujemy.
Niechęć do rolnictwa – Chodzi o to, aby pieniądze z budżetu rolnego przeznaczać na działania, które nie dadzą rolnictwu szansy na rozwój. Stąd zawsze brakuje środków na inwestycje, ale jednocześnie znajduje się pula na zapomogi czy wsparcie kół gospodyń wiejskich.
Państwo ma swoje priorytety. Nie są nimi Wasze przechowalnie. Jest nim zakup Thermomixa dla koła gospodyń. Taka polityka budzi poważne pytania o sensowność wykorzystania środków publicznych i rzeczywiste cele, jakie mają być osiągnięte na polskiej wsi.
Sadownicy polują
-
Uszkodził kilkanaście ambon myśliwskich. Usłyszał zarzuty
Siedem zarzutów dotyczących uszkodzenia mienia i narażenia osoby na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty...
-
Sadownicy polują: Polscy myśliwi padają ofiarą agresji?
Taka teza pojawia się w artykule pt. „O agresji wobec myśliwych” autorstwa prof. dr hab. Dariusza...
-
Sadownicy polują: Czy godzi się zabijać zwierzęta dla trofeów?
Stosunek większości Polaków do zabijania dzikich zwierząt przez myśliwych jest taki, że działanie to...
Najnowsze artykuły
- Truskawki we wrześniu: tworzenie pąków i przygotowanie plantacji do zimy, Zbigniew Marek
- Jaka przyszłość czeka europejskie rolnictwo?
- Cięcie wiśni - Komunikat sadowniczy - Piotr Gościło
- Hipokryzja klimatyczna i pestycydowa: eksport zakazanych substancji i import skażonej żywności
- Borówki we wrześniu: zamykamy wzrost! Zbigniew Marek, 10.09.2025
- Empire po mrozach - Komunikat sadowniczy - Piotr Gościło
- Zalecenia UPL 9.09.2025
Komentarze
Jak kapitan Państwo się za coś weźmie, to 160 milionów starczy wyłącznie na waciki i aparat do ich rozdysponowania. Może by tak zamiast tego marnotrawstwa po prostu oddać wszystkim płacącym podatki jakąś ich część? Może być nawet po równo, to biedniejsi poczują to bardziej. No i jeśli będzie to faktycznie w formie zwrotu podatku, to przynajmniej zmotywuje do pracy.
Chorzy i nieudolni obywatele nie są potrzebni państwu.Państwo potrzebuje młodych,zdrowych,produktywnych obywateli