
Mróz zniszczył plantację borówki na Mazowszu
Ekstremalne warunki pogodowe, które nawiedziły Polskę pod koniec kwietnia i na początku maja, spowodowały poważne straty na wielu plantacjach. Jednym z dotkliwie poszkodowanych miejsc jest plantacja borówki w województwie mazowieckim, około 100 km na północny wschód od Warszawy, w kierunku Ostrołęki. Według relacji właściciela, skala strat jest dramatyczna – niemal całkowite zniszczenie plonu.
Przebieg mrozów
Pierwsze silne spadki temperatur zanotowano w nocy z 27 na 28 kwietnia. Mróz utrzymywał się przez kilka kolejnych nocy, jednak najgorsze warunki wystąpiły przez cztery noce, gdy temperatura spadała nawet do -8°C, a lokalnie do -10°C. Co istotne, nie były to krótkotrwałe przymrozki nad ranem – ujemna temperatura pojawiała się już około godziny 23 i utrzymywała się aż do świtu. Po weekendzie majowym nastąpiła kolejna fala ochłodzenia, z porannymi spadkami do -4°C, a miejscami nawet do -6°C, co pogłębiło straty.
Skala i charakter uszkodzeń
W czasie wystąpienia mrozów plantacja była w fazie intensywnego kwitnienia. Kwitły odmiany Duke, Bluecrop, Sierra, a Chandler właśnie rozpoczynała ten etap. Silne mrozy doprowadziły do przemarznięcia kwiatów i zawiązków owoców – także tych, które jeszcze się nie rozwinęły.
Największe straty odnotowano w przypadku odmiany Chandler, która uległa niemal całkowitemu zniszczeniu. W bardzo złym stanie są również Sierra i Duke, a nawet uznawana za wyjątkowo odporną Bluecrop doznała znacznych uszkodzeń. Choć szanse na zbiór są minimalne, właśnie Bluecrop może w niewielkim stopniu zaowocować.
Szacuje się, że skala zniszczeń wynosi od 90% do 95%. Uszkodzenia nie ograniczają się do kwiatów – mróz uszkodził również liście, które wyglądają jak poparzone herbicydem, oraz młode pędy o długości 20–30 cm.
Brak plonu i możliwe działania
W obecnej sytuacji tegoroczny plon został praktycznie całkowicie utracony. Silne mrozy w połączeniu z późniejszym ochłodzeniem spowodowały nieodwracalne szkody. Na plantacji nie stosowano typowych zabiegów przeciwprzymrozkowych, jednak przy temperaturach poniżej -5°C ich skuteczność jest niewystarczająca. Nie było też możliwości zastosowania zraszania nadkoronowego.
Obecnie priorytetem jest przywrócenie roślin do normalnego funkcjonowania i odbudowa masy liściowej. Na razie rośliny nie wypuszczają nowych liści, ale wraz z poprawą pogody sytuacja może ulec zmianie. Dopóki nie pojawi się odpowiednia powierzchnia asymilacyjna, nie będzie możliwe wykonanie zabiegów dolistnych.
Kolejne wyzwania – ochrona fitosanitarna
Kolejnym etapem będzie walka z chorobami grzybowymi. Uszkodzone kwiaty pozostające na roślinach stanowią idealne środowisko do rozwoju patogenów. Konieczne będzie zastosowanie odpowiednich fungicydów, jednak dopiero po rozpoczęciu rozwoju nowych liści.
W obecnej sytuacji największą nadzieję dają opady deszczu, które mogą pobudzić rośliny do regeneracji. Korzystne jest również to, że nie zastosowano ostatnio dużych dawek nawozów posypowych – przy ograniczonej fotosyntezie mogłyby one bardziej zaszkodzić niż pomóc.